Okradły gminę na 100 tysięcy złotych

fot. stock.xchng
W ciągu dwóch lat, które objęła kontrola, z konta gminy ubyło ponad 100 tysięcy złotych!
W ciągu dwóch lat, które objęła kontrola, z konta gminy ubyło ponad 100 tysięcy złotych! fot. stock.xchng
Trzy urzędniczki z Lewina Brzeskiego tak preparowały dokumenty, że przez dwa lata nikt nie zauważył braku pieniędzy na koncie urzędu miasta.

Możliwe, że proceder trwałby do dziś, gdyby nie drobna nieścisłość.
- Wyszła ona podczas rutynowej kontroli. Na jednym z rachunków brakowało 110 złotych - mówi Leszek Pakuła, wiceburmistrz Lewina.

Szefostwo urzędu najpierw przeprowadziło dokładną kontrolę, a potem wezwało firmę audytorską.

- Kontrolerzy z zewnątrz sprawdzali wszystko: dzień po dniu, przelew po przelewie - mówi Pakuła.

Wynik był szokujący. W ciągu dwóch lat, które objęła kontrola, z konta gminy ubyło ponad 100 tysięcy złotych! Ale niewykluczone, że straty są większe.

- Żeby wszystko dokładnie sprawdzić, musieliśmy zlecić audyt zewnętrzny, a taki kosztuje sporo pieniędzy - dodaje wiceburmistrz. - Dlatego poprosiliśmy o zbadanie tylko dwóch lat. Ale wszystko wskazuje na to, że kradzieże nie zaczęły się w 2006 roku, tylko wcześniej. To sprawdzi prokuratura.

Urzędniczki zostały dyscyplinarnie zwolnione, a prokuratura wszczęła dochodzenie. W sprawę zamieszana jest też trzecia pracownica urzędu, która już wcześniej sama odeszła z pracy. Jedna ze sprawczyń zmarła w tym roku po ciężkiej chorobie.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy zakończy się dochodzenie i jaką karę poniosą sprawczynie. Jak to możliwe, że przez dwa lata nikt nie zauważył braku pieniędzy?
- Były to niezwykle zmyślne manewry na kontach z użyciem fałszywych wyciągów. Zgadzały się początkowe i końcowe sumy, bilanse, winien do ma - wylicza Pakuła. - Nie wykryły tego ani kontrole z RIO, ani z NIK-u. Urzędniczki dobrze wiedziały, jak działają kontrolerzy i jak przygotować dokumenty, żeby nie wpaść.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, jak działały złodziejki. Kiedy na konto gminy wpływały niespodziewane, dodatkowe pieniądze, przechwytywały dokumenty i jednocześnie preparowały bankowe wyciągi tak, żeby nie było widać wpływów. Potem, być może fałszując podpisy, robiły przelewy na prywatne konta i na koniec bilans się zgadzał.

- Zaostrzyliśmy kontrole i wprowadziliśmy dodatkowy, elektroniczny system zabezpieczający, tak że ten proceder nie ma prawa się powtórzyć - zapewnia Pakuła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska