Z Rynku ofiarę odwilży zabrało pogotowie ratunkowe. - Była półprzytomna, troszkę oszołomiona - poinformował Bogusław Wyżygowski z prudnickiego pogotowia, który przyjechał na miejsce wypadku. - Poszkodowana doznała tępego urazu głowy. Nie było żadnej rany ciętej. Zrobiliśmy prześwietlenie czaszki i skierowaliśmy dziewczynę na obserwację na oddziale chirurgicznym.
Podczas odwilży w Prudniku lepiej nie chodzić blisko budynków. Z niektórych dachów zwisają lodowe sople. Zagrożeniem dla przechodniów są też resztki śniegu. Administracja budynków od kilku dni usiłuje jakoś temu zaradzić.
- Nie jesteśmy w stanie ściągnąć całego śniegu z takich kamienic jak w Rynku - mówi Mirosław Czupkiewicz, prezes prudnickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - Tam są strome dachy pokryte dachówką i jest na nich ślisko. Poza tym są tam przeciwśniegowe płotki, na których właśnie zatrzymała się półmetrowa warstwa topniejącego śniegu. Gdyby ich nie było, to może spadłby na ulicę i nikogo nie uderzył. Prawdopodobnie fragmenty dachówki zleciały dlatego, że pociągnął je obsuwający się śnieg.
Administracja mieszkaniowa zabezpieczyła się na ewentualność zdarzenia, do jakiego doszło wczoraj. Ubezpieczenie budynków przewiduje wypłatę odszkodowań ofiarom podobnych wypadków.
Finansową ofiarą odwilży w Prudniku padł natomiast rzemieślnik, który na zlecenie administracji mieszkaniowej usuwa sople i śnieg z dachów w Rynku. Za niewłaściwe zaparkowanie samochodu, którym przewoził sprzęt do odśnieżania, policja ukarała go mandatem w wysokości 200 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
