- Dostaliśmy informację, że w Choruli jest zabiedzona suczka z gromadką małych, a później kolejny sygnał, że szczeniaki zniknęły - wspomina Irena Otremba z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. - Nasi wolontariusze pojechali pod wskazany adres i faktycznie zastali tam sunię, która wyła z tęsknoty. Szczeniaków nie było.
Mężczyzna, na którego posesji znajdował się pies, bez problemu oddał go działaczom organizacji. Twierdził, że suczka należy do kolegi, który przebywa akurat w więzieniu, a on miał ją jedynie karmić. - Skojarzyliśmy tę sprawę ze szczeniakami znalezionymi na starym dworcu w Groszowicach i okazało się, że to był słuszny trop - wspomina Irena Otremba. - Maluchy trafiły do schroniska, więc zawieźliśmy tam również suczkę. One tak bardzo się ucieszyły na jej widok...
O sprawie pisaliśmy w tym tygodniu. Przestraszone i wyziębione pieski znalazła w kartonie na dworcu strażniczka miejska. Zaopiekowała się znajdami, a następnego dnia przekazała je pod opiekę pracownikom opolskiego schroniska. Szczeniaki są bardzo małe, dlatego kierowniczka placówki apelowała, by oddać również psią mamę, której młode bardzo potrzebowały.
Po publikacji również do schroniska zaczęły napływać sygnały, że suczka może przebywać właśnie w rejonie Gogolina.
Historia szczeniąt poruszyła Opolan. Wiele osób chce je adoptować. Pieski są jeszcze za małe, żeby trafić do nowych domów. Schronisko poinformuje, gdy będą szukać kochających właścicieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?