Dziś (18 listopada) przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces Dariusza L. Na początku lat dziewięćdziesiątych 35-letni mężczyzna był chyba jednym z ostatnich polskich hipisów.
Mieszkał w komunach w Bieszczadach oraz Myszkowie. Nie gardził narkotykami. Palił marihuanę, brał amfetaminę czy polską heroinę. Jako, że narkotyki były drogie razem z kolegami wpadł na pomysł samodzielnej uprawy konopi indyjskich.
Plantację ulokowali w przydomowym ogródku wynajmowanego domu w Myszkowie. W sumie udało im się zebrać nie mniej niż kilogram marihuany. Dariusz L. towar przywiózł do Nysy. Tam zaczął częstować nim swoich znajomych.
- Kiedy jednak zobaczyłem, że oni nie zostawiają zioła dla siebie, tylko handlują nim, postanowiłem robić to samo - wyjaśnia. - Poza tym w ciążę zaszła moja żona i potrzebowałem pieniędzy.
Kiedy wyhodowana w Myszkowie marihuana skończyła się, razem z kolegami wpadł na pomysł przemycenia jej z Czech. Przez granicę marihuanę przewozili woreczkach schowanych w paskach od spodni.
W sumie na lokalnym rynku udało im się sprzedać nie mniej niż kilogram tego narkotyku. D. handlował też LSD. Oskarżony przyznał się do winy. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?