Chłopiec od czwartku przebywa pod respiratorem. Lekarze traktują go, jakby przeżył bardzo poważny zawał, chociaż to nie problemy zdrowotne spowodowały, że znalazł się w szpitalu.
Sprawił to 30-letni mężczyzna, prawdopodobnie krewny ofiary, który w czwartek około godziny 13.30 w centrum Nysy ugodził nastolatka w klatkę piersiową. Chłopiec trafił do nyskiego szpitala z dwoma ranami kłutymi lewej komory serca. Przeżył tylko dzięki natychmiastowej interwencji chirurga Kazimierza Błońskiego, który operację na otwartym sercu rozpoczął jeszcze w karetce.
- Najgorszy będzie nadchodzący tydzień. Jeżeli stan pacjenta nie pogorszy się, wyjdzie z tego - poinformował wczoraj Kazimierz Błoński. - Jestem dobrej myśli, tym bardziej, że takiego ciosu prosto w serce nikt nie powinien przeżyć, więc chyba ktoś na górze nad nim czuwa.
Również policjanci z nyskiej KPP niepokoją się o zdrowie poszkodowanego. - Najważniejsze jest, aby przeżył, a wymierzeniem sprawiedliwości oprawcy zajmie się już sąd - powiedział Józef Barcik, zastępca komendanta nyskiej policji, który od czwartku bezskutecznie prowadzi poszukiwania. - Pewnie się gdzieś zaszył, ale mamy kilka adresów, pod którymi może przebywać i na pewno go znajdziemy.
Józef Barcik przyznał, że jednym, z branych pod uwagę motywów czynu było usiłowanie zabójstwa na tle rodzinnych porachunków. Jeżeli rokowania policji potwierdzą się, a sprawca zostanie odnaleziony, grozi mu nawet dożywocie. W najlepszym wypadku dostanie 12 lat pozbawienia wolności za zagrożenie życia i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?