Okradają lasy i dewastują parkingi

Redakcja
Z tego parkingu złodzieje skradli już osiem betonowych krawężników - mówią Edward Sawicki (z lewej) i Kajetan Pochwała z Nadleśnictwa Prószków.
Z tego parkingu złodzieje skradli już osiem betonowych krawężników - mówią Edward Sawicki (z lewej) i Kajetan Pochwała z Nadleśnictwa Prószków. Krzysztof Świderski
Złodzieje dewastują parkingi w Nadleśnictwie Prószków, przy drodze wojewódzkiej nr 414. Po metalowych i betonowych koszach na śmieci zainteresowali się krawężnikami.

Leśne parkingi przy drodze nr 414 są niezbędne, bo cały praktycznie wiodący przez las odcinek od Dzikowa do Smolarni obramowany jest linią ciągłą. Poza wyznaczonym postojem nie można się tam zatrzymywać. Prószkowskie nadleśnictwo urządziło trzy takie parkingi, na dużą ilość samochodów. Zmieści się na nich nawet tir.

- Zrobiliśmy to dla ludzi - mówi Lech Olczyk, prószkowski nadleśniczy. - Żeby grzybiarze mieli gdzie zostawić auto, by mieli gdzie odpocząć po grzybobraniu, żeby kierowcy mogli po prostu zrobić sobie bezpieczną przerwę w podróży.

Problemy zaczęły się kilka lat temu, gdy z parkingów poznikały metalowe kosze na śmieci. Leśnicy z Prószkowa znaleźli wówczas prosty i - zdawałoby się - skuteczny sposób na złodziei.

Zamiast metalowych pojemników, które wciąż padały łupem złomiarzy, na parkingach ustawili solidne, betonowe kręgi.

- Na co dzień stosuje się je do budowy przepustów drogowych - wyjaśnia Edward Sawicki, komendant posterunku Straży Leśnej w Nadleśnictwie Prószków. - W sam raz mieściły plastikowe worki na śmieci, a zwierzyna, szukając odpadków żywności, nie mogła dostać się do ich zawartości.
Niestety, wkrótce okazało się, że betonowe kosze też interesują złodziei.

- Któregoś dnia montowały je dwie ekipy - opowiada Kajetan Pochwała, szef firmy wykonującej leśne parkingi. - Pierwsza rozwoziła kręgi po parkingach. Zanim dojechała druga, zajmująca się ich mocowaniem, zniknęły trzy takie elementy.

Łupem złodziei padła większość betonowych koszy, a od niedawna z przydrożnych parkingów zaczęły również znikać krawężniki.

- Kradnie je najprawdopodobniej ktoś, kto urządza sobie podjazd do posesji - przypuszcza Edward Sawicki. - Złodziej dysponuje samochodem osobowym albo niedużym furgonem, bo na raz zabiera tylko cztery sztuki. Ale i tak musi się przy tym porządnie napracować łomem, bo są solidnie zabetonowane.

- I z pewnością ma pomocnika - dodaje Kajetan Pochwała. Narożny krawężnik, a już dwa takie ukradziono, waży 90 kilo. Jeden człowiek sam nie da rady tego wykopać.

Z przydrożnych parkingów skradziono już 8 krawężników. Policja wyceniła szkodę na około 130 złotych i umorzyła śledztwo.
- Nasze rzeczywiste straty, uwzględniając transport i robociznę, są dużo wyższe - mówi nadleśniczy Lech Olczyk. - Zdemontujemy więc krawężniki i zastąpimy je drewnianymi pniami. Przynajmniej do czasu, kiedy namierzymy złodziei. Tropimy zwierzynę, więc i z tym sobie powinniśmy poradzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska