Olga Tokarczuk: - Nie lubię gadulstwa

fot. Paweł Stauffer
Olga Tokarczuk - powieściopisarka i eseistka, najbardziej utytułowana i podziwiana autorka polska średniego pokolenia.
Olga Tokarczuk - powieściopisarka i eseistka, najbardziej utytułowana i podziwiana autorka polska średniego pokolenia. fot. Paweł Stauffer
Rozmowa z pisarką Olgą Tokarczuk, która będzie prowadziła zajęcia na Uniwersytecie Opolskim.

- Już wkrótce poprowadzi pani warsztaty pisarskie dla studentów Uniwersytetu Opolskiego. Na świecie creative writing, czyli sztuka pisania, jest bardzo popularna. Śladem Amerykanów, którzy mają prawdziwe fabryki pisarzy, poszły też uczelnie europejskie.
- Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, wydało mi się to dziwnym pomysłem, bo my w Polsce mamy bardzo romantyczne podejście do literatury. Wydaje nam się, że jest jakaś muza, natchnienie, niezwykły talent albo splot wydarzeń biograficznych - i z tego się robi pisarz. Ale ja po swoich 11 książkach wiem, że pisanie to jest po prostu ciężka praca. Kiedy siada się rano do stołu, trzeba się zmagać z bardzo konkretnymi problemami, np. jak poprowadzić dialog, jaki głos wybrać do opowiedzenia narracji, kim się posłużyć do zbudowania opowieści. To są bardzo pragmatyczne, konkretne wybory, które pisarz musi podejmować. Tego nikt u nas nie uczy. Studenci - zwłaszcza na polonistyce - są uczeni, jak interpretować literaturę, ale praktyki nie znają. Tymczasem my żyjemy w świecie, w którym umiejętność pisania - zarówno scenariuszy filmowych, słuchowisk radiowych, jak i artykułów czy esejów - jest czymś bardzo potrzebnym. Przecież jesteśmy cywilizacją opartą na słowie i aż dziw bierze, że ta forma kształcenia z takimi oporami wchodzi w Polsce. Dziwne, że wciąż nie ma u nas osobnego kierunku studiów w tej dziedzinie. Bardzo bym chciała, żeby taki pierwszy instytut w Polsce powstał w Opolu.

- Na świecie ze sztuki pisania można zrobić nie tylko magisterium, ale też doktorat. Czy rzeczywiście można wykształcić pisarza?
- Skoro akademie sztuk pięknych kształcą artystów malarzy, to dlaczego uniwersytety nie miałyby kształcić pisarzy? Wiele zależy od tego, jak rozumiemy słowo pisarz. Dla nas, Polaków, pisarz to Mickiewicz, Gombrowicz, Herling-Grudziński - ktoś, kto zajmuje bardzo istotne stanowisko na jakiś temat. Pisarz to wieszcz. Wynika to z pokutującej romantycznej wizji pisania. W innych krajach pisarzem jest ktoś, kto żyje z pisania, bo napisał np. sześć bajek dla dzieci i dwa poradniki. Między jednym a drugim rozumieniem pojęcia pisarz jest jeszcze wiele innych znaczeń. Dlatego nie mam wątpliwości, że można wykształcić pisarza. Inna sprawa, czy można tak wykształcić noblistę albo geniusza.
- Znany powieściopisarz Malcolm Bradbury, który w latach 80. stworzył pierwsze w Wielkiej Brytanii kursy pisarskie, na University of East England, powiedział studentom tak: "Przez rok jesteście pisarzami i co trzy tygodnie przynosicie mi rozdział swej książki albo nowe opowiadanie. I wspólnie będziemy o tym dyskutować". A jak pani zamierza prowadzić te zajęcia?
- Są dwie formy uczenia pisania. Jedna szkoła opiera się na pracy ze studentami i ich własnych tekstach. Ona zakłada, że studenci uczestniczący w warsztatach są jakoś zaawansowani w pisarstwie, a w każdym razie mają motywację do pisania. Druga szkoła polega na tym, że o pisaniu mówi się bardziej teoretycznie, to znaczy np. pracuje się na wielkich, dobrych tekstach już uznanych autorów. A ja bym chciała zrobić w Opolu jeszcze coś innego. Chcę uruchomić w osobowości czy psychice studentów coś, co by umożliwiało im pisanie w ciekawy sposób. Bo mnie nie interesuje sztancowe pisanie. Dobre książki to te, które różnią się czymś od tych, które powstały wcześniej. To jest probierz nowości i inności. Nie warto inwestować w to, co już jest określone, tylko zawsze wychodzić poza to, co jest dane.

Portret

Portret

Olga Tokarczuk - powieściopisarka i eseistka, najbardziej utytułowana i podziwiana autorka polska średniego pokolenia. Jest laureatką wielu nagród, a cenią ją na równi krytycy literaccy (kilka nominacji do nagrody Nike, nagroda Fundacji Kościelskich), jak i szeroka publiczność. Debiutowała w 1993 roku "Podróżą ludzi Księgi", za co otrzymała nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Dwa lata później ukazała się powieść "E.E". Największym dotychczasowym sukcesem Tokarczuk była książka "Prawiek i inne czasy" z 1996 roku. W październiku 2007 r. ukazała się powieść "Bieguni", nad którą autorka pracowała trzy lata.

- Z wykształcenia jest pani psychologiem, zajmowała się pani też terapią. Chce pani wykorzystać te umiejętności do uruchamiania osobowości swych studentów?
- Tak. Zajmowałam się m.in. psychoedukacją, czyli treningami twórczego myślenia. To polega na inspirowaniu ludzi do wychodzenia z zastałych miejsc, w których utknęli, np. do zmian perspektywy, zmiany punktu widzenia i spojrzenia na swoje czy cudze życie pod innym kątem. Czasami wystarczy tylko trochę przesunąć perspektywę, by zobaczyć zupełnie inny obraz niż ten, który się widziało do tej pory. Wierzę w to, że każdy z nas swoją biografią czy swoją twórczością opowiada jakiś jeden obsesyjny leitmotiv. Wydaje mi się, że w pisaniu bardzo ważne jest dotrzeć właśnie do tego leitmotivu. Tak pracowałam w działającym przy Uniwersytecie Jagiellońskim studium literackim.

- Swoje pierwsze utwory opublikowała pani, mając 17 lat. Dlaczego zaczęła pani pisać?
- Bardzo dużo czytałam. W którymś momencie nastąpił przełom. Poczułam, że skoro tak dużo we mnie zaistniało dzięki czytaniu, to naturalnym krokiem jest pójście w kierunku tej samej aktywności, ale z drugiej strony.

- Uczył ktoś panią?
- Uczyłam się na tym, co czytałam. Ta nauka przychodziła intuicyjnie. Myślę, że aby napisać jedną dobrą stronę prozy, najpierw trzeba przeczytać pięć tysięcy stron cudzej dobrej prozy.

- Ile talentu, a ile wypracowanych umiejętności technicznych trzeba mieć, aby być pisarzem?
- Talent i praca nie wystarczą. Jeszcze potrzebne jest szczęście, rozumiane jako kairos, czyli szczęśliwy zbieg okoliczności. Chodzi o to, by trafić z tym, co się pisze, w odpowiedni czas i odpowiednie miejsce, do odpowiedniego wydawcy. I trafić tak, aby temat, który się porusza, czy sposób, w jaki się opowiada, został w tym właśnie momencie chwycony przez czytelników. Czasami powstają książki, które pojawiają się za wcześnie, nie ma gotowości, by je przyjąć. Aby stać się pisarzem, trzeba moim zdaniem mieć po jednej trzeciej każdego z tych czynników.

- Czy od studentów, którzy zapiszą się na pani zajęcia, też oczekuje pani talentu?
- Tak, ale nie chodzi mi o jakieś szczególne zdolności językowe, chociaż podstawową gładkość wyrażania myśli trzeba mieć. Talent, o jakim myślę, to osobowość twórcza, która nieustannie sprawdza perspektywy, przesuwa punkty widzenia, dopatruje się rzeczy niezwykłych w zwykłościach, potrafi patrzeć na drobiazgi. To taka cecha umysłu, która jest bardzo potrzebna w pisaniu.
- Czy pisarz musi też być aktywny "na zewnątrz"? Czy jego życie powinno być bogate w miejsca, wydarzenia, ludzi, z którymi ma do czynienia?
- Nie sądzę.

- Można być dobrym pisarzem siedząc w głuszy?
- Oczywiście, że tak. Wszystko przepuszcza się przecież przez umysł, psychikę. Świat wewnętrzny może być ogromny, o wiele bardziej bogaty niż ten zewnętrzny, którego doświadczamy. Czasami pisarze są tak skupieni na swoim świecie wewnętrznym, że nadmiar świata zewnętrznego im przeszkadza.

- Miejsce, w którym pani tworzy, ma znaczenie? Kilka lat temu przeniosła się pani na wieś.
- Do pisania muszę mieć po prostu spokój, wygodny blat i dostęp do internetu, bo sprawdzam tam wiele rzeczy. Reszta nie ma znaczenia. Myślę, że potrafiłabym się z pisaniem rozłożyć np. w hotelu.

- Powiedziała pani kiedyś, że powieść służy wprowadzeniu w trans, a opowiadanie - oświeceniu. Co to znaczy?
- To był początek eseju na temat wyższości opowiadania nad każdą inną formą literacką. Trochę to może prowokacyjne, ale tak uważam. Gdyby kursy sztuki pisania rozwinęły się u nas, to chciałabym się poświęcić tylko opowiadaniu. To doskonała forma literacka, wymagająca wysiłku intelektualnego, poręczna, puentująca. Nie lubię słowotoku, strumienia świadomości, gadulstwa. Szanuję przemyślaną formę i umiejętność niezwykłego puentowania. Dlatego tak cenię opowiadanie.

- Uważa pani, że przyszłość należy właśnie do tej formy literackiej. Czy dlatego, że współczesny czytelnik ma coraz mniej czasu na literaturę?
- Ależ są czytelnicy, którzy chcą być wprowadzeni w trans, lubią zapaść się w lekturę przez tydzień - na wakacjach albo w czasie świąt. I dlatego powieści, które powstają, są coraz grubsze. Natomiast opowiadanie pełni inną rolę i spełnia inne oczekiwania - mała, zgrabna forma, dająca krótki wgląd w rzeczywistość, ale mówiąca dużo o świecie.

- Kiedyś powiedziała pani, że pisanie jest dla niej "przeniesionym w dojrzałość opowiadaniem samej sobie bajek"...
- To jakaś bujda krążąca w internecie. Ja tego nie powiedziałam, a nawet jeśli powiedziałam wiele lat temu, to teraz tak nie myślę. Pisanie to oglądanie świata, opisywanie go na swój sposób, swoim językiem. Ale teraz przede wszystkim to mój zawód. Hobby, które się zamieniło w zawód.

- Warto taką kolej rzeczy polecić młodym-zdolnym?
- Oczywiście. Większość ludzi cierpi z powodu pracy, którą wykonują, a pisanie to taka praca, która łączy to, co przyjemne, fascynujące i własne - ze stylem życia i sposobem zarabiania pieniędzy.

- Można z tego dobrze żyć? W Ameryce kursy pisarskie dla studentów rozwijano także po to, by pomóc finansowo pisarzom.
- Uważam, że każda wspólnota powinna dbać o swoich szamanów i artystów. W dawnych czasach tak było. Ci, którzy opowiadali historie albo malowali piękne obrazki na ścianach jaskini, byli karmieni przez innych, by umożliwić im ten wysiłek. To jest zjawisko naturalnego mecenatu. W krajach o bardziej rozwiniętym systemie socjalnym, np. w Skandynawii, pisarze są na nieustających stypendiach państwowych. Wszędzie trudno jest żyć z pisania poetom czy twórcom literatury niekomercyjnej. W Polsce trudno przeżyć z pisania, zwłaszcza ludziom, którzy mają dzieci i rodziny. Dlatego myślę, że każdy rodzaj mecenatu jest dobry, należy go docenić i głośno o tym mówić.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska