Odra liderem

Fot. Sławomir Stemplewski
Marcin Rogowski zdobył swoją drugą bramkę w sezonie. Nie wystarczyła ona do osiągnięcia zwycięstwa.
Marcin Rogowski zdobył swoją drugą bramkę w sezonie. Nie wystarczyła ona do osiągnięcia zwycięstwa. Fot. Sławomir Stemplewski
Choć podopieczni Miroslava Copjaka od czterech spotkań nie wygrali, to po 19 dniach przerwy powrócili na pierwsze miejsce.

Znaczna w tym "zasługa" ekipy GKS-u Jastrzębie, która doznała jeszcze większej zadyszki od Odry. W trzech ostatnich meczach zdobyła tylko punkt, a wczoraj niespodziewanie przegrała na własnym boisku z Arką Nowa Sól.

Odra mogła powiększyć swą przewagę do dwóch punktów, ale we wczorajszym meczu w Słubicach z dobrej strony pokazała się tylko w pierwszej połowie. W drugiej inicjatywę miała już Polonia.
- Niestety, zagraliśmy nierówno - oceniał trener Odry Miroslav Copjak. - Po pierwszej połowie wydawało się, że bez problemu wygramy. Ale w drugiej części zagraliśmy już gorzej i na więcej pozwoliliśmy rywalom.
W 9. min milimetrów zabrakło Łukaszowi Ganowiczowi, by doskoczyć do dośrodkowania Marka Tracza. dwadzieścia minut później po strzale głową "Gany" piłkę z linii bramkowej na róg wybili obrońcy gospodarzy. Z niego centrował Tracz, defensorzy Polonii wybili piłkę na 14. metr, gdzie dopadł do niej Marcin Rogowski. Po jego uderzeniu futbolówka odbiła się jeszcze od słupka bramki gospodarzy i ugrzęzła w siatce.

Po zdobyciu bramki opolanie poszli za ciosem i niepodzielnie panowali na boisku. Tracz z rzutu wolnego uderzał jeszcze w boczną siatkę.
Trener słubiczan, widząc bezradność swoich podopiecznych w ofensywie, wprowadził po przerwie do gry Tomasza Dylewskiego i czarnoskórego Williama Basseya. Ci dwaj zawodnicy wprowadzili spore ożywienie do gry Polonii. Już chwilę po rozpoczęciu gry Bassey strzelał przewrotką. Bramkarz Odry Ales Jurcik popisał się jednak znakomitą interwencją,
W 54. min Michał Kucharski wykorzystał nieporozumienie dwóch opolskich stoperów - Ganowicza i Ilii Zitki w niegroźnej sytuacji. Dopadł do piłki i przelobował Jurcika.
Po tym celnym trafieniu inicjatywa nadal należała do miejscowych. Na szczęście dobrze w opolskiej bramce spisywał się Jurcik. Raz uratowała go po strzale Pawła Timoszyka poprzeczka.

W drugiej połowie najważniejszy na boisku starał się być arbiter Jacek Demczur ze Szczecina. Wydawał wiele dziwnych decyzji, krzywdząc obydwie strony. Na prawo i lewo szafował kartkami. W sumie żółtych kartników pokazał 10, a dwóch piłkarzy usunął z boiska. Opolanie przez 16 minut grali w przewadze jednego zawodnika, ale na boisku nie było widać tej różnicy. Gra toczyła się głównie w środku pola i więcej było przepychanek.

- Szkoda straconych punktów - zaznaczał trener Copjak. - Tym bardziej, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra i nie pozwalaliśmy rywalom na wiele. Ten punkt musimy jednak szanować. Widać, jak bardzo nasza liga jest wyrównana i jak niespodziewane wyniki się zdarzają. Tym, że jesteśmy ponownie liderem, nie zaprzątamy sobie głowy. Zadaniem dla nas będzie przerwanie passy bez wygranej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska