Targi nto - nowe

Ogródki do zamknięcia

Aneta Ludwig [email protected]
Goście ogródków chętnie przesiadują w nich do późnej nocy. Miasto zamierza pozwalać na to tylko do końca sierpnia.
Goście ogródków chętnie przesiadują w nich do późnej nocy. Miasto zamierza pozwalać na to tylko do końca sierpnia.
Urzędnicy chcą ukarać właścicieli pubów w rynku, nie pozwalając im w tym sezonie na dalsze prowadzenie ogródków piwnych.

Wszystkim działającym na opolskim rynku restauratorom pozwolenia na prowadzenie ogródków kończą się z końcem sierpnia. Wszyscy chcą jednak zarabiać dłużej, czyli tak, jak to było w ubiegłych latach, także w pierwszych tygodniach września. Nie wiadomo, czy będzie to możliwe. Za to, że nie przestrzegali wyznaczonej przez ratusz godziny zamykania ogródków (23), teraz mogą nie dostać nowych zezwoleń.

- Sprawdzimy notatki straży miejskiej, która miała w tym sezonie dokładnie przyglądać się temu, co dzieje się wieczorami na rynku. Z tego co wiem, tylko dwa lokale przestrzegały godziny zamknięcia: "Kim Lan" i "Zagłoba". Z pozostałymi były problemy. W zeszłym tygodniu, kiedy wychodziłem z pracy po godzinie 23, działały np. "Maska" czy "John Bull Pub" - mówi wiceprezydent Stanisław Ciepły.
Niektórzy restauratorzy już jednak zaczęli starać się o nowe pozwolenia na prowadzenie ogródka do końca września. Kawiarni "Pod Arkadami" umowa zawarta w czerwcu wygasa w najbliższy piątek.
- W poprzednich latach nie było z tym żadnych problemów. Teraz dowiedziałem się, że całą procedurę trzeba powtarzać od początku, czyli np. jeszcze raz zgłaszać projekt ogródka w wydziale urbanistyki - mówi Sebastian Brandys z kawiarni "Pod Arkadami".
Co sądzi o tym, że prezydent uzależnia pozwolenie od "zachowania" ogródków w ostatnich miesiącach?

- Ustalenie takiej godziny to był nonsens. W ogródkach nikt nie siedzi o np. 15, kiedy na dworze jest ponad 30 stopni, tylko wieczorami. Trudno wypraszać gości tylko dlatego, że obowiązuje taki nonsensowny przepis - broni się Brandys.
O nagminne łamanie go oskarżona jest "Maska".

- To nieprawda. Od lipca, kiedy zwrócono nam na to uwagę, do godzin otwarcia ogródka podchodzimy bardzo rygorystycznie. Część klientów to rozumie, część nie i nierzadko z tego powodu dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji - twierdzi Jacek Szostak, szef "Maski". - Jak długo chcemy mieć ogródek? Dopóki pogoda na to pozwoli, ale będę się starał o pozwolenie do końca września. Nie wiem, jaka będzie decyzja prezydenta, ale lokal, do którego ludzie lubią przychodzić, powinien dostać zgodę.
- Myśmy się ratuszowym przepisom podporządkowali, chociaż to kolejne nadużycie prezydenta. Nie było jednak sensu robić z tego wojny. Jeśli ktoś był w ogródku po godzinie 23, to albo zakochana para, albo znajomi przy piwie. Prawo nie zostało złamane - mówi z kolei Arkadiusz Mazur z "Czerwonej Oberży".
W miniony piątek z wiceprezydentem Ciepłym spotkała się Lidia Tomsza, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg (to z nim restauratorzy zawierają umowę i płacą mu za zajęcie pasa ruchu drogowego).
- Po analizie raportów straży miejskiej uważam, że nowych zezwoleń w ogóle nie powinniśmy wydawać. Nie możemy być bezkrytyczni, skoro restauratorzy notorycznie łamali zalecenia - uważa Lidia Tomsza, dyrektor MZD.
Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść dzisiaj.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska