Oddziały intensywnej opieki medycznej w opolskich szpitalach są oblężone

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- To niedopuszczalne, żeby karetki  z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy krążyły po całym województwie w poszukiwaniu wolnego miejsca na oddziale intensywnej terapii - mówi Zbigniew Brachaczek, ordynator OIOMw Strzelcach Opolskich.
- To niedopuszczalne, żeby karetki z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy krążyły po całym województwie w poszukiwaniu wolnego miejsca na oddziale intensywnej terapii - mówi Zbigniew Brachaczek, ordynator OIOMw Strzelcach Opolskich. Radosław Dimitrow
Dla pacjentów w stanie zagrożenia życia coraz częściej brakuje wolnych miejsc.

Ostatnio trafiła do nas pacjentka, która cierpiała na ostrą niewydolność oddechową, jej stan był bardzo ciężki, a my nie mieliśmy ani jednego wolnego łóżka - mówi dr Zbigniew Brachaczek, ordynator Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej Szpitala Powiatowego w Strzelcach Opolskich - To była dramatyczna sytuacja. Obdzwoniliśmy wszystkie OIOM-y w województwie, bez skutku. W końcu okazało się, że najbliższe wolne miejsce jest w szpitalu aż za Wrocławiem. Za daleko, ze względu na stan chorej...

W rezultacie kobieta została położona na szpitalnym oddziale ratunkowym, gdzie mogła być przynajmniej podłączona do respiratora. Niestety, mimo wysiłków lekarzy nie udało się jej uratować.

- Mieliśmy więcej takich sytuacji, gdy pacjenci zamiast na OIOM-ie leżeli na sali pooperacyjnej - dodaje dr Zbigniew Brachaczek. - To nie jest normalne. W tej chwili nasz oddział jest również obłożony. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w okolicy wydarzył się nagle poważny wypadek, z dużą liczbą ciężko rannych...

- To niedopuszczalne, żeby karetki z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy krążyły po całym województwie w poszukiwaniu wolnego miejsca na oddziale intensywnej terapii - mówi Zbigniew Brachaczek, ordynator OIOMw Strzelcach Opolskich.
(fot. Radosław Dimitrow)

Wolnych miejsc na oddziałach intensywnej opieki medycznej brakuje w całej Polsce. Wynika to m.in. z tego, że ich utrzymywanie jest dla szpitali nieopłacalne, oraz z coraz większej liczby pacjentów wymagających intensywnego leczenia. Opolszczyzna wyróżnia się jednak pod tym względem wyjątkowo niekorzystnie.

- Jesteśmy w najgorszej sytuacji w kraju, jeśli chodzi o liczbę łóżek intensywnej terapii na 100 tys. mieszkańców - podkreśla dr Józef Bojko, konsultant wojewódzki ds. anestezjologii i intensywnej terapii. - U nas ten wskaźnik wynosi 5,15, gdy np. w woj. wielkopolskim - 8,42, mazowieckim - 9,23, dolnośląskim - 6,98.

Źle się dzieje również w woj. śląskim, ze wskaźnikiem 6,6. Nikt jednak nie ma poniżej sześciu łóżek na sto tysięcy mieszkańców.
Mamy ich bowiem na Opolszczyźnie tylko 53. Tymczasem według przepisów ustalonych przez ministra zdrowia każdy OIOM powinien posiadać 2 procent wszystkich łóżek szpitalnych.

- Jak widać, część naszych szpitali tej normy nie spełnia, gdyż musielibyśmy mieć takich łóżek łącznie 80 - podkreśla dr Józef Bojko, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, konsultant wojewódzki w tej dziedzinie. - Gdyby nam się udało taki wskaźnik osiągnąć, znacznie poprawiłoby to sytuację. Jeśli chodzi bowiem o anestezjologów, to pracuje ich w województwie około 100, co na razie wystarczy.

Na razie jednak na OIOM-ach toczy się codziennie prawdziwy wyścig z czasem, żeby znaleźć miejsce dla kolejnego pacjenta, dla którego podłączenie do respiratora czy innej specjalistycznej aparatury oznacza śmierć lub życie.

- Niedawno z powodu braku miejsca u nas karetka musiała zawieźć jednego pacjenta do szpitala w Lublińcu, a drugiego - aż do Pabianic - mówi dr Maciej Gawor, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii WCM w Opolu. - U nas też ciągle urywają się telefony, dzwonią z całego województwa oraz z ościennych regionów, czy coś wolnego się nie znajdzie. A my pracujemy na granicy wydolności.

Nasz szpital pełni też bowiem funkcję centrum urazowego, przywożone są tu ofiary wypadków. Dziś np. mam tylko jedno wolne miejsce dla pacjenta z wielonarządowymi urazami. Musimy je trzymać w rezerwie. A jak takich osób będzie więcej?

Do tłoku na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii WCM przyczyniła się też epidemia grypy. Non stop trafiają tu pacjenci z powikłaniami: niewydolnością oddechową i niewydolnością krążenia.

Są to głównie ludzie w podeszłym wieku. To dla nich ostatnia deska ratunku.
Podobno osiem OIOM-ów na Opolszczyźnie wystarczy. Natomiast problem mógłby zostać rozwiązany, gdyby szpitale je powiększyły. Ale one się do tego nie kwapią.

- Nie dziwię się dyrektorom - mówi dr Józef Bojko. - Skoro NFZ nie płaci za te oddziały na tyle dużo, aby ich prowadzenie się opłacało.
- Oddziały te nie przynoszą zysku - dodaje dr Maciej Gawor. - Tymczasem średnio doba pobytu pacjenta na OIOM-ie kosztuje 2-2,5 tys. zł. Pozostaje nam więc częściej satysfakcja z tego, że się komuś życie uratowało.

Ordynatorowi Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Nysie udało się niedawno znaleźć miejsce dla pacjenta aż w powiecie częstochowskim. - Takie sytuacje mogą prowadzić do tragedii, kiedy pacjentowi trzeba udzielić natychmiastowej pomocy - uważa dr Krzysztof Kaźmierczak.

Tłok na OIOM-ach wynika też z tego, że medycyna mocno poszła do przodu. Coraz więcej pacjentów udaje się skutecznie wyreanimować, a potem - siłą rzeczy - trzeba im zapewnić miejsce na intensywnej terapii, bo na inny oddział często się nie nadają.

Ci pacjenci blokują potem łóżka, które powinny w pierwszej kolejności zająć ofiary wypadków, nagłych zdarzeń.

- Często są to pacjenci, którym już nie możemy skutecznie pomóc, tylko musimy ich podłączyć do respiratora i czekać, aż zakończą życie - przyznaje dr Kaźmierczak. - To są 80-90-latkowe, których nie ma gdzie skierować. Jak z tego wybrnąć? Nie wiem...

Opolski NFZ uważa, że wynagradza OIOM-y adekwatnie za ich pracę. - Płacimy im w 100 procentach za leczenie, uwzględniamy wszystkie ponadplanowe zabiegi - twierdzi Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego NFZ. - Średnio stawka za dobę pacjenta na OIOM wynosi 1500 zł. Zawsze jednak oceniamy stan pacjenta w skali TIS, obowiązującej w całej Polsce, a następnie wszystko odpowiednio przeliczamy.

Czy jest jakieś wyjście z impasu?

- Liczba łóżek na OIOM-ach jest rzeczywiście za mała, dlatego zobowiązałem dyrektorów szpitali, w których takie oddziały funkcjonują, do ich powiększenia - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa.

- Dyrektor WCM potwierdził, że chce ten oddział u siebie rozbudować i przygotowuje się do takiego projektu. Dyrektor opolskiego szpitala MSWiA obiecał, że też wygospodaruje dodatkowo co najmniej jedno miejsce. Chcemy, żeby podobnie postąpiono w Brzegu. To będzie jeden z naszych priorytetów, ujętych w strategii rozwoju regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska