Oddam zdrowie w prywatne ręce

Monika Kluf
Władze powiatu chcą sprywatyzować istniejące jeszcze w powiecie publiczne przychodnie. Na dotychczasowych zasadach będzie działał tylko szpital w Kluczborku.

Teraz większość usług w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (chodzi tu o usługi medyczne, z których pacjent korzysta bez skierowania i bezpłatnie w ramach kasy chorych) jest sprywatyzowana.
W Kluczborku działają dwie prywatne przychodnie. Ostatnia publiczna przychodnia działa jeszcze przy ul. Curie-Skłodowskiej. Ale i ona - jak się dowiedzieliśmy - ma przejść w prywatne ręce.
- Dwóch lekarzy, którzy tam w tej chwili pracuje, chce zorganizować tam prywatną praktykę lekarską - powiedział nam Stanisław Rakoczy, starosta kluczborski.
W Wołczynie działa jedna publiczna i dwie niepubliczne przychodnie. Natomiast w Byczynie i Lasowicach działają już tylko prywatne.
Wkrótce powstaną kolejne prywatne praktyki. - Chcącym je podjąć przekazujemy zakontraktowane przez publiczny ZOZ usługi. W niektórych przypadkach udostępniamy lokale. Wszystko po to, żeby obniżyć koszty - mówi starosta Rakoczy.
Na tej zasadzie wkrótce w Wołczynie powstanie kolejna prywatna przychodnia "Spec-Med". Natomiast prywatna spółka "Anmed" otoczy opieką pacjentów z Łowkowic, Kujakowic (gm. Kluczbork) i Skałąg (gm. Wołczyn).

- Chcemy w całości sprywatyzować podstawową opiekę zdrowotną w powiecie - mówi starosta Rakoczy. - Tylko szpital, któremu udało się przetrwać, pozostanie publiczny. Sprywatyzujemy też prowadzone w szpitalu usługi rehabilitacyjne.
Szpital powiatowy pozostaje więc oczkiem w głowie władz powiatu. - Udało nam się go uratować przed likwidacją - mówi starosta. - Ale teraz chodzi nam nie tylko o utrzymanie tego, co było, ale o to, żeby zwiększyć zakres usług. Żeby, na przykład, pacjenta z Kluczborka nie wozić z wyrostkiem.
W kluczborskim szpitalu działa obecnie oddział internistyczno-udarowy z pododdziałem kardiologicznym, utworzony po przeniesieniu z Wołczyna oddziału wewnętrznego, oraz laryngologia, pediatria, oddział ginekologiczno-położniczy i noworodków oraz chirurgia. Wszystko mieści się w kilku sąsiadujących ze sobą budynkach.

Wkrótce chirurgia przeniesie się do dobudowywanego dla niej skrzydła. Tam też zostanie ulokowany szpitalny odział ratownictwa z odziałem intensywnej opieki medycznej plus pododdział ortopedyczny. - To dlatego, że nasz szpital został włączony do krajowego systemu ratownictwa medycznego - mówi starosta Rakoczy. - Udowodniliśmy w Ministerstwie Zdrowia, że na naszym terenie jest bardzo dużo wypadków, bo Kluczbork przecina przecież kilka ruchliwych dróg krajowych i dlatego taki oddział jest niezbędny. Będzie on dysponował własną specjalistyczną karetką do ratownictwa drogowego, co z kolei odciąży pod tym względem stację pogotowia ratunkowego.
Poza tym tuż za szpitalem, tam gdzie teraz znajdują się działki ogrodowe, ma powstać lądowisko dla helikopterów ratownictwa medycznego. Jedno z ośmiu w województwie.
To, kiedy te plany zostaną doprowadzone do końca, zależy od terminu ukończenia rozbudowy chirurgii. Na razie budynek stoi praktycznie w stanie surowym. Trzeba podłączyć brakujące instalacje, wykończyć obiekt w środku i z zewnątrz. Niestety, na ścianach pojawiły się zacieki, bo kiedy budowa została zatrzymana, nie zainstalowano rynien. - Nawet na to nie mieliśmy pieniędzy. Ale teraz już będziemy mieli - wyjaśnia starosta Rakoczy. - Część dostaniemy z Ministerstwa Zdrowia, część w sprzęcie. Na resztę będziemy musieli wziąć 3 mln zł kredytu. Ale żeby zaoszczędzić, bierzemy go w euro. Zresztą jako pierwszy powiat w Polsce bierzemy kredyt w dewizach, a nie w złotówkach. Jak widać, robimy wszystko, żeby oszczędzić.

Jednak mimo tych oszczędności kluczborski kluczborski Samodzielny Publiczny ZOZ - jak nam nieoficjalnie wiadomo - jest zadłużony na ok. 4 mln zł. Starosta nie zaprzeczył, ani nie potwierdził tej informacji. - Dług jest niemały - przyznał - i wynika z tego, że koszty są wysokie, a pieniędzy z kontraktów mało. I tak się nazbierało. Ale nie jesteśmy pod tym względem najgorsi w województwie. Poza tym nam udało się szpital utrzymać.
Wiadomo jednak, szpital zalega z płatnościami, przede wszystkim za leki, także za opał. Po kilku wyłączeniach prądu wynegocjowano spłatę zadłużenia wobec Zakładu Energetycznego. - Ale płynność finansowa jest utrzymana - uspokaja Rakoczy.
Pod względem zmian w służbie zdrowia, ukierunkowanych na szukanie oszczędności, Kluczbork zajmuje jedno z czołowych miejsc w województwie. Zlikwidowano oddział zakaźny w Wołczynie. - Choć szkoda, że daliśmy go sobie wyrwać - przyznaje starosta. Przeniesiono oddział wewnętrzny z Wołczyna do Kluczborka, żeby zaoszczędzić na przewozie i na utrzymaniu budynku. Utworzono Zakład Opiekuńczo-Leczniczy finansowany w części z emerytur pacjentów. Zlikwidowane zostały szpitalne kotłownie, sprywatyzowana pralnia. Sprzedano znaczną część nieruchomości. Uzyskane z tego pieniądze idą na inwestycje. W tym czasie, w ramach restrukturyzacji, zwolniono z publicznego ZOZ-u 40 procent załogi. Część przeszła do prywatnych przychodni.
Nadal jednak brakuje pieniędzy. Pielęgniarki czekają na obiecane przez rząd podwyżki. - Dyrektor Samodzielnego Publicznego ZOZ, Janusz Kubów, żeby cokolwiek dać, wypłacił część podwyżek w ramach premii - mówi starosta. - Dobrze, że nie ma ustalonego terminu wypłaty podwyżek. Możemy czekać do końca roku. Może do tej pory przyjdą pieniądze na te podwyżki z ministerstwa. Bo sami nie mamy z czego zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska