Olescy rolnicy nie kończą protestu. Mówią, że polska wieś jest w stanie powolnego umierania

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Protestujący rolnicy z Olesna i okolic.
Protestujący rolnicy z Olesna i okolic. Mirosław Dragon
W województwie opolskim to właśnie w Oleśnie najwięcej rolników dołączyło do protestu, zorganizowanego przez Agrounię. Olescy rolnicy zapowiadają, że nadal będą protestować przeciwko zabijaniu polskiego rolnictwa.

Rolnicy uważają, że polska wieś jest w stanie powolnego umierania.

W najgorszej sytuacji są hodowcy świń.

- W 1997 roku, dostawaliśmy 4,70-4,80 zł za kilogram trzody chlewnej. Dzisiaj cena wynosi 3,60-3,70 zł, podczas gdy koszty od tamtego czasu wzrosły o 300 procent - wylicza Marek Krupa, rolnik z Borek Wielkich (w powiecie oleskim).

Mało tego, rolnicy dodają, że wiele punktów skupu nie chce kupować od nich świń.

- Nie możemy czekać bez końca. Kiedy świnia ma ponad 150 kilogramów, jest już przerośnięta. W końcu trzeba ją zutylizować, czyli zabić prądem i spalić! - tłumaczą rolnicy. - Tymczasem Polska sprowadza świnie z Litwy, z czerwonej strefy ASF, czyli z terenów skażonych afrykańskim pomorem świń. To mięso ze Wschodu sprzedają zresztą nie litewscy rolnicy, ale zachodnie koncerny! - wyjaśniają rolnicy. - W supermarketach mięso z zachodnich koncernów jest teraz tanie. Z tego powodu skutecznie wypiera nasze, polskie.

Rolnicy są przekonani, że kiedy wyprze całkiem, ta cena mocno podskoczy!

- Chociaż koncerny dzisiaj do tego dopłacają, to za pięć lat odbiją sobie z nawiązką! - dodaje Waldemar, rolnik z Wojciechowa.

Rolnicy od kilku miesięcy regularnie organizują pikiety protestacyjne.

W styczniu blokowali ciągnikami główne drogi. Największy protest był w Oleśnie, gdzie na drogę krajową nr 11 wyjechało 80 traktorów.

Protest rolników na DK 11.

Powstanie chłopskie. Rolnicy protestują i zablokowali drogi ...

Niech rządzący nie liczą na to, że wiosną rolnicy wyjadą na pola i zapomną o proteście - zastrzega Adrian, młody rolnik spod Olesna. - Dajemy tym powstaniem sygnał prezydentowi Andrzejowi Dudzie, żeby podjął działania w sprawie ratowania polskich rolników. Na ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego raczej nie możemy już liczyć, bo rzuca słowa na wiatr.

Olescy rolnicy zapowiadają, że na tej jednej blokadzie się nie skończy i nadal będą protestować przeciwko zabijaniu polskiego rolnictwa.

Już dwa razy spotkali się z władzami powiatu oleskiego w sprawie swoich postulatów.

- Nasi rolnicy podkreślili, że ich akcja protestacyjna ma na celu nie sianie niepokoju, tylko zwrócenie uwagi rządu, mediów i społeczeństwa na bolączki i problemy, z którymi boryka się wieś - mówi starosta oleski Roland Fabianek.

Tych problemów jest sporo: niskie ceny skupu żywca, afrykański pomór świń ASF, współpraca z kołami łowieckim w szacowaniu szkód na polach oraz postulowana przez rolników redukcja populacji dzików.

- Zorganizowaliśmy już dwa spotkania z rolnikami. Na drugie zaprosiliśmy przedstawicieli nadleśnictw z Olesna, Kluczborka, Lublińca i Opola, a także przedstawicieli kół łowieckich, ościennych samorządów powiatowych oraz gminnych, powiatowego lekarza weterynarii Sebastiana Konwanta oraz prezesa Izby Rolniczej w Opolu Herberta Czaję, żeby rolnicy mogli omówić wszystkie problemy - mówi starosta Roland Fabianek. - Na prośbę rolników takie spotkania będziemy organizować co roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska