Problemy grodkowian, którzy prowadzili w Sosnowcu 2-0 i 5-3, zaczęły się tuż przed przerwą. Wówczas przy stanie 12-12 stracili piłkę w ataku, a następnie pomylił się bohater sprzed tygodnia Łukasz Gradowski. Rywale zdobyli dwie bramki z rzędu i swój “marsz" kontynuowali w drugiej połowie.
Rozpoczęli ją od dwóch bramek i wygrywali 16-12. Za chwilę trafił Tomasz Biernat, ale to była jedyna bramka grodkowian w ciągu 10 minut. W efekcie rywale odskoczyli na 20-13 i dopiero wówczas niemoc przełamał Sebastian Kolanko. Była 44. min i pozostało niewiele czasu, aby uratować mecz. Tak się nie stało, bo nasi szczypiorniści zatracili skuteczność. Na nic zdały się obrony Tomasza Wasilewicza i niezłe akcje w obronie, kiedy w ataku był problem. Ostatecznie podopieczni wracającego na ławkę trenerską Piotra Mieszkowskiego zdobyli ledwo 20 bramek w ciągu godziny.
- W mecz weszliśmy dobrze, mieliśmy zaliczkę, ale już wówczas marnowaliśmy okazje - przyznał Piotr Mieszkowski. - Co więcej na parkiecie było widać, że my chcemy wygrać, a rywal musi. Walczył, wykorzystywał błędy i się cieszył. Nie takiego powrotu oczekiwałem.
Zagłębie Sosnowiec - Olimp Grodków 26-20 (14-12)
Zagłębie: Wnuk, Nakwaski, Opoka - Szeląg 3, Kalisz 2, Sieczka, Przybyła 2, Mentel 1, Kozłowski 1, Kulka 5, Strużyna 5, Maj, Orłowski, Fidyt 6, Jankowski 1. Trener Krzysztof Adamuszek.
Olimp: Fiodor, Wasilewicz - Górny, S. Kolanko 1, Dziurgot, Żubrowski 2, M. Biernat, T. Biernat 4, P. Biernat, Gradowski 5, Chmiel 6, Ogorzelec 2, Urban. Trener Piotr Mieszkowski.
Kary: Zagłębie - 14 min; Olimp - 6 min.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?