Odra ma grać ładnie

fot. Sebastian Stemplewski
- Mamy grać ofensywnie i z pełnym zaangażowaniem. Szczególny nacisk kładę właśnie na ambicję - mówi Witold Mroziewski.
- Mamy grać ofensywnie i z pełnym zaangażowaniem. Szczególny nacisk kładę właśnie na ambicję - mówi Witold Mroziewski. fot. Sebastian Stemplewski
Rozmowa z Witoldem Mroziewskim, trenerem II-ligowej Odry Opole.

Rok temu na hasło Odra reagował alergicznie. Nasz zespół okazał się bowiem lepszy w barażu o II ligę od prowadzonego przez niego Radomiaka Radom. Zaczął z Radomiakiem sezon w III lidze, ale po kilkunastu tygodniach odszedł z tego klubu. Długo bezrobotny nie był - na początku grudnia został szkoleniowcem Odry.

Kibice w Opolu długo podchodzili do niego dość nieufnie. W rundzie wiosennej wykonał jednak zadanie - utrzymał zespół w II lidze bez konieczności gry w barażach, choć ten po I rundzie był w strefie spadkowej. Dodatkowo drużyna rozegrała kilka bardzo dobrych spotkań m.in. z Lechią w Gdańsku czy Polonią Warszawa u siebie.

- Jak się pracuje w Opolu?
- Przyznam szczerze, że bardzo ciężko. Naprawdę nie brakuje nam problemów. Od siedmiu miesięcy przy każdej możliwej okazji mówię, że nie mamy gdzie trenować. I co? Nic. Nic się przez ten czas nie zmieniło. W normalnych warunkach możemy poćwiczyć tylko na głównej płycie, ale na niej nie można za często trenować. Na obozie byliśmy w Kluczborku i to, co tam zobaczyłem, to było coś wspaniałego. Sześć pięknych boisk. Za kilka tygodni będzie sztuczna płyta. A przecież Kluczbork jest pięć razy mniejszy od Opola. To wstyd dla miasta wojewódzkiego. Poza tym brakuje nam piłek, butów, odżywek. Z problemami zmagamy się w drużynie praktycznie codziennie.

- Czemu więc zdecydował się pan na przedłużenie kontraktu na dwa lata?
- Bo widzę potencjał w tym klubie i drużynie. Chcę też kontynuować pracę, którą rozpocząłem i prowadzę chyba w dobrym kierunku. Miałem dwie oferty z innych klubów, ale dałem słowo Odrze, że jak się utrzymamy w II lidze, to zostanę. W Opolu mnie doceniono, a to też ważne.

- Wiosną prowadzona przez pana drużyna zdobyła 25 punktów. Zakłada pan jakiś plan punktowy na rozpoczynającą się rundę?
- Życzyłbym sobie, żeby tych punktów było więcej. Ile będzie, to jednak trudno oszacować. Chciałbym, żeby drużyna grała nie tylko skutecznie, ale też ładnie. Zawsze piłkarzom przekazuję, że mają grać do przodu. Tak by kibice na meczu się nie nudzili, żeby jeszcze kilka dni po spotkaniu je przeżywali. Nie chcę się silić na jakieś górnolotne stwierdzenia, że ma to być "styl Mroziewskiego". Nie. Mamy grać ofensywnie i z pełnym zaangażowaniem. Szczególny nacisk kładę właśnie na ambicję. Będą momenty, kiedy zabraknie piłkarzom umiejętności czy też szczęścia, ale ambitną grą możemy bardzo wiele zyskać. U mnie każdy piłkarz musi w czasie gry zostawić na boisku serce.
- Doszło kilku zawodników do wąskiej wiosną kadry. Odra to personalnie mocniejsza drużyna niż wiosną?
- Odeszło dwóch podstawowych zawodników: Adam Orłowicz i Ilia Zitka, a przyszło czterech piłkarzy, których już teraz bez strachu mogę wstawić do gry w pierwszym składzie. Teoretycznie po uzupełnieniach kadra wydaje się mocniejsza. Nadal jest jednak dość wąska. Na to już nie mam wpływu. Po prostu ogranicza nas budżet.

- Złośliwi twierdzą, że ta Odra jest mało opolska, że brakuje w niej zawodników z regionu.
- Niesłychanie irytują mnie takie opinie. Sam chciałbym, żeby drużyna składała się w większości z chłopaków z Opolszczyzny. Tyle tylko, że w tej chwili nie ma w regionie zawodnika, który mógłby wskoczyć od razu do pierwszej jedenastki. Chciałem więc ściągnąć czterech wyróżniających się młodych zawodników, którzy po kilku miesiącach treningów mieliby na to szansę. Trzech mi jednak odmówiło, twierdząc, że nie są zainteresowani grą w Odrze. Co mam więc w takiej sytuacji zrobić? Nikogo na siłę uszczęśliwiać nie będę. Słyszałem, że występy w Odrze to nobilitacja dla chłopaków z Opolszczyzny. Okazuje się, że to bzdura. Trenował z nami Mariusz Stępień z Rodła Opole. To utalentowany junior, który jednak w seniorskiej piłce jeszcze nie zaistniał. Przestał trenować, bo warunki finansowe postawione przez działaczy Rodła były dla nas nie do zaakceptowania. I tak zdolny chłopak, który mógłby się uczyć od lepszych od siebie, może się zmarnować. Choć wierzę, że jeszcze uda się go pozyskać.

- W zeszłym sezonie zespół niemal do końca drżał o utrzymanie w II lidze. Teraz będzie mniej nerwowo?
- Mam taką nadzieję. Nie dam się jednak już teraz namówić na typowanie, na jakie miejsce w lidze nas stać. Konkretne cele zostaną wy-znaczone w zimie. Wówczas będziemy mądrzejsi. Dorobek punktowy po pierwszej części sezonu wyznaczy nam kierunek.

- Nie przeszkadza panu spora presja ze strony kibiców?
- Kibic ma swoje prawa i nie dziwię się, że sympatycy Odry chcieliby tylko zwycięstw. Z presją muszę sobie radzić podobnie jak piłkarze, bo to nieodłączna część naszego zawodu. Jeślibyśmy sobie z nią nie radzili, to znaczy, że się do tego nie nadajemy. Inna sprawa, że oczekiwania kibiców w Opolu są ogromne, ale realia funkcjonowania klubu są takie, a nie inne. Mamy jeden z najmniejszych budżetów w II lidze (zakładany to 2,5 mln zł na ten sezon - dop. red.), wąską kadrę, fatalne warunki do treningów. Ciężko więc wymagać od nas cudów.

- To trochę brzmi jak asekuracja.
- Nie mam zamiaru się asekurować. Odpowiadam za wyniki i z nich będę rozliczany. Zawsze trzeba pamiętać, że na boisku nie grają pieniądze, budżety, głośne nazwiska, tylko po jedenastu piłkarzy. O wynikach zadecyduje dobre przygotowanie i umotywowanie. To, że jesteśmy biedniejszym klubem od Arki Gdynia, Wisły Płock czy Polonii Warszawa, nie oznacza, że się na boisku położymy przed piłkarzami tych drużyn i będziemy prosić o najniższy wymiar kary. W każdym meczu gramy o trzy punkty i nie boimy się nikogo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska