Odebrali hodowcy zaniedbane króliki. Właściciel tłumaczył, że i tak miały być zjedzone. Kontrowersje wokół hodowli z Prudnika

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Ilustracja archiwalna
Ilustracja archiwalna Archiwum
Sąd wydał już wyrok w tej sprawie. Jego zdaniem starszy mężczyzna z Prudnika znęcał się nad królikami, które hodował w celach konsumpcyjnych. Inspektorzy weterynarii mają jednak w tej sprawie wątpliwości. Mówią, że zwierzętom przeznaczonym na ubój nie leczy się zębów i kilku innych schorzeń.

13 czerwca 2020 roku do gospodarstwa rolnego 88-letniego Edwarda P. w Prudniku przyjechali przedstawiciele stowarzyszenia, zajmującego się ochroną zwierząt. Stowarzyszenie ma siedzibę na Mazowszu, 500 kilometrów od Prudnika. Ktoś miejscowy zawiadomił je, że królikom dzieje się krzywda.

W asyście policjantów obrońcy zwierząt weszli do gospodarstwa i odebrali właścicielowi 24 króliki hodowlane, trzymane w metalowych i drewnianych klatkach. Zwierzęta przewieziono do azylu dla królików pod Toruniem, gdzie dwa dni później przeszły szczegółowe badania weterynaryjne.

Koszt badań i późniejszego leczenia kilkakrotnie przekroczył wartość zwierząt. Lekarz weterynarii wykonał min. badanie usg, badanie oczu królików, uzębienia. W opinii na temat stanu zwierząt stwierdził potem, że u królików z Prudnika doszło do zaniku tkanki tłuszczowej, wskazującego na niedożywienie.

Stwierdził też odwodnienie, nieprawidłowy stan uzębienia, świerzb uszny, zmiany nowotworowe, zmętnienie soczewek i rogówek, niedrożne kanaliki łzowe, zwyrodnienia nerek, pasożyty, a także infekcję tkanek podskórnych. Króliki przeszły leczenie w azylu, niektóre nawet operowano, a potem trafiły do adopcji. Azyl utrzymuje się ze społecznych składek, po każdej akcji odebrania zwierząt zbiera w internecie pieniądze na ich leczenie.

Jeszcze w czasie akcji przedstawiciele azylu napisali w sieci, że zawiadomili o sprawie policję bo mogło dojść do przestępstwa znęcania się nad królikami, a życie zwierząt było zagrożone.

„Kilka królików martwi nas szczególnie mocno…, w tym baraniasta dziewczyna, która jest bardzo mocno wyniszczona, nie je, nie bobkuje i najprawdopodobniej ma ropnie przy uszach, wyłysiały maluch z potężnym brzuchem. Dziewczyny z twardymi brzuchami albo brzuchami tak obrzękłymi, że w nocy pod palcami dosłownie wyczuwane były „guzy”, królik z dziwną zmianą przy pyszczku itd.”

Policja i prokuratura sprawy nie zlekceważyły. 88-letni Edward P. stanął przed sądem z aktem oskarżenia. 30 lipca tego roku sąd w Prudniku uznał go winnym znęcania się nad zwierzętami poprzez nie zapewnienie im należytej opieki weterynaryjnej i warunków bytowych.

Sąd odstąpił od wymierzenia kary, ale orzekł przepadek 24 królików, nakazał Edwardowi P. zapłacenia nawiązki 2 tys. złotych na rzecz stowarzyszenia, które odebrało zwierzęta i zakazał mu posiadania jakichkolwiek zwierząt przez 4 lata. Sąd Okręgowy w Opolu utrzymał orzeczenie w całej rozciągłości.

Wyrok jest prawomocny, ale w tej sprawie wątpliwości mają nadal powiatowy lekarz weterynarii w Prudniku Franciszek Kobylański i jego zastępca Marek Wisła. Obaj podkreślają zgodnie, że chodziło o króliki hodowlane, a więc przeznaczone do zabicia i konsumpcji.

- U zwierząt hodowlanych pewnych czynności się nie wykonuje, bo to nie ma uzasadnienia ekonomicznego – tłumaczy dr Marek Wisła, zastrzegając że nie chce komentować sądowych wyroków. - Nie robi się na przykład zabiegów na krzywych zębach. Takie sztuki się raczej poddaje ubojowi, żeby nie przenosiły wady na potomstwo. Podobnie ubija się sztuki, które chorują na drogi rozrodcze.

Zdaniem lekarzy z punktu widzenia dobrostanu zwierząt tej hodowli można zarzucić jeden błąd: W klatkach nie było poideł z wodą, co obecnie jest wymaganym standardem. Ale jednocześnie zwierzęta były karmione zieloną karmą, która naturalnie zawiera wodę.

Zwierzęta nie były w złej kondycji, bo inaczej by padły w czasie transportu pod Toruń. Jeden przeżył 7 lat, co jest maksymalnym wiekiem u królików.

- Gdyby sprawa tego hodowcy trafiła do nas, to najpierw wydalibyśmy mu zalecenia do poprawienia hodowli, albo nakazalibyśmy leczenie tych zwierząt. A nie od razu odbierali je hodowcy - mówi dr Wisła.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska