Odra grała, Bełchatów strzelał

Redakcja
Będąc prawie godzinę w osłabieniu, zawodnicy z Opola rozegrali jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, a jednak musieli schodzić z murawy ze schylonymi głowami, słuchając nie nadających się do publikacji okrzyków. - ODRA OPOLE - GKS BEŁCHATÓW 0-4 (0-1)

- ODRA OPOLE - GKS BEŁCHATÓW 0-4 (0-1)
0-1 Popek - 28., 0-2 Hinc - 62.,
0-3 Drąg - 79., 0-4 Cheda - 88.
Odra: Feć - Jagieniak, Wyrzykowski, Copik (84. Berbelicki), Michniewicz - Sobotta (63. Kucharski), Tracz, Czajkowski, Żymańczyk - Żarczyński (64. Jonczyk), Lachowski. Trener Marian Kurowski.
GKS: Łukiewicz - Szkudlarek, Nocoń, Konkiewicz, Popek - Drąg (81. Sobczyński), Berensztajn, Hinc, Nowicki (74. Czarniecki) - Patalan, Jelonkowski (16. Cheda). Trener Józef Dankowski.
Sędziował Robert Setla (Katowice). Żółte kartki: Żymańczyk, Sobotta - Nowicki. Czerwona kartka: Żymańczyk (36. min, za drugą żółtą). Widzów 500.

Kluczowym momentem meczu było usunięcie z boiska Józefa Żymańczyka, który po bezmyślnym zagraniu piłki ręką został ukarany żółtą kartką. Ponieważ pięć minut wcześniej kapitan opolan został ukarany za faul, musiał zejść z boiska. - Nie ma usprawiedliwienia za takie zagranie - przyznał Żymańczyk. - Chciałem przerwać podanie rywali, rzuciłem się w stronę piłki z wyciągniętą ręką. Próbowałem cofnąć rękę, ale nie zdążyłem. To był odruch. Gdyby ktoś mi powiedział, że kiedyś tak zagram, to bym mu nie uwierzył. To była totalna głupota. Mogę jedynie przeprosić chłopaków, że ich osłabiłem. Przeze mnie przegrali mecz, który można było wygrać. Czuję się fatalnie. Wiem, że należy mieć do mnie pretensje, bo gdyby tak zagrał ktoś inny, to na pewno bym go zrugał.
W osłabieniu opolanie zagrali z niesamowitym zacięciem. Stworzyli wiele bramkowych sytuacji, ale byli nieskuteczni. Goście wykorzystali trzy błędy obrony i rozgromili Odrę. - To były trampkarskie prezenty - przyznał trener Kurowski. - Przez całą drugą połowę stosowaliśmy presing, ale po każdym błędzie dostawaliśmy obuchem w głowę. Jednak i tak atakowaliśmy do końca. Mimo porażki, muszę podziękować drużynie za to spotkanie, które mogło się skończyć wynikiem cztery do czterech.

Od pierwszych minut Odra śmiało zaatakowała GKS, który wyraźnie koncentrował się na utrzymaniu remisu. W 14. min po kiksie Szkudlarka piłka przelobowała Łukiewicza, ale eksopolanin Drąg wybił ją z linii bramkowej. Za moment soczystym uderzeniem z 30 metrów popisał się Czajkowski i Łukiewicz z trudem sparował strzał na róg. Po chwili wrzutkę Tracza przedłużył Żymańczyk, a będący w dogodnej sytuacji Lachowski główkował zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza. W 28. min goście egzekwowali rzut wolny z 20 metrów. Berensztajn zagrał do Popka, a ten potężnie uderzył i piłka wpadła w okienko bramki Odry. W odpowiedzi Michniewicz oddał mocny strzał z 30 metrów, jednak piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Potem do centry Czajkowskiego wyszedł Żymańczyk, lecz jego strzał głową pewnie obronił Łukiewicz.
Za moment niezrozumiałe zagranie Żymańczyka osłabiło Odrę. Do końca I odsłony dominowali goście. W 41. min Popek po raz drugi umieścił piłkę w bramce Odry, ale wcześniej faulował opolskiego obrońcę. W 43. min po szybkiej kontrze Hinc wyłożył piłkę do Patalana, który przegrał pojedynek sam na sam z Feciem.

Po zmianie stron, grając w dziesiątkę, Odra przeważała, ale bramki zdobywali goście. Najpierw do dośrodkowania Czajkowskiego niepotrzebnie wyszli Żarczyński i Wyrzykowski. Nawzajem sobie przeszkadzali i Żarczyński główkował zbyt słabo. Po chwili kapitalnie z dystansu uderzył Wyrzykowski. - Przecież ta piłka szła w samo okienko, nie wiadomo, jak bramkarz ją wybił - zastanawiali się obserwatorzy. - Nie widać, że Odra gra w dziesiątkę.
Opolanie zaryzykowali i nominalny stoper Wyrzykowski przeszedł do środka, a w tyłach zostali tylko dwaj kryjący obrońcy. - Od początku drugiej połowy zagraliśmy presingiem - przyznał Kurowski. - W przerwie uznaliśmy, że nieważne, czy przegramy zero do jednego, czy też zero do dwóch. Musieliśmy zaatakować i prowadzić otwartą grę.
Niestety, w takim ustawieniu, każdy błąd defensywy był brzemienny w skutkach. W 62. min Michniewicz zagrał do środka, piłkę przejął Hinc, znalazł się przed bramką Odry i z 14. metrów strzelił przy słupku. Odra nie załamała się takim obrotem wydarzeń. Po stracie drugiej bramki znów zaatakowała. Jonczyk wywalczył piłkę w polu karnym, zagrał do Lachowskiego, ale napastnika Odry wyprzedził obrońca. Do piłki dopadł Czajkowski, lecz uderzył nad poprzeczką. Potem jeden z obrońców GKS-u zagrał w polu karnym zbyt wysoko uniesioną nogą i sędzia podyktował rzut wolny pośredni. Po krótko rozegranej akcji Czajkowski uderzył bardzo mocno, a piłka wylądowała na poprzeczce. W 79. min z dośrodkowaniem Berensztajna minęli się Feć i Michniewicz, a zamykający akcję Drąg głową podwyższył wynik. Kibice zaczęli opuszczać trybuny. Opolski zespół do końca imponował ambicją. Niestety, kolejny błąd obrony wykorzystał Cheda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska