Opolanie! Nie dajcie się zabić w podróży

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Wystarczy tylko zadzwonić, a policjanci lub inspektorzy transportu drogowego przyjadą i sprawdzą na naszą prośbę autokar, którym jedziemy w podróż.
Wystarczy tylko zadzwonić, a policjanci lub inspektorzy transportu drogowego przyjadą i sprawdzą na naszą prośbę autokar, którym jedziemy w podróż. Piotr Krzyżanowski
Każdego dnia po drogach całej Europy jeżdżą setki busów i autokarów wożących Opolan do pracy lub na wakacje. Niestety, dla niektórych takie wojaże kończą się tragicznie.

Policjanci sprawdzą autobusy i busy.

Policjanci sprawdzą autobusy i busy.

Funkcjonariusze wydziału ruchu drogowego z każdej komendy powiatowej przyjadą i sprawdzą pojazd po wcześniejszym umówieniu się, najlepiej dwa, trzy dni przed wyjazdem.

Z kolei Komenda Miejska Policji w Opolu uruchomiła specjalny telefon, pod którym można zgłaszać takie kontrole: 77 42 22 582. Wyznaczone zostało też w Opolu miejsce, w którym policjanci będą sprawdzali stan techniczny autokarów. To pętla autobusowa przy ul. Pużaka w Opolu. Kontrole będą tam prowadzone w godzinach 6.00-9.00, po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym.

Inspekcji Transportu Drogowego w Opolu kontrole można zgłaszać pod nr. tel.
77 47 42 122. Dodatkowych informacji dotyczących akcji udzielają pracownicy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego pod warszawskim numerem telefonu 22 22 04 300 od poniedziałku do piątku w godz. 9-15.

Dworzec autobusowy w Opolu, parking przy szpitalu w Strzelcach Opolskich, opolskie stacje benzynowe, mniejsze lub większe parkingi rozsiane po regionie. To stamtąd prawie każdego dnia tysiące Opolan wyjeżdżają autobusami i busami na Zachód do pracy. W poszukiwaniu lepszych pieniędzy przemierzają tysiące kilometrów, czasami z narażeniem życia...

Andrzej Półtorak ma 32 lata. Pracuje w okolicy Venloe na południu Holandii, tuż przy granicy z Niemcami. Blisko tysiąckilometrową trasę pokonuje przynajmniej dwa razy w miesiącu. Busami.

- Bo taniej i szybciej niż autobusem - mówi. Zaraz jednak dodaje, iż nie oznacza to, że bezpieczniej. - Jak kierowca wsiada za kółko w Opolu, to jedzie tak z nami te ponad dziesięć godzin z krótkimi przerwami na papierosa czy toaletę. Na liczniku busa często widzę 140-150 km/h. Wiem, że kiedyś może dojść do jakiejś tragedii, ale tak jest szybciej i dowiozą mnie pod wskazany adres.

Wypadków nie brakuje

A wypadków polskich busów za granicą nie brakuje. Dwie osoby zginęły, a sześć zostało rannych w wypadku polskiego busa, do którego doszło na początku kwietnia w okolicach miasta Chemnitz na terenie Kraju Związkowego Saksonia w Niemczech. Bus, którym do Polski wracało osiem osób, wpadł w poślizg i dachował. Wszystkie ofiary pochodziły z okolic Radomia.

I kolejny przypadek. Na początku lipca na autostradzie A40 w zachodnich Niemczech, między Duisburgiem a holenderską granicą, bus na polskich numerach rejestracyjnych najechał na tył rumuńskiej ciężarówki. Dwie osoby zginęły, 7 zostało rannych. Busem podróżowali mieszkańcy Wielkopolski.

Z kolei we wrześniu 2013 roku mikrobus jednej z firm z powiatu strzeleckiego rozbił się na autostradzie A30 w okolicach Salzbergen w Dolnej Saksonii. Wpadł na jadący przed nim samochód na włoskich numerach rejestracyjnych ciągnący lawetę z jachtem motorowym. Oba pojazdy jechały w kierunku Holandii. Trzy osoby z busa zginęły.

Firmy przewozowe zajmujące się zagranicznym transportem osobowymi busami, które na pokład zabierają nie więcej niż dziewięć osób, nie podlegają praktycznie żadnej kontroli. Podobnie zatrudniani tam kierowcy.

- Generalnie muszą mieć prawo jazdy kategorii B, żeby wozić ludzi - mówi Krzysztof Chmiel, zastępca wojewódzkiego inspektora transportu drogowego w Opolu. - Niestety nie możemy kontrolować czasu pracy takich kierowców, bo busy nie są wyposażone w tachografy. Tak naprawdę ich czas pracy można określić tylko na podstawie podpisanej listy obecności w pracy, ale wiadomo, z tym bywa różnie. Wiem z praktyki, że są kierowcy, którzy w tygodniu nawet trzy razy pokonują trasę Polska - Holandia. Tego po prostu nie można zrobić, przestrzegając przepisów, jakie dotyczą kierowców autobusów czy ciężarówek. To igranie z ludzkim życiem.
A przepisy są restrykcyjne. Generalnie kierowca autobusu lub samochodu ciężarowego maksymalnie za kierownicą może spędzić 9 godzin w ciągu dnia. Dodatkowo, po 4,5 godziny jazdy musi zrobić 45-minutową przerwę.

- W ciągu tygodnia może zrobić tylko sześć takich cykli, a potem odebrać 45-godzinną przerwę - mówi Krzysztof Chmiel. W ciągu tygodnia nie może spędzić w trasie więcej niż 54 godziny. Dlatego firmy autokarowe wożące pasażerów za granicę najczęściej wysyłają dwóch kierowców. Firmy busiarskie praktycznie tego nie robią. Z jednym kierowcą maksymalnie mogą wziąć na pokład osiem osób, z dwoma jest to już tylko siedmiu pasażerów. Zysk mniejszy, a i drugiemu kierowcy trzeba zapłacić za kurs.

Piotrek ma 32 lata. Jest kierowcą w jednej z opolskich firm przewozowych. Ludzi busami wozi od pięciu lat. Z dziennikarzem nto zgodził się porozmawiać tylko anonimowo.

- Biorę do kabiny zapas napojów energetycznych, czekoladę na uzupełnienie cukru i w trasę - mówi. - Najpierw zbieram ludzi z domów, często dowożę ich jeszcze na punkt, gdzie przesiadają się do innych busów, jadących do miast, do których chcą się dostać, i dalej w drogę. W sumie 12-13 godzin za kółkiem, bywa, że i więcej. Ale co robić, taka praca. Jak nie ja pojadę, to zrobi to ktoś za mnie. A dziś o robotę jest bardzo trudno.

Według Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego problem busów powinien zostać rozwiązany. I to jak najszybciej.

- Dziś tak naprawdę możemy sprawdzić tylko stan techniczny takiego samochodu i zbadać trzeźwość kierowcy i na tym koniec naszych uprawnień - mówi Krzysztof Chmiel.

Autobusy też się rozbijają

Właściciele firm przewozowych uważają, że problem jest wyolbrzymiany, a zaostrzenie przepisów spowoduje lawinę bankructw w branży, a to oznacza bezrobocie dla kierowców.

- Proszę prześledzić media, portale internetowe i zobaczy pan, że wypadków z udziałem busów nie jest wcale dużo, a już na pewno nie więcej niż tych autobusowych, w których ginie zresztą więcej ludzi - mówi Tomasz Zarzycki z Opola, który ma firmę przewozową i pięć busów. - Jeszcze więcej rozbija się samochodów osobowych i co? Im też pozakładać tachografy? Nie popadajmy w obłęd.

To prawda. Autokary też się rozbijają. Jedenaście osób zginęło, a 69 zostało rannych w wypadku, do którego doszło rok temu na autostradzie pod Dreznem. Pojazd należący do jednej z opolskich firm jadący z Katowic w stronę Frankfurtu najpierw uderzył w tył ukraińskiego autokaru, potem przełamał bariery rozdzielające obie jezdnie autostrady, zderzył się czołowo z busem, którym jechało siedmiu mieszkańców Dębicy, a na koniec przekoziołkował ze skarpy. Z kolei 11 osób zostało rannych w wypadku autokaru jednej z olsztyńskich firm wykonującej przejazd dla opolskiego biura podróży. Do wypadku doszło w listopadzie ubiegłego roku na autostradzie A10 w okolicy Berlina. Piętrowy autokar przewrócił się na bok.

Transport wybieraj z głową

- Wypadki zdarzały się, zdarzają i zdarzać będą. Chodzi jednak o to, by minimalizować ich liczbę i skutki, a można to robić, wybierając z głową firmę przewozową - mówi podinspektor Maciej Milewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Sprawdzajmy, jaką ma opinię, na przykład w internecie, wybierajmy raczej te sprawdzone, będące na rynku od lat, posiadające licencje na przewóz osób.

Wakacje to okres, w którym na drogi wyjeżdża więcej niż zazwyczaj autokarów czy busów. Wiozą ludzi na wycieczki, urlopy, kolonie. Dlatego policjanci i inspektorzy transportu drogowego na prośbę pasażerów sprawdzają ich stan techniczny, trzeźwość kierowców oraz całą niezbędną dokumentację.

- Wystarczy zadzwonić do nas kilka dni wcześniej i umówić się na takie sprawdzenie - mówi Krzysztof Chmiel, zastępca opolskiego wojewódzkiego inspektora transportu drogowego.

Podobnie jest z policją. A że warto tak zrobić, przekonali się ostatnio rodzice dzieci z Nysy. 53-letni kierowca, który miał je zawieźć na wycieczkę do Wrocławia, miał ponad 0,5 promila. Natomiast 0,8 promila miał 59-letni kierowca autobusu, z którym na wycieczkę do Opola miały pojechać przedszkolaki z Krapkowic. Na szczęście w porę sprawdzili go alkomatem policjanci poproszeni o przyjazd przez organizatorów wycieczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska