Pani Anna podkreśla, że od lat ma zamiłowanie do roślin. - Moim marzeniem jest własna działka. Na niej miałabym pełno kwiatów. Niestety, ponieważ poruszam się na wózku, o działce mogę zapomnieć - stwierdza.
Mimo tego lubi otaczać się roślinnością. Na każdym parapecie ma donice z roślinami. Na tym jednak nie poprzestała.
- Siłą rzeczy sporo czasu spędzam w domu, często patrząc przez okno. Widok pozostawiał jednak sporo do życzenia. Do tego drażniło mnie, że ten skrawek zieleni pomiędzy chodnikiem a ulicą Plebiscytową wykorzystywany jest w charakterze psiej toalety, a właściciele czworonogów zwykle nie kwapią się, aby po nich posprzątać - opowiada.
Miał być tylko jeden kwiat
Ziemia była jednak zbyt ubita i twarda. Okazja do nasadzeń pojawiła się jednak wiosną tego roku, kiedy przy ul. Plebiscytowej posadzono kilka młodych drzew, a ramach miejskiej akcji zazieleniania ulic.
- Tam, gdzie umieszczono drzewa, pojawiła się nowa, luźniejsza gleba. Wykorzystałam to, aby przy jednym z drzew posadzić kwiaty. Początkowo miałam na tym poprzestać - przyznaje pani Anna.
Z czasem zaczęła umieszczać w ziemi kolejne rośliny, głównie kwiaty jednoroczne, jak i wieloletnie. Najpierw ogródek rozrastał się na północ od drzewa, a potem - dla symetrii - pani Anna zaczęła sadzić rośliny w kierunku południowym. Niedawno ulokowała rośliny pnące przy drugim z młodych drzew.
- Sadzenie nie jest łatwe. Na ziemi układam poduszkę, na której mogę klęknąć po zejściu z wózka. Zawsze jednak trzymam się go jedną ręką, aby móc na niego wrócić. To utrudnia pracę, ale innego wyjścia nie ma - stwierdza pani Anna.
Pomoc od innych ludzi
Z pomocą przychodzą jednak inni ludzie. - Raz gdy pracowałam w ogródku zauważyłam, że jeden samochód przejeżdża obok kilka razy. Kierowca był wyraźnie zainteresowany tym, co robię. Ostatecznie zaparkował gdzieś i przyszedł. Zapytał czemu to robię i podkreślił, że bardzo mu się ta inicjatywa podoba. Potem zasponsorował mi wąż, dzięki któremu mogę podlewać ogród bezpośrednio z domu, zamiast robić po kilka kursów z butlą - opisuje.
- Były też podobne sytuacje. Ludzie przynoszą kwiaty do zasadzenia albo wspierają tę inicjatywę w jakiś inny sposób. Bardzo mnie to cieszy, ale najbardziej rośnie mi serce jak widzę osoby, które po prostu przystają, by popatrzyć na ogród i chwalą, jak ładnie się prezentuje - przyznaje pani Anna.
Zaznacza, że nie zalicza siebie do grona tzw. zielonych partyzantów, którzy nie pytając nikogo o zgodę obsadzają roślinnością różne części miasta. Ma jednak świadomość, że jej ogród jest w pasie drogowym ulicy Plebiscytowej. I dlatego boi się, że pewnego dnia na miejscu pojawi się ekipa kosiarzy, którzy skracając okoliczne trawy zniszczą też jej dzieło.
Ratusz: Takie ogrody trzeba zgłaszać
Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik opolskiego ratusza, uspokaja, że Miejski Zarząd Dróg wie o istnieniu tego ogrodu i poinformował firmę odpowiedzialną za koszenie poboczy aby go nie ścinała.
- Mamy świadomość, że w powstanie takiego ogrodu trzeba zaangażować wiele pracy. Dlatego też prosimy osoby, które tworzą podobną przestrzeń o zgłaszanie tego do MZD. Jeśli dbają o rośliny, a te nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu, to nikt nie będzie ich usuwał - zapewnia.
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?