Na dziesiątkach nagrobków na cmentarzu w Prudniku zawisły karteczki wzywające bliskich zmarłego do uregulowania zaległej opłaty za miejsce na cmentarzu. Od roku administrator cmentarza - miejska spółka Zakład Usług Komunalnych - systematycznie sprawdza bowiem księgi cmentarne i ustala, kto nie uregulował należności po 20 latach od wykupienia grobu.
Część ludzi jest jednak zbulwersowana, bo ZUK nalicza stawki ustalone przez burmistrza w 2013 roku także za poprzednie lata.
- Zgłosiło się do mnie kilka osób, które czują się pokrzywdzone - mówi radna Alicja Drożdżyńska, która zgłosiła w tej sprawie interpelację. - Przed rokiem stawki opłat kilkakrotnie wzrosły. Kiedy ktoś przychodzi zapłacić za grób bliskiego, płaci według nowych stawek, a z 20-letniego okresu są mu odliczane poprzednie nieopłacone lata. Część ludzi wstrzymuje się z płaceniem, ale obawia się, że grób ich bliskich może zostać zlikwidowany. W tej sprawie zasady powinny być proste i przejrzyste.
Dawniej, gdy cmentarzem zarządzała prywatna firma, roczna opłata za miejsce na grób, bez względu na jego rodzaj, wynosiła 64 zł. Od marca ub. roku najniższa opłata wynosi 243 zł, a najwyższa, za piwniczkę - 479 zł. Poprzedni administrator nie egzekwował skutecznie zaległości, które urosły do wielu lat. Teraz trzeba płacić według wyższej stawki także za poprzednie lata, choć teoretycznie prawo nie powinno działać wstecz.
- Prawnicy sprawdzają tę sytuację. Jeśli się okaże, że nie mamy prawa pobierać opłaty według nowej stawki za wcześniejsze lata, to będziemy wzywać tych ludzi, którzy już zapłacili i zwracać im pieniądze - zapowiada burmistrz Franciszek Fejdych. Ale dodaje, że w podobny sposób opłaty są naliczane w innych miastach, m.in. w Opolu. - I tam nikt nie protestuje - twierdzi burmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?