Do zdarzenia doszło w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w 2003 roku. Krzysztof T. pił od rana z kolegami, był także pod wpływem narkotyków, a w takich sytuacjach zawsze wykazywał agresywność. Zmusił żonę, by poszła do sklepu po papierosy. Kobieta nie chciała wyjść z mieszkania, gdyż bała się o swoje kwilące w łóżeczku dwutygodniowe dziecko. Wiedziała jednak, że jeśli nie spełni żądania, w domu rozpęta się awantura, ucierpi ona i starsze dzieci (synowie: trzyletni i półtoraroczny).
- Gdy wróciła do domu, niemowlę leżało przykryte kołderką i płakało, a mąż je wyzywał, krzyczał "zamknij się" - mówi Roman Wawrzynek, rzecznik prasowy opolskiej prokuratury. - Potem chwycił dziecko, rzucił nim o wersalkę, zaczął w nie walić pięściami, bił noworodka pilotem od telewizora. Kobieta nie potrafiła przerwać jego agresji, pobiegła po pomoc. Dopiero znajomym udało się obezwładnić furiata i przerwać katusze dziecka.
Patrycja trafiła do szpitala z tak licznymi obrażeniami, że właściwie każde z nich mogło być śmiertelne. Stłuczenie głowy, złamanie kości ciemieniowych, stłuczenie mózgu, stłuczenie wątroby, złamanie kości ramienia. To cud, że przeżyła, ale lekarze już stwierdzili u niej encefalopatię mózgu, co grozi niedorozwojem. Stan umysłowy dziecka będzie znany za 2-3 lata.
- Gdyby pomoc nadeszła kilkanaście minut później, dziecko prawdopodobnie już by nie żyło. Dlatego postawiliśmy ojcu zarzut usiłowania zabójstwa - dodaje rzecznik prokuratury.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że 22-latek od marca 2001 roku znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoją konkubiną i synami - tego dotyczy drugi zarzut prokuratora. Bił, kopał, przewracał, deptał, wyzywał, znieważał. Był nieobliczalny i bardzo agresywny.
Biegły z zakresu psychiatrii stwierdził, że Krzysztof T. jest poczytalny i może odpowiadać za swoje czynu. Od grudnia przebywa w areszcie. Grozi mu kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Opolu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?