Oliwka Mikołaszewska dochodzi do siebie po usunięciu nerki. Rak jednak nie odpuszcza. Potrzebna jest krew!

Miłosz Bogdanowicz
Miłosz Bogdanowicz
Z obawy o zarażenie małych pacjentów i personelu koronawirusem, wiele szpitali i klinik już kilka tygodni temu uniemożliwiło swobodne odwiedziny. To oznacza niezwykle trudną rozłąkę z jednym z rodziców.
Z obawy o zarażenie małych pacjentów i personelu koronawirusem, wiele szpitali i klinik już kilka tygodni temu uniemożliwiło swobodne odwiedziny. To oznacza niezwykle trudną rozłąkę z jednym z rodziców. arch. rodzinne
Oliwia Mikołaszewska z Czepielowic pod Brzegiem cierpi na nowotwór nerki. Po wycięciu narządu i wdrożeniu chemioterapii stan zdrowia małej Oliwki miał się poprawić. Nowotwór jednak nie odpuszcza. Pojawiły się przerzuty.

- Po operacji zrobiono tomograf komputerowy płuc i okazało się, że nasza córka ma już nie tylko dwa guzy na płucach, jak początkowo, ale aż 20. Przerzut więc jest ogromny - mówi ze smutkiem Kamila Mikołaszewska, mama dziewczynki.

Oliwka ma też skrzep w żyle nerkowej. By jej pomóc, lekarze wdrożyli radioterapię.

- Czeka nas 20 naświetlań. Do tego 13 cykli chemioterapii. Oczekujemy także na przeszczep komórek macierzystych - wylicza pani Kamila.

Sytuacji nie ułatwia panująca pandemia koronawirusa.

- Od początku marca, gdy wrocławski Przylądek Nadziei został zamknięty dla osób z zewnątrz, nie mogę zobaczyć się z moją córką. Na co dzień jest tam z nią jej tata. Ja mogę im tylko dowieźć jakieś rzeczy i jedzenie. Od miesiąca komunikujemy się tylko przez telefon. Wszystkim nam jest bardzo ciężko, a nie wiemy, co będzie dalej, jak długo to wszystko potrwa - mówi mama Oliwki.

Rodzice dziewczynki apelują także o oddawanie krwi dla Oliwii.

- Mała potrzebuje krwi, musi mieć ją przetaczaną, by poprawiły się jej wyniki. Wtedy będzie można rozpocząć leczenie z pełną mocą. Warto więc w stacji krwiodawstwa, niezależnie od grupy, jaką sami mamy, powiedzieć, że chodzi o krew dla naszej córki- słyszymy.

Przypomnijmy - mała mieszkanka Czepielowic cierpi na Guza Wilmsa. W połowie grudnia dziewczynka trafiła do szpitala z silnymi bólami brzucha.

Po badaniach krwi, USG i tomografie okazało się, że ból powoduje 15-centymetrowy guz. We wrocławskim Przylądku Nadziei rozpoczęto walkę z nowotworem poprzez chemioterapię. Niezbędne było jednak usunięcie całej nerki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska