Oferta z Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była dla Wojciecha Żalińskiego jak urodzinowy prezent [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Wojciech Żaliński (nr 21) to ceniony przyjmujący, mający za sobą już wiele lat gry w PlusLidze.
Wojciech Żaliński (nr 21) to ceniony przyjmujący, mający za sobą już wiele lat gry w PlusLidze. materiały PLS/Piotr Sumara
- Mam ogromny szacunek do wszystkich klubów, w których występowałem, ale tak naprawdę dopiero teraz zaczynam grę o najwyższe cele. To był pierwszy i zarazem główny argument, który zadecydował o moich przenosinach do Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - mówi nam Wojciech Żaliński, 33-letni przyjmujący, który przed sezonem 2021/22 trafił do kędzierzyńskiego klubu z Indykpolu AZS Olsztyn.

Przy transferze do Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle towarzyszyło ci uczucie, jakiego nie zaznałeś nigdy wcześniej?
Zdecydowanie tak było, bo do tej pory cały czas obracałem się w gronie klubów ze średniej półki. Nigdy nie grałem w takich, które do końca musiały walczyć o utrzymanie, ale również nie występowałem w drużynach bijących się o medale. Kiedy więc mój menadżer Georges Matijasevic przekazał mi informację o propozycji z ZAKSY, byłem zaskoczony i początkowo nie do końca w to wierzyłem. W dodatku dotarła ona na około godzinę przed tym, jak miałem podpisać nowy kontrakt w Indykpolu AZS Olsztyn. Ten krótki czas wystarczył mi jednak do tego, by zmienić decyzję.

Czyli przystałeś już na pierwszą wersję propozycji od ZAKSY?
Zgadza się, tak naprawdę nie było żadnych negocjacji. Oferta była tak atrakcyjna, że od razu byłem zdecydowany na jej przyjęcie. Żeby było ciekawiej, wszystko odbyło w dniu moich urodzin, 8 stycznia. Mam ogromny szacunek do wszystkich klubów, w których występowałem, ale chyba nikt się nie obrazi jak powiem, że dopiero teraz zaczynam grę o najwyższe cele. To był pierwszy i zarazem główny argument, którzy przesądził o moich przenosinach do klubu z Kędzierzyna-Koźla.

Odbierasz to tak, jakby zgłosił się po ciebie siatkarski Real Madryt?
To trafna analogia. Aczkolwiek wszystko rozegrało się kilka miesięcy przed triumfem ZAKSY w Lidze Mistrzów. Kiedy podpisywałem umowę, nawet najwięksi optymiści nie zakładali tak wielkiego sukcesu kędzierzynian. Chciałem tu przyjść bez względu na to, jaki rezultat w późniejszym czasie osiągnęliby oni na europejskiej arenie.

Przyjście do ZAKSY traktujesz bardziej jako szansę czy jako nagrodę za całokształt kariery?
Jednoznacznie to ani jedno, ani drugie. Gdybym nazwał to szansą, znaczyłoby to, że mam ogromne oczekiwania i myślę o tym, by odmieniać drużynę. Wtedy musiałbym zaklinać rzeczywistość, bo tak po prostu nie będzie. Przychodzę tu bardziej pomóc zespołowi niż wyciągać coś indywidualnie dla siebie. A czy nagroda? O to już trzeba by zapytać osoby, które decydowały o tym, by mnie tutaj ściągnąć.

Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk będą uczyć się od ciebie czy ty od nich?
Mógłbym rozśmieszyć dużo osób, gdybym powiedział, że ja mam czegokolwiek uczyć Olka bądź Kamila (śmiech). To zawodnicy, którzy już tak dużo wygrali, szczególnie w ostatnim roku, iż to ja, mimo że jestem sporo starszy, mam od nich co wyciągnąć. Z Olkiem spotkałem się pięć lat temu w reprezentacji Polski, przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich rozgrywanym w Berlinie. On był wtedy na siatkarskim zakręcie, niezbyt dobrze wiodło mu się w Resovii Rzeszów, więc to ja wygrałem rywalizację o miejsce w składzie. Teraz jednak jesteśmy już w zupełnie innym położeniu.

W jednym z wywiadów nazwałeś Benjamina Toniuttiego „artystą siatkówki”. Co na to Marcin Janusz?
Zdania o Toniuttim, wypowiedzianego przeze mnie po jednym z meczów w barwach Czarnych Radom, nie zmieniam. Odnośnie teraźniejszości można jednak powiedzieć „umarł król, niech żyje król”. Ben napisał w ZAKSIE kawał znakomitej historii, jest jej żywą legendą. Jego epoka tutaj już się jednak zakończyła i tak naprawdę nigdy, choćby przez moment, nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego tak się stało. Kiedy decydowałem się na przyjście do ZAKSY wiedziałem już, że w sezonie 2021/22 za rozegranie będzie odpowiadać w niej Marcin. To nie przypadek, że akurat on został wybrany następcą Francuza. Skoro klub postawił na niego, a mógł pozwolić sobie na szukanie wśród najlepszych rozgrywających na świecie, świadczy to o jego dużych umiejętnościach. Marcin rozwija się harmonijnie i swoje możliwości pokazał już choćby podczas niedawnego Memoriału Arkadiusza Gołasia.

Na ile przenosiny do ZAKSY mogą ci pomóc w tym, żebyś czuł się kiedyś graczem spełnionym?
Nad tym się jeszcze nie zastanawiałem. Mimo że jestem już doświadczonym zawodnikiem i spora część kariery za mną, nie myślę jeszcze o wybieraniu się na drugą stronę rzeki. Nie stawiam sobie więc konkretnych celów, które muszę spełnić podczas gry w ZAKSIE, by kiedyś móc powiedzieć, że jestem spełniony.

A co Wojciech Żaliński wniesie do ZAKSY?
Z mojego punktu widzenia chciałbym, żeby jak najczęściej pojawiać się na boisku i nie być wtedy kulą u nogi, tylko pełnoprawnym zawodnikiem dobrze funkcjonującego zespołu. Chcę po prostu być zdolnym do tego, by mu pomagać. Z drugiej strony kibicom powinienem życzyć, by oglądali mnie na parkiecie jak najrzadziej (śmiech). Hierarchia w ZAKSIE na pozycji przyjmującego jest bowiem ustalona i bardzo dobrze znana. Jest dwójka liderów i myślę, że każde wejście moje lub Adriana Staszewskiego będzie spowodowane tym, że coś jest nie tak – albo z poziomem gry, albo ze zdrowiem chłopaków.

Trener Gheorghe Cretu nie zapewniał cię, że dostaniesz też swoje szanse gry w wyjściowym składzie?
W momencie, kiedy osiągnąłem porozumienie z ZAKSĄ, za budowę zespołu odpowiadali jeszcze prezes Sebastian Świderski z trenerem Nikolą Grbicem. Potem w dość niespodziewanych okolicznościach pałeczkę przejął właśnie trener Cretu, ale nigdy od nikogo z nich nie usłyszałem, że mam być czwartym, trzecim, drugim czy pierwszym przyjmującym. Jestem już jednak na tyle doświadczony, że wiem, jak w siatkówce buduje się drużyny. Własne przemyślenia pozwalają mi sądzić, iż podział ról jest doskonale znany i nie przewiduję tu żadnego zaskoczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska