Opolagra 2016 w Kamienu Śląskim. Firmy pokazały nowości [ZDJĘCIA]

Radosław Dimitrow
Opolagra 2016 w Kamieniu Śląskim (fot. Radosław Dimitrow).
Opolagra 2016 w Kamieniu Śląskim (fot. Radosław Dimitrow).
Naszpikowane elektroniką maszyny, które same jeżdżą po polu, pomagają gospodarzom, ale wymagają też sporej wiedzy. Taki sprzęt można było w weekend obejrzeć na targach Opolagra 2016 w Kamieniu Śląskim. Najwięksi producenci i dystrybutorzy maszyn rolniczych zaprezentowali się w weekend w Kamieniu Śl. Podczas targów starali się pokazać, jak będzie wyglądać rolnictwo przyszłości.

Spore zainteresowanie zwiedzających wzbudziły systemy Machine Sync i AutoTrack, które montowane są w kombajnach i ciągnikach Johna Deere’a. Umożliwiają one prowadzenie maszyn przez autopilota (kierowca tylko nadzoruje pracę) oraz synchronizację dwóch sprzętów w taki sposób, by kombajnista mógł zdalnie sterować traktorem podczas opróżniania zbiornika w kombajnie.

- Dzięki temu rozładunek odbywa się bez przerywania pracy kombajnu - tłumaczy Damian Adamczak przedstawiciel Johna Deere’a. - W związku z tym, że obie maszyny pracują w tym samym tempie, znika problem powstania strat np. przez przypadkowe rozsypanie ziarna. Ponadto istnieje możliwość zsynchronizowania pracy np. dwóch opryskiwacz. System satelitarny śledzi trasę ich przejazdów i wyłącza oprysk, w miejscach gdzie był on już wykonany.

Sterowanie tego typu zautomatyzowanymi maszynami odbywa się dzięki dotykowym monitorom zamontowanym w kabinie. Operator może wcześniej bardzo dokładnie zaprogramować trasę i sposób pracy, co sprawia, że praca takiego rolnika, coraz bardziej przypomina pracę informatyka. Choć ceny niektórych urządzeń sięgają od kilkuset tysięcy, do nawet miliona złotych, to takie nowoczesne maszyny pracują już na opolskich polach.

Z drugiej strony, uwagę rolników podczas targów przyciągnęła oferta polskiego Ursusa, który zaprezentował następcę kultowego ciągnika C-360 (w PRL-u wyprodukowano blisko 300 tys. sztuk tego modelu). To tani (ok. 120 tys. zł) i prosty w budowie ciągnik, który powstał w fabryce w Lublinie.

- Do dzisiaj mam „360-tkę”. Ciągnik służy już lata i jest nie do zajechania - mówi Maksymilian Nowak rolnik z Babic koło Raciborza. - Przyszedłem zobaczyć następcę, bo może w przyszłości takiego kupię.

Ciekawostkę podczas targów stanowiły ponadto małe ładowarki przegubowe o dużych możliwościach, które wykorzystywane są do przewożenia balotów z kiszonką lub porządkowania gospodarstwa. Francuska firma Pichon, która ma swój oddział pod Wołczynem zachwalała możliwości miniaturowej ładowarki o szerokości raptem 80 cm.

- Idealnie sprawdza się ona w wąskich oborach i stadninach koni - mówi Rafał Musiałowski, przedstawiciel Pichona. - Taką ładowarką można wręcz przejechać przez domowe drzwi.

Jan Anderwald z Kadłuba pod Strzelcami Opolskimi, którego firma zajmuje się dystrybucją maszyn m.in. marek Valtra i Bogballe zauważa, że poziom mechanizacji rolnictwa na Opolszczyźnie jest wyższy, aniżeli w innych częściach kraju.

- Nasi rolnicy dobrze wykorzystali ostatnie lata i sięgnęli po unijne dotacje - mówi Anderwald. - Z naszych obserwacji wynika, że opolscy gospodarze najbardziej cenią sobie maszyny niemieckie lub te, które zostały wyprodukowane za Odrą u naszych sąsiadów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska