W zniszczonych w sierpniu przez trąbę powietrzną wioskach prace budowlane idą pełną parą. Do części wyremontowanych domów powoli wraca życie. Jednak rodzinom, którym tornado zabrało cały dobytek, wiedzie się znacznie gorzej.
Henryk i Regina Leksy z dziećmi Dawidem i Violettą od trzech miesięcy żyli bez dachu nad głową. Zdecydowali się nie opuszczać swojej posesji, bo chcą pilnować budowy nowego domu. Cała czwórka mieszkała... w samochodach (pisaliśmy o nich w nto).
Wczoraj rodzina po raz pierwszy mogła położyć się do snu na kanapie. Państwo Leksy dostali bowiem od gminy mobilny domek "Arka", który ufundował biznesmen Karol Cebula.
- Teraz możemy żyć w normalnych warunkach - cieszy się Henryk Leksy. - Mamy do dyspozycji niecałe 30 metrów kwadratowych, ale w tej chwili to w zupełności wystarczy.
W "Arce" jest toaleta, prysznic, aneks kuchenny i jeden pokój. Domek podłączony jest do wody i prądu. Ma dwa okna, jedno wejście i jest ocieplony.
- Do domku wnieśliśmy dwie kanapy, na których śpimy, stolik, kilka krzeseł i telewizor - wylicza Regina Leksy. - Może to niewiele, ale to cały dobytek, jaki udało nam się uratować z kataklizmu.
Tak było
Tak było
Trąba powietrzna przeszła nad Zimną Wódką, Sieroniowicami, Balcarzowicami i Błotnicą Strzelecką 15 sierpnia br. Żywioł zniszczył 150 domów, z czego 21 nadawało się do całkowitej rozbiórki. Tornado objęło szlak ok. 11 kilometrów. Wichura porywała wszystko, co stanęło jej na drodze: samochody, drzewa, śmietniki, słupy, zwierzęta. Spustoszyła 340 hektarów lasu. Zniszczyła kilka kilometrów linii energetycznych i telekomunikacyjnych. W akcji ratunkowej i pomocy przy odgruzowywaniu wiosek uczestniczyli m.in.: strażacy, żandarmeria wojskowa, policjanci, harcerze, prywatne firmy, Caritas i zwykli ludzie. Straty po przejściu tornada oszacowano na 50 mln zł.
Dom, który buduje rodzina Leksych, będzie bardzo podobny do starego. Na razie stoją fundamenty i część parteru.
Wielu poszkodowanych przez tornado i takim postępem robót nie może się pochwalić. Mieszkają u rodzin albo koczują w kontenerach.
Maria Klyta z Sieroniowic modli się, żeby nadchodząca zima była łagodna.
- Chcemy odbudować jak najwięcej przed nadejściem mrozów - mówi. - Po tym, co przeszliśmy, wystarczy nam z mężem niewielki domek, żeby tylko nie padało na głowę. Nie będziemy na nowo stawiać ani stodoły, ani szopy.
Podobnie myśli Paweł Krawiec z Balcarzowic. Chciałby jak najszybciej wprowadzić się do nowego domu.
- Jak dotąd gotowe są tylko fundamenty - pokazuje Krawiec. - Już się z tym pogodziłem, że świąt nie spędzę we własnym domu. Ale do lata przyszłego roku chciałbym już mieć gdzie mieszkać.