Ogródki pod wodą

Elżbieta Maszkowska
Kilka dni temu Wołczynianka znów wystąpiła z brzegów, zalewając działki przy ulicy Sienkiewicza.

Rzeka jest zarośnięta trawami, płytka i tylko raz w roku konserwowana. - Płakać mi się chce - żali się Kazimierz Mikaluk, jeden z najstarszych tutejszych działkowców. - Człowiek się napracuje, a potem wystarczy, że jeden dzief popada i wszystko idzie na marne - mówi rozgoryczony.
Zalewanie ogródków zaczęło się po powodzi w 1997 r. Wtedy rzeka wystąpiła z brzegów, zatapiając nie tylko tutejsze działki, ale również piwnice pobliskich domów przy ulicy Kościuszki. Od tej pory taki scenariusz powtarza się nawet kilka razy w roku.
- Wystarczy większa ulewa i już na ogródkach mamy wodę. A nasze władze nic z tym nie robią, chociaż już nieraz skarżyliśmy się w urzędzie - mówi Anna Dunal.

- Wiele razy zastanawialiśmy się, jak zapobiec wylewaniu Wołczynianki - tłumaczy Leszek Wiącek, wiceburmistrz Wołczyna. - Spotykaliśmy się i rozmawialiśmy o tym z działkowiczami. Powołaliśmy nawet specjalistów, żeby ten teren obejrzeli i powiedzieli, co zrobić, by ta sytuacja się nie powtarzała - mówi.
Specjaliści stwierdzili, że jedyne, co można zrobić, to podnieść teren ogródków przez nawiezienie na te tereny ziemi. Ale nikt nie ma na to pieniędzy.
- Niestety, te, którymi dysponujemy wystarczają jedynie na konserwację, koryta rzeki, i to tylko raz w roku. Robimy to zazwyczaj jesienią - mówi wiceburmistrz.
- Ale od wiosny do jesieni koryto znowu zarasta. I jak przyjdzie letnia ulewa, tak jak kilka dni temu, nasze ogródki są zalewane - mówi Tadeusz Wilczek.
Wołczyńskie władze zaproponowały działkowiczom zamianę ogródków i przeniesienie się na tereny przy ulicy Leśnej. Ale na taką zamianę nikt się nie zgodził. - Jak mam się przenieść? Przecież altany i drzew nie zabiorę - komentuje propozycję Kazimierz Mikaluk.

Żeby poprawić przepływ wody w Wołczyniance, władze zarządziły wykaszanie brzegów. Jednak nawet sam wiceburmistrz twierdzi, że to nie rozwiąże problemu.
W piątek o sprawie zalewania ogródków przy Sienkiewicza władze Wołczyna rozmawiały z kierowniczką kluczborskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych Haliną Grydzą.
- Niestety, ten teren zawsze będzie zalewany. Teraz ta sytuacja powtarza się częściej niż kiedyś, bo rzeka od pewnego czasu bardzo szybko zarasta i nie ma w niej odpowiedniego przepływu wody. A zarasta z powodu pobliskiej oczyszczalni ścieków, która do rzeki wraz z wodą wnosi drobnoustroje. To powoduje, że trawy, tataraki i inne rośliny mają doskonałą pożywkę i błyskawicznie się rozrastają. Jedyne, co można zrobić, to pogłębić i poszerzyć rzekę. Ale w tym roku na pewno tego nie zrobimy, bo nie mamy na to pieniędzy - twierdzi Halina Grydza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska