W obecnym sezonie szanse na postęp w postaci lepszego miejsca niż we wcześniejszych rozgrywkach są marne. Czołowa piątka 1-ligowców z grupy B ma już bowiem znaczną przewagę, a w przypadku podopiecznych trenera Piotra Mieszkowskiego należałoby się znaleźć w „trójce”, aby zanotować progres.
Trudno sobie wyobrazić, że na słabszą postawę zespołu tak bardzo wpłynęło odejście dwóch kluczowych bramkarzy: Tomasza Wasilewicza i Łukasza Romatowskiego oraz Michała Dreja, który niemal cały sezon był kontuzjowany.
Pozostali podstawowi gracze zostali, a doszli jeszcze doświadczeni na zapleczu ekstraklasy rozgrywający Bogumił Baran oraz skrzydłowy Andrzej Matyszok i co zrozumiałe dwaj, na dodatek dobrzy i ciekawi bramkarze: Krzysztof Muszak i Patryk Wiącek.
Nie do końca jest też prawdą i jednocześnie wytłumaczeniem gorszej postawy to, że grodkowianie stracili swój największy atut jakim była z pewnością defensywa. To ona pozwalała w większości przypadków wygrywać spotkania - także z teoretycznie mocniejszymi ekipami - ale poparta była w poprzednich rozgrywkach dużo wyższą skutecznością w ataku i to ona okazuje się decydująca. Bo w pierwszej rundzie debiutanckiego sezonu 2013/14 grodkowianie stracili 356 bramek, a teraz tylko siedem więcej. Tymczasem rzucili ich 335, a dwa lata temu na koncie mieli aż 353. Znacznie lepiej było w najlepszym sezonie w 1 lidze, a 12 miesięcy temu bilans Olimpu wynosił 354-329.
Podopieczni trenera Mieszkowskiego spisują się na poziomie sprzed dwóch lat, ale liga jest bardziej wyrównana, oprócz ekipy z Bochni nie ma autsajderów, a zespoły poniżej piątej lokaty dzielą się między sobą punktami. W efekcie jedna wygrana, choćby w ostatnim meczu w Zawierciu, poprawiłaby bilans Olimpu i dała mu 6. miejsce na półmetku oraz lepszą sytuację w tabeli, choć zaliczka nad zespołem, który zagra w barażach wynosiłaby tylko cztery punkty, a nad spadkowiczem - sześć. Teraz jest o dwa punkty mniejsza w obu przypadkach.
Poza tym jeżeli przyjrzeć się dokonaniom zespołu w pierwszej rundzie na przestrzeni trzech lat, to widać, że wcale nie jest dużo gorzej niż w debiutanckim, kiedy grodkowianie zanotowali sześć wygranych i mieli w sumie 12 punktów. Rok później odnieśli w tym samym czasie siedem wygranych (16 pkt), a teraz pięć (11 pkt). W drugich rundach spisywali się podobnie i zdobyli w nich odpowiednio 14 punktów (to dało pewnie 6. miejsce w 2014 roku ) i 15 punktów (dało to świetną 4. lokatę w 2015 roku).
Jasno widać, że choć na pozór jest ciężka sytuacja, to miejsce w środku stawki i walka o 6. pozycję są jak najbardziej realne. Przemawia za tym także terminarz, bo z grona siedmiu zespołów zaangażowanych w walkę o uniknięcie spadku nasi szczypiorniści u siebie powalczą z KSZO Ostrowiec Św. (10 pkt), Viretem Zawiercie (7 pkt) i KSSPR Końskie (10 pkt). Na wyjeździe zmierzą się z kolei z ekipami, które pokonali: MKS-em Bochnia (0 pkt), Nielbą Wągowiec (9 pkt), SPR-em Tarnów (12 pkt), MTS-em Chrzanów (10 pkt) i Czuwajem Przemyśl (12 pkt). Do tego w Grodkowie stawi się większość zespołów z czołówki, a we własnej hali trzeba będzie się postarać o niespodzianki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?