Odkrycie w Opolu. Co mówi czaszka?

Redakcja
Rekonstrukcja twarzy kobiety z Polskiej Cerekwi, z epoki neolitu.
Rekonstrukcja twarzy kobiety z Polskiej Cerekwi, z epoki neolitu.
Pokaż mi swą czaszkę, a powiem ci, kim byłeś. Antropolodzy na jej podstawie są w stanie odtworzyć nie tylko twarz, ale wygląd całego człowieka.

Rok 2000, Polska Cerekiew. To tu w okresie neolitu znajdowała się ludzka osada, odkryta w XIX wieku i eksplorowana w latach sześćdziesiątych XX.

Na zlecenie wojewódzkiego konserwatora zabytków, zaalarmowanego, że pracownicy pobliskiej cegielni rozpoczęli dziką eksploatację gliny, ziemię przekopują pracownicy Muzeum Śląska Opolskiego.

W lessowym podłożu, na głębokości jednego metra Ewa Matuszczyk i Barbara Jarosz natrafiają na spiżarnię w kształcie rozszerzającego się leja (stąd wiadomo, że była użytkowana przez ludność kultury lejkowatej), a w niej - ludzką czaszkę i drobne kości kręgosłupa.

Archeologów dziwi pozycja czaszki; częścią czołową jest wbita w ziemię, tak jak gdyby ktoś pchnął denatkę (denata). Zdumiewa miejsce pochówku. Co prawda w tamtych czasach zmarłych chowano w pobliżu domostwa, ale dlaczego w spiżarni?

Chyba że... Trwała zima, temperatura spadła grubo poniżej zera i wykopanie dołu prymitywnymi narzędziami nie było możliwe. Znalezione nieopodal skorupy naczyń potwierdzają, że domniemany dramat rozegrał się co najmniej pięć tysięcy lat temu.

Do odkrycia czaszki opolskiej, znacznie młodszej, bo liczącej "zaledwie" sześć wieków, dochodzi w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Podczas badań ratowniczych, prowadzonych równolegle z układaniem przewodów kanalizacyjnych w ul. Szpitalnej, archeolodzy odnajdują sosnowe trumny, a w nich szkielety mężczyzn, kobiet i dzieci.

Cmentarz - w tamtych czasach cmentarze już zakładano - znajdował się tuż za łukiem bramy, na zapleczu kamienic w zachodniej pierzei Rynku. Fakt, że zbudowano go przy kościele, w obrębie miejskich murów sprawił, że życie, jak na innych średniowiecznych cmentarzach, musiało tu bratać się ze śmiercią. Nad grobami suszono pranie, bawiono się, budowano, tu także azyl znajdowali podejrzani osobnicy.
Czaszki są dość zniszczone. Oprócz jednej.

Przywrócenie twarzy

Podczas przygotowań do tegorocznej Nocy Muzeów padła propozycja wykorzystania znalezisk, choć jedno i drugie znajdowało się już we Wrocławiu, w Instytucie Archeologii (zgodnie z prawem; to tamtejsi archeolodzy prowadzili wykopaliska).

Zaplanowano rekonstrukcje twarzy, tym bardziej że, jak się okazało, ta z Polskiej Cerekwi należała do kobiety, zaś z Opola - do mężczyzny. Wybór wykonawców padł na duet znany z rekonstrukcji twarzy Mikołaja Kopernika: profesora Uniwersytetu Szczecińskiego dr. Karola Piaseckiego i artysty plastyka, nadkomisarza Komendy Głównej Policji w Warszawie Dariusza Zajdla, rodem z Opola.

Powstaje pytanie: jakim cudem obu panom udaje się wydobyć twarze z odległej przeszłości? I to w sytuacji, gdy zachowały się tylko czaszki, nadgryzione zębem czasu. Dr Piasecki wyjaśnia: - Pomiędzy kośćmi a tkankami miękkimi istnieją ścisłe korelacje. Antropolodzy, którzy je znają, już na pierwszy rzut oka są w stanie sobie wyobrazić, jak człowiek wyglądał.

Pierwsze próby rekonstrukcji przeprowadzano w XIX wieku. W XX, kiedy antropologia zdecydowanie poszła do przodu, metodę dopracował Rosjanin, Michaił Gierasimow. Do dzisiaj polegamy na jego wskazaniach, choć zachodni naukowcy niechętnie się do tego przyznają. Wedle ich oficjalnej wersji sprawę załatwia komputer.

W przywróceniu twarzy pomocna jest przynależność do rasy (Zachód zastępuje politycznie niepoprawny termin "rasa" słowem "odmiana", co do badań wprowadza niemało zamętu). - Jeśli czaszka reprezentuje typ nordyczny - tłumaczy dr Piasecki - po dokonaniu pomiarów i wyliczeniu wskaźników mamy pewność, że oczy były niebieskie, niebieskozielone lub szare, włosy jasnoblond, zaś skóra jasna. Typ arktyczny to włosy cienkie, z tendencją do falistości, najczęściej blond. Polacy, wśród których występuje najwięcej subnordyków, mają włosy jasne. Za granicą antropolog odróżni nas bez problemu.

O ustach powiedzą… zęby

Antropolodzy nie mają kłopotu z wyliczeniem stopnia uniesienia i odtworzenia profilu nosa, ze względu na ścisłą zależność pomiędzy jego kształtem a nosem "kostnym". Jeśli nawet został zniszczony, wiadomo, czy był szeroki czy wąski, jak bardzo wystawał. - Ile by sobie Michael Jackson zrobił operacji, po kościach widać, jaki miał nos pierwotnie - wtrąca antropolog.

Z typem antropologicznym związany jest kształt i wybarwienie ust. Ich szerokość określa odległość pomiędzy kłem a pierwszym przedtrzonowcem. Zmiany w czaszce pozwalają określić, czy jej właściciel często się śmiał, czy miał twarz pozbawioną mimiki. Niestety, nie wszystkie elementy rysopisu są do odczytania. Ze względu na brak zależności z tkanką kostną tajemnicą pozostają uszy.

Czy na podstawie czaszki można określić płeć? Jak najbardziej. Kobiety posiadają ją zazwyczaj krótszą, bardziej dziecięcą, męska zbliżona jest do... małpiej. Choć żeby nie było za łatwo i wnioski nie nasuwały się same, bywają kobiety o cechach męskich i mężczyźni przypominający kobiety.

Dysponując wyłącznie czaszką, antropolog jest w stanie powiedzieć o wyglądzie całego człowieka. Pozwala określić jego wzrost. Czaszka kromanionoida sygnalizuje, że właściciel musiał być wysoki, choć i tu zdarzają się odstępstwa. Bo ktoś nie rozwijał się normalnie, bo... Z nie ustalonych przyczyn najwyżsi na świecie są mieszkańcy Czarnogóry, po Dubrowniku przechadzają się wysocy ludzie o niesymetrycznie małych głowach.

Wyglądamy tak samo od 40 tysięcy lat

- Typ antropologiczny to cechy dziedziczone po przodkach - sumuje dr Piasecki. - Natomiast to, jak do końca wyglądamy, zależy od naszej trajektorii życiowej. Od tego, czy często się uśmiechamy, w jakim żyjemy klimacie, jakich doświadczyliśmy losów. Antropolog jest w stanie przybliżyć twarz uogólnioną, pozbawioną wyrazu, krótko mówiąc - żadną. Plastyk próbuje tchnąć w nią życie. Dokłada zmarszczki mimiczne, fałdy starcze, z wiekiem opadające powieki. Nadaje indywidualny wyraz.

Zanim kości głów Opolan na komputerowym obrazie wyposażono w tkanki miękkie, krążyły z Opola do Szczecina, gdzie mieszka Karol Piasecki (były kłopoty z pewną firmą przewozową, bo "nie przewozimy czaszek" - tłumaczyła), zaś stamtąd do Warszawy, do komendy policji. Po konsultacjach nadkomisarz Zajdel wyposażył naszych "staruszków" w cechy szczególne. Sprawił, że wyłonili się z cienia lub, jak kto woli, ożyli.

Ewa Matuszczyk, kierownik działu archeologii MŚO: - Ludziom zwykle się wydaje, że człowiek sprzed wieków przypominał owłosionego neandertalczyka o tępym spojrzeniu. Tymczasem zarówno w przypadku kobiety sprzed pięciu tysięcy lat, jak i mężczyzny, którego czaszka liczy ich sześćset, mamy do czynienia z homo sapiens sapiens (człowiek rozumny właściwy), a ten ukształtował się 40 tysięcy lat temu. Oczywiście, mimo że taką wiedzę posiadam, zdziwiłam się i wzruszyłam, zobaczywszy obie twarze.

Dr Karol Piasecki charakteryzuje kobietę: wiek 30-40 lat (choć niewykluczone 25) w chwili śmierci. Wzrost niski, włosy ciemne (ciemnobrązowe lub kasztanowe), oczy ciemne, od brązowych po piwne, choć istnieje prawdopodobieństwo tęczówki zielonawej lub zielonawo-niebieskiej. Skóra lekko śniada, ale nie oliwkowa (...).

W oprawie oka może pojawić się szczątkowa fałda mongolska. Nos niski, o niskiej nasadzie i szerokim, lekko wklęsłym grzbiecie (...), dosyć wystający, o tępym zakończeniu, nieco zadarty, i okrągłych nozdrzach. Górna warga niezbyt wysoka. Wargi pełne, raczej dosyć grube, ciemnokarminowe, zębodołowa partia szczęki uwypuklona (...). Podbródek zaokrąglony.

Opis mężczyzny: Wiek należy ocenić jako adultus środkowy do późnego, to jest 25-30 (35) lat w chwili śmierci. Cechy płciowe jednoznacznie męskie, dosyć silnie wyrażone. Zęby dość mocne i zdrowe. Nos prawdopodobnie masywny, choć zaledwie nieco tylko "rozmyty" na boki, o wyraźnym szerokim grzbiecie.

Dobrze wystające szczęki. Wargi średniej grubości, choć mięsiste. Żuchwa mocna, z mocno zaznaczoną, nieco kwadratową bródką. Łuki nadoczodołowe mocne, oczy głęboko osadzone. I jeszcze: czoło dosyć niskie, załamane, dosyć wyraźnie cofnięte, dosyć mocna budowa, wzrost raczej wysoki. Jasne oczy i stosunkowo ciemne włosy. Skóra dość gruba, raczej jasna, możliwe piegi.
Ewa Matuszczyk, która antropologiem nie jest, ocenia krótko: - Kobieta urodziwa, mężczyzna przystojny.

Jest problem z fryzurą

Według archeologa ona, wzorem ówczesnych kobiet, zajmowała się przetwórstwem pożywienia, rozcierając zboże w nieckowatych żarnach, lepiła naczynia. I rodziła dzieci, z których prawdopodobnie niewiele przeżyło (śmiertelność noworodków w okresie wczesnego kamienia należała do wysokich). Na wystawie zobaczymy ją w sukni z naturalnej, poszarzałej tkaniny, choć tysiące lat temu używano naturalnych barwników. Z chustą na głowie.

Mężczyzna przypomni pawia. Bo w średniowieczu, jak podpowiadają ówczesne miniatury, ubierano się bardzo kolorowo. Kabat bywał czerwony z zewnątrz, niebieski od środka, noszono fantazyjne nakrycia głowy, inną barwę miała każda z nogawic, nie wspominając o tym, że jedną stopę wkładano w spiczasty pantofelek, zaś druga pozostawała nie obuta.

- Opolaninowi ze Szpitalnej nie zdecydowałyśmy się zrekonstruować włosów, bo fryzury były różne, nie wyłączając upięcia na kształt końskiego ogona - tłumaczy Ewa Matuszczyk. - Nie ukrywam, że nasz model sprzed sześciu wieków przypomina skina.

Obie postaci zobaczymy wkrótce na monitorze wystawy historycznej w Muzeum Śląska Opolskiego. Będziemy poddawać je rozmaitym przymiarkom: meżczyznę "wkładać" do warsztatu nożownika (wytwórcy noży), kupca, krawca, celnika. Gdzie naprawdę pracował? Co robił? Odpowiedzi, być może, nigdy nie poznamy.

Czy badanie czaszek było dużym wyzwaniem dla antropologa? Dr Piasecki zaprzecza, choćby dlatego, że kiedyś bez powodzenia próbował skleić tysiące cząsteczek liczącej tysiące lat czaszki z Sudanu. A także rekonstruował twarz Mikołaja Kopernika, zidentyfikowaną na podstawie DNA (w księdze obecnie przechowywanej w bibliotece w Magdeburgu, odnaleziono włos uczonego). W tym drugim przypadku szczególnych emocji dostarczał prestiż zlecenia.

W opolskim przypadku zdecydowanie trudniejsza okazała się rekonstrukcja twarzy kobiety z Polskiej Cerekwi. W zniszczonej czaszce brakowało żuchwy. Badania przeprowadzano "w bloku", bez oczyszczenia ze zgromadzonego wewnątrz lessu, w obawie, by nie rozpadły się kości.
Nie udało się ustalić przyczyny śmierci obu osób. Pewne jest tylko, że nie była nią starość ani żaden uraz.

Dr Piasecki nie ukrywa, że kontakt z ludzkimi szczątkami, nawet bardzo starymi, dostarcza niemałych emocji. - Kości, szczególnie głowy, traktuję jako siedlisko duszy, jakkolwiek rozumianej. W czasie badania to przekonanie biorę jednak w nawias, potem świadomość jednak odżywa.

Jakie emocje w nas wywoła spotkanie z twarzami prapradziadków? Czy uda się uciec od pytań - jak potoczyło się życie kobiety z Polskiej Cerekwi i mężczyzny z Opola? Czy byli szczęśliwi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska