Olimpijskie złoto, wielki triumf w Europie i szybkie postępy. Największe blaski opolskiego sportu w 2021 roku

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Dawid Tomala, zawodnik AZS-u Politechniki Opolskiej, nie dał szans swoim rywalom w olimpijskim chodzie na 50 km.
Dawid Tomala, zawodnik AZS-u Politechniki Opolskiej, nie dał szans swoim rywalom w olimpijskim chodzie na 50 km. Guo Chen/Xinhua News/East News
W kończącym się 2021 roku, dzięki opolskim sportowcom doświadczyliśmy kilku historycznych momentów. Jeden z nich okazał się najlepszy na świecie, a nasza drużyna nie miała sobie równych w Europie. Są też i takie, których rozwój napawać może dużym optymizmem.

Zadziwił absolutnie wszystkich

Przyznawanie wyróżnień za minionych 12 miesięcy rozpoczynamy od zawodnika, który odniósł największy możliwy dla sportowca sukces. 6 sierpnia Dawid Tomala, reprezentant AZS-u Politechniki Opolskiej, wprawił w zdumienie całą sportową Polskę. Wtedy zdobył on mistrzostwo olimpijskie w chodzie na 50 km, co było absolutną sensacją - jedną z największych podczas całych igrzysk w Tokio.

- Przed igrzyskami nawet się nie zająknąłem o jakimkolwiek medalu olimpijskim dla Dawida, bo nie było ku temu żadnych racjonalnych przesłanek. Zostałbym uznany za niepoważnego - mówił nam Robert Korzeniowski, trzykrotny mistrz olimpijski w chodzie na 50 kilometrów (1996, 2000, 2004) oraz jednokrotny na 20 kilometrów (2000). - Szczytem moich marzeń było, żeby Dawid zakończył zmagania w czołowej „ósemce”.

- Doświadczyliśmy na pewno największego sukcesu w historii naszego klubu i opolskiego olimpizmu, a być może i największej niespodzianki w historii całego polskiego olimpizmu - komentował z kolei Tomasz Wróbel, prezes AZS-u Politechniki Opolskiej. - Dla większości obserwatorów Dawid był tak naprawdę człowiekiem znikąd. O skali jego sukcesu najdobitniej świadczy fakt, że dystans 50 km pokonał w Tokio tak naprawdę dopiero po raz drugi w swoim życiu.

Zanim Tomala dokonał historycznej rzeczy w stolicy Japonii, jego sportowa kariera nie była usłana różami. Kiedy zaczynał przygodę z chodem, musiał się uporać z bardzo uciążliwym bólem piszczeli. Nie zawsze sport stanowił też źródło jego utrzymania. Bywały czasy, że w celu sfinansowania sobie wyjazdu na obóz Tomala musiał pracować na budowie.

- Ludzie, nie uprawiajcie mojej dyscypliny - rzucił nawet pół żartem kilka lat temu w jednym z wywiadów.

Różne życiowe doświadczenia pozwoliły się jednak Tomali zahartować w bojach. To poniekąd sprawiło, że na naszym chodziarzu żadnego wrażenia nie zrobił ogromny upał, w jakim zawodnicy rywalizowali w Tokio na 50 km. Mimo że wyruszyli na trasę bardzo wcześnie, bo o godz. 5.30 czasu lokalnego, już wtedy temperatura na trasie oscylowała w okolicach 26-27 stopni, a wilgotność powietrza wynosiła około 90 procent. Potem było tylko gorzej. Tomali takie warunki jednak nie przeraziły. Podszedł do nich wręcz z dużym dystansem.

- Przez pierwsze 30 kilometrów szło mi jak po maśle. Upał nie doskwierał mi tak bardzo, czułem się jak na treningu - opowiadał Tomala po przekroczeniu linii mety. - Na trasie był tylko jeden odcinek, gdy szło się w pełnym słońcu i tam było gorzej, ale generalnie pogoda mi nie przeszkadzała. Dystans 50 km jest niesłychanie nudny, więc pomyślałem sobie w pewnym momencie, że trzeba coś zrobić. I przyspieszyłem.

Jak już Tomala raz uciekł reszcie stawki, tak wraz z upływem kolejnych kilometrów dobitnie potwierdzał, że ani myśli choć na chwilę zwolnić tempa. Został mistrzem olimpijskim w stylu, który zostanie zapamiętany na długie lata.

Znów nie miała sobie równych

Również w Tokio, tyle że na igrzyskach paraolimpijskich, błysnęła Barbara Bieganowska-Zając, biegaczka klubu LUKS MGOKSiR Korfantów. Rywalizująca w kategorii T-20 zawodniczka w Tokio ponownie nie dała szans rywalkom na dystansie 1500 m, zdobywając swój czwarty złoty medal paraolimpijski (piąty w ogóle).

Bieganowska-Zając znów pokazała swój niezłomny charakter. Zupełnie nie zrobiło na niej wrażenia to, że bieg odbywał się przy nieustannie padającym deszczu i bardzo pewnie, z czasem 4:27.84 sięgnęła po najcenniejszy krążek. Drugą Ukrainkę Ludmiłę Danylinę wyprzedziła o niemal pięć sekund (4:32.82), a trzecią Brytyjkę Hannah Taunton o blisko osiem (4:35.34).

- Basia jest tak zmotywowana, że będzie biegać chyba do 80 roku życia – podkreślał pół żartem jej trener Mariusz Żabiński, z którym pracuje od 2003 roku. – Ma niesamowity charakter, nie istnieje dla niej coś takiego jak chwile zwątpienia.

- Chciałabym wystartować jeszcze w 2024 roku w Paryżu. Mam nadzieję, że moja forma fizyczna mi na to pozwoli – zapowiadała z kolei Bieganowska-Zając.

Szczególny smak sukcesu

Spektakularnym osiągnięciem mogli w 2021 roku poszczycić się również siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Dokładnie 1 maja na stałe wpisali się oni złotymi zgłoskami do historii polskiego sportu. Tego dnia zostali bowiem zwycięzcami Ligi Mistrzów, pokonując w finałowym starciu włoskie Trentino Volley 3:1. Kędzierzynianie zdobyli ten tytuł jako drugi polski siatkarski klub w historii, powtarzając sukces Płomienia Milowice z 1978 roku.

- Ten niesamowity wynik cieszył nas tym bardziej, że w fazie pucharowej przeszliśmy najtrudniejszą możliwą drogę - wyjaśniał Łukasz Kaczmarek, atakujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Nie mieliśmy żadnej taryfy ulgowej, co rundę czekały na nas zespoły ze ścisłej światowej czołówki.

Zanim ekipa z Kędzierzyna-Koźla dopięła swego we wspomnianym finale, na długo w naszej pamięci pozostaną też jej heroiczne dwumecze z Cucine Lube Civitanova i Zenitem Kazań, odpowiednio w ćwierćfinale oraz półfinale. W obu przypadkach kędzierzynianie wygrali pierwsze spotkanie na wyjeździe, po czym rywale okazywali się lepsi w Hali Azoty. Do wyłonienia triumfatora za każdym razem konieczny był więc „złoty set”, który w dramatycznych okolicznościach padał łupem klubu z Opolszczyzny. W rewanżu przeciwko Zenitowi zagrali oni … aż sześć partii.

- Kiedy jeszcze występowałem we Francji, raz zdarzyło mi się rozegrać sześciosetowe spotkanie. Absolutnie jednak nie można go porównywać z naszym rewanżowym bojem przeciwko Zenitowi - tłumaczył rozgrywający Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Benjamin Toniutti. - Atmosfera była oszałamiająca, choć mecz odbywał się bez udziału kibiców. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co by się działo, gdyby fani mogli nas wspierać z trybun. Wydawało nam się, że przez większość meczu wszystko robiliśmy dobrze, a jednak długo nie mogliśmy wykonać decydującego kroku. Było to trudne do dźwignięcia mentalnie, ale nie poddaliśmy się i otrzymaliśmy za to nagrodę.

W związku z tak dużym sukcesem kędzierzynian na europejskiej arenie, na dalszy plan zszedł fakt, że zakończyli oni sezon 2020/21 „tylko” z wicemistrzostwem Polski. Choć niemal przez cały czas rozdawali karty w PlusLidze, w finale musieli uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. Wcześniej jednak okazali się najlepsi w Pucharze Polski, więc całościowo sezon zdecydowanie należało uznać za udany.

Po jego zakończeniu w Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle doszło jednak do znaczącego rozbioru personalnego. Opuścili ją tak ważni zawodnicy jak Paweł Zatorski, Benjamin Toniutti czy Jakub Kochanowski. Podobnie uczynił też trener Nikola Grbic. Automatycznie zaczęło pojawiać się wiele głosów, że w sezonie 2021/22 kędzierzyńska drużyna mocno straci na sile i nie będzie się liczyć w walce o najwyższe cele.

Tymczasem zdążyła już ona udowodnić wszystkim niedowiarkom, że nic bardziej mylnego. Co prawda przegrała 0:3 mecz o Superpuchar Polski z Jastrzębskim Węglem, ale pierwszą część sezonu zasadniczego PlusLigi zakończyła z kompletem 13 zwycięstw (czyli pokonując każdego rywal), z czego aż 11 odniosła za trzy punkty. Od dwóch triumfów zaczęła też obronę tytułu w Lidze Mistrzów (3:0 u siebie z Merkurem Maribor i 3:1 na wyjeździe z Lokomotiwem Nowosybirsk).

Już teraz medal jest w zasięgu

O ile Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle to już od wielu lat sportowa duma Opolszczyzny, o tyle w ostatnim roku bardzo duży krok w kierunku uzyskania takiego miana uzyskał choćby futsalowy zespół Dremana Opole Komprachcice.

Sezon 2020/21, czyli swój pierwszy w Statscore Futsal Ekstraklasie, zakończył na bezpiecznym 10. miejscu. Był to wynik uznawany za niezły, ale już wtedy w klubie było słychać, że aspiracje włodarzy Dremana sięgają zdecydowanie wyżej.

O tym, że nie były to słowa rzucane na wiatr przekonujemy się w obecnie trwających rozgrywkach. Po pierwszej części sezonu, która zakończyła się w połowie grudnia, zajmuje 4. miejsce, ale jego strata do Constractu Lubawa i Piasta Gliwice, czyli ekip plasujących się obecnie odpowiednio na 3. i 2. miejscu, jest minimalna (wynosi odpowiednio punkt i dwa punkty). Nad 5. w stawce Reiterem Toruń Dreman ma już natomiast aż siedem „oczek” przewagi. To pozwala wierzyć, że nasz zespół stać na to, by już w drugim sezonie gry w elicie wywalczyć medal mistrzostw Polski. Może nawet i złoty, bo przecież pokonał on już także 3:2 aktualnego lidera, czyli Rekord Bielsko-Biała (traci do niego sześć punktów).

Beniaminek bez kompleksów

Bardzo mocno w 2021 roku do przodu poszedł również kobiecy zespół siatkarski Uni Opole.

W pierwszej kolejności opolanki w cuglach wywalczyły awans do najwyższej klasy rozgrywkowej - Tauron Ligi, będąc przez cały sezon dominującą drużyną w 1-ligowej stawce.

-Utrzymanie będzie naszym celem minimum. Maksymalnego sobie nie stawiamy, bo nasz skład w znacznej mierze będzie składać się z dziewczyn, które będą dopiero zdobywać szlify w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jesteśmy jednak dobrej myśli - mówił przed startem sezonu 2021/22 Maciej Kochański, prezes Uni.

Choć jesteśmy już za półmetkiem fazy zasadniczej, w szeregach Uni nadal jak mantrę powtarzają frazę o pozostaniu w elicie. To jednak po prostu twarde stąpanie po ziemi, ponieważ nasze siatkarki pokazują się z bardzo dobrej strony. W ogóle nie widać po nich, że są debiutantkami na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Mają już naprawdę pokaźną przewagę nad strefą spadkową i bardzo realne szanse na to, by zakończyć sezon regularny w czołowej „ósemce”, co byłoby równoznaczne z grą w fazie play-off.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska