Ich pozycja na obcym rynku pracy jest krucha. Stanowią w znacznej większości (70 proc. w Wielkiej Brytanii i Holandii) tanią siłę roboczą.
Łatwo tracą pracę na rzecz kolejnych tańszych migrantów, w tym nowych przybyszów z Polski - opisuje Małgorzata Bos-Karczewska, redaktor naczelny portalu Polonii holenderskiej Polonia.nl, uczestniczka konferencji "Monitor Emigracji Zarobkowej 2013", która odbyła się w Rzymie.
Jej głównym tematem był wpływ światowego kryzysu na emigrantów z Polski. A sztandarowym przykładem polskiego regionu, który w poszukiwaniu pracy opuszcza najwięcej mieszkańców w wieku 18-44 lata - Opolszczyzna.
Z badań wynika, że w europejskich krajach, dotkniętych kryzysem, sytuacja naszych rodaków nie jest łatwa. - Objawia się spadkiem liczby legalnie przepracowanych godzin i koniecznością dorabiania w szarej strefie, a także systematycznym wzrostem liczby bezrobotnych Polaków w państwach Unii i przyznawanych im zasiłków socjalnych - kontynuuje Małgorzata Bos-Karczewska.
Utrata pracy często oznacza problemy ze spłatą kredytów i prowadzi do bezdomności. Nowe zajęcie znaleźć trudno, bo wielu polskich emigrantów nie zna dobrze języka kraju, w którym przebywa, i nie ma odpowiednich kwalifikacji. Na to nakłada się słaba świadomość obywatelska i mała ogólna wiedza na temat realiów obcego rynku pracy, w tym praw pracowniczych.
Uczestnicy konferencji (45 delegatów z 11 krajów UE i Norwegii) zaapelowali do rządu polskiego o pomoc migrującym, m.in. poprzez informowanie, jakie mają prawa, o pomoc w ich egzekwowaniu, monitorowanie nastrojów antypolskich i wsparcie finansowe edukacji polonijnej.
Zdaniem europejskiej Polonii konieczne jest także dokładne zbadanie migracji zarobkowej Polaków. Tym bardziej że zdaniem ekspertów będzie się ona nasilała.
- W ciągu kolejnych 5 lat wyjedzie za pracą 60-70 tys. Polaków rocznie ze względu na rosnące bezrobocie w kraju - prognozuje dr Krystyna Iglicka z Uniwersytetu im. Łazarskiego w Warszawie.
Prof. Romuald Jończy z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, badający m.in. migrację z naszego regionu, mówi tak: - Być może, fakt, że Polskę opuściło ponad 2 mln ludzi, jest dla władz na tyle wstydliwy, że nie próbuje się tego potwierdzić rozleglejszymi badaniami.
Tymczasem zdecydowały o tym obiektywne czynniki: ogromna liczebność wyżu demograficznego i sytuacja makroekonomiczna. Na dobrą sprawę działania ze strony polskiej mające poprawić sytuację emigrantów za granicą mają sens tylko wtedy, gdy będą służyć ich wcześniejszemu czy późniejszemu powrotowi.
Według Małgorzaty Bos-Karczewskiej w interesie RP jest jednak udzielanie szerokiej pomocy, by te powroty nastąpiły, co przyniesie Polsce korzyści.
Falę powrotów Opolan ze śląskimi korzeniami, którzy wyjechali przed wejściem Polski do Unii, obserwujemy ostatnio w regionie. - Kiedy po 2006 roku praca za granicą stała się, przez umocnienie złotego, mniej opłacalna, Ślązacy, zwłaszcza ci, którzy urządzili się już w kraju, zaczęli wracać, stosunkowo często podejmując działalność gospodarczą - mówi prof. Jończy.
Jednak emigranci, którzy opuścili Polskę już jako obywatele Unii - jego zdaniem - niekoniecznie będą powielać ten model. Bo tych "poakcesyjnych" migrantów mniej łączy z krajem, a zarobki na Zachodzie nie są już tak wysokie, by pozwalały na urządzenie się w Polsce.
Mimo to niektórzy jednak wracają. Jak Katarzyna z Kędzierzyna-Koźla, która wyjechała do Londynu i po 5 latach zdecydowała się na powrót.
- Póki byłam tam z chłopakiem, nie było źle. Ale kiedy się pobraliśmy i urodził się synek, potrzebne było większe mieszkanie i ograniczenie czasu pracy. Okazało się, że dotychczasowe zarobki to żadne kokosy, a do tego bardzo tęskniłam za bliskimi - opowiada. Ona i jej mąż właśnie szukają pracy w kraju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?