Od soboty łagodniejsze obostrzenia. Ruszają ogródki w restauracjach. Zdejmujemy maseczki, ale nie dowolnie!

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
- Od trzech dni przygotowujemy ogródek na powitanie gości, robimy też cytrynówki i syropy - mówią Agata Zmuda i Kevin Respondek.
- Od trzech dni przygotowujemy ogródek na powitanie gości, robimy też cytrynówki i syropy - mówią Agata Zmuda i Kevin Respondek. Krzysztof Ogiolda
Od soboty 15 maja nie ma obowiązku noszenia maseczek na wolnym powietrzu. Otwarte zostaną ogródki restauracyjne. W poniedziałek do nauki w szkołach (na początek hybrydowo) wracają uczniowie klas IV-VIII oraz szkół średnich.

Na stadiony mogą też wrócić kibice (i zająć maksymalnie jedną czwartą widowni). Na zewnątrz można będzie organizować przyjęcia weselne i komunijne do 25 osób oraz spektakle teatralne i kinowe (publiczność może zająć połowę miejsc) – informuje na stronie internetowej Ministerstwo Zdrowia.

Prawdopodobnie najbardziej oczekiwanym luzowaniem pandemicznych rygorów jest możliwość rezygnacji z maseczek na świeżym powietrzu. Ale maskę, wychodząc z domu, należy nadal ze sobą zabierać. Zwłaszcza, jeśli przyjdzie nam do głowy po drodze wstąpić np. do sklepu. Ponieważ bez zmian pozostaje obowiązek zakrywania nosa i ust za pomocą maseczki w pomieszczeniach zamkniętych.

- Maseczkę należy założyć już wtedy, kiedy na wolnym powietrzu chcemy z kimś porozmawiać – przestrzega dr Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - A o zdejmowaniu maseczek w sklepie czy w innych pomieszczeniach zamkniętych w ogóle nie może być mowy. W nich bowiem o zakażenie najłatwiej. Stanowczo nie należy samemu luzować zasad określonych przez ministerstwo.

Restauratorzy szykują się na otwarcie ogródków

Przed wieloma opolskimi restauracjami ustawiano w ostatnich dniach stoliki i krzesła, tworząc letnie ogródki. Przed lokalem „Ludova Bar” w Opolu pracowali Agata Zmuda i Kevin Respondek.

- Za nami trzy dni przygotowań – mówią. - Nie tylko ustawiamy stoliki i parasole. Robimy cytrynówki, kordiały, syropy, podłączamy kegi, które od pół roku nie były montowane. Mamy nadzieję, że jak już klienci przyjdą i będą mogli u nas w ogródku usiąść, to nie zamkną nas znowu za parę tygodni i miesięcy. Ile razy można zaczynać.

Magdalena Denisz, współwłaścicielka włoskiej restauracji „Casa Milano” w Lędzinach nie ukrywa, że wraz z mężem bardzo już czekają na gości.

- Mamy nadzieję, że nasi goście nie zapomnieli celebrowania spotykania się z przyjaciółmi w restauracji. Dotychczas nawet stałym klientom – którzy nam pomagali - musieliśmy odmawiać gościny i serce się nam krajało – przyznaje.

- Mamy już rezerwacje na weekend i jeśli tylko pogoda pozwoli, wystarczająco dużo miejsca by pomieścić wszystkich chętnych, zachowując wynikające z przepisów wymogi (zachowany bezpieczny dystans między stolikami oraz limit osób na stolik – przyp. red.). Zatrudniliśmy nowe osoby, stoły i krzesła zostały umyte, zabawki dla dzieci na plac zabaw także. Zapraszamy wszystkich chętnych - opisuje.

W poniedziałek uczniowie wracają do szkół

Wielu uczniów z pewnością tęskni za szkołą, za kontaktem z kolegami. Jeśli się czegoś obawiają, to zalewu sprawdzianów, klasówek itp., bo przecież jakoś nauczyciele muszą stopnie na koniec roku wystawić.

- W mojej szkole na pewno tak nie będzie - zapewnia Jolanta Lamm, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Otmicach. - Do końca maja absolutnie żadnych sprawdzianów. Dzieci odzwyczaiły się od siebie nawzajem i od nas, nauczycieli. Trzeba odbudować więzi między uczniami, rodzicami i nauczycielami. Na poniedziałek, 31 maja – kiedy do szkoły wrócą już wszyscy – planujemy szkolny i rodzinny festyn na wesoło, z pokazem talentów, malowaniem twarzy itp. W najbliższy poniedziałek i wtorek chcemy się spotkać bezpośrednio, ale z zachowaniem rygorów sanitarnych, z rodzicami.

Pani dyrektor Lamm zapowiada dużo tolerancji dla rozmaitych nastawień zarówno nauczycieli, jak i uczniów. - Mam świadomość, że nie wszyscy – tak do nauczania, jak i do uczenia się w klasach – wracają z jednakowym entuzjazmem. Mam poważne obawy, że uczniowie, którzy przed pandemią byli mocno wycofani, po spędzeniu kilku miesięcy na zajęciach przed monitorem, mogą wycofać się jeszcze mocniej. Wszystkie takie sytuacje chcemy uszanować.

Do indywidualnego podejścia do uczniów zachęca bardzo dr hab. prof. UO Anna Bokszczanin, kierownik Katedry Społecznej Psychologii Klinicznej.

- Jedni uczniowie mogą mieć obniżony nastrój, choćby dlatego, że ktoś w domu umarł, w dodatku nie można było pójść na pogrzeb, albo z bardziej błahego powodu, nie można było zorganizować dziecku – jak zawsze – urodzin. Inni mogą być nadaktywni, mieć nadmiary energii. Nauczyciel, który nabierze jakichś obaw w związku z zachowaniem ucznia, powinien się konsultować z rodzicami, ale także ze szkolnym pedagogiem czy psychologiem. Pierwsze dwa tygodnie pobytu uczniów w szkole najlepiej poświęcić na ich socjalizację, na ponowną adaptację do szkoły i do nauki, radziłabym bez ocen i bez stresu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska