Opolanie nie oszczędzają na Wielkanocy

Archiwum/wic
Na świąteczne zakupy wydajemy więcej niż nakazywałby rozsądek, obowiązuje zasada: postaw się a zastaw się. Kupujemy wielokrotnie więcej  i niestety, część żywności się marnuje.
Na świąteczne zakupy wydajemy więcej niż nakazywałby rozsądek, obowiązuje zasada: postaw się a zastaw się. Kupujemy wielokrotnie więcej i niestety, część żywności się marnuje. Archiwum/wic
Pieniędzy w portfelach mamy coraz mniej, ale przed świętami zapominamy o oszczędzaniu. Nie tylko w marketach są więc tłumy, także w punktach "pożyczek od ręki".

- Potrzebuję 500 złotych od zaraz, bo inaczej nie będzie u mnie świąt - mówię w jednej z firm oferujących pożyczkę od ręki.

- Okres jest gorący, ale proszę wypełnić wniosek, system panią zweryfikuje. Musi pani jeszcze tylko przelać 1 grosz na nasze konto i dosłownie w ciągu minuty przelewamy pożyczkę. - odpowiada pracownica.

Pożyczę 500 złotych, za 15 dni oddam - 635 zł. Procent lichwiarski, ale święta będą sute. - W ciągu jednego dnia przyszło do mnie czterech chętnych na pożyczki - głównie emeryci. Była też pani, która stwierdziła, że wypłatę dostanie tuż przed Wielkanocą, a to za późno. Wszyscy potrzebowali pieniędzy na święta, po 300, 500 zł - opowiada pracownik innego opolskiego punktu szybkich pożyczek.

Chociaż na co dzień narzekamy na finansową mizerię, przed świętami przestajemy oszczędzać. Wciąż obowiązuje zasada: zastaw się, a postaw się.

- Widzę to w naszym sklepie. Klientki, szczególnie te starsze, długo patrzą do portmonetki, liczą. Potem kupują mazurka... i mówią nam: pieniędzy brak, ale na wielkanocne smakołyki wydamy ostatni grosz - przyznaje Magdalena Kowalczyk z Delikatesów w Opolu.

Sklepy dodatkowo kuszą promocjami. Wczoraj w jednym z supermarketów szynka kosztowała 9,99 zł za kilogram. Więc ludzie kupowali, nie tylko na Wielkanoc, ale i na zapas.

Najpierw wydajemy na święta krocie, a potem nie jesteśmy w stanie w trzy dni zjeść wszystkich świątecznych dań i potraw.

- Nie całą szynkę damy radę zjeść, nie każdą ilość sałatki jajecznej, żuru czy wszystkie kawałki mazurka - mówi Maria Jeznach. - Co więcej, nie wszystko, co stało pół dnia na stole, powinniśmy zamrażać. Moja dobra rada: proszę wykładać na półmiski małe porcje wędlin i mięs, sałatek, galaretek.

Zawsze lepiej dołożyć kolejne partie jedzenia, aniżeli potem jeść oślizgłe wędliny, bo brzuch będzie bolał z zatrucia, nie z przejedzenia... Żurek czy sałatki można mrozić - podpowiada Maria Jeznach. - Ale nasze kuchnie i lodówki to nie chłodnie przemysłowe. Zamrażarki też mają ograniczoną objętość. Na nic się zdadzą, gdy kupimy wielokrotnie więcej żywności, niż jesteśmy w stanie zjeść.

Dane dotyczące marnowania żywności w Polsce są zatrważające. Według raportu Komisji Europejskiej rocznie marnujemy 9 milionów ton żywności, czyli jedna piąta tego, co kupimy, ląduje w koszach. W pierwszej dziesiątce wyrzucanych produktów są: pieczywo, warzywa, wędliny, ziemniaki, owoce, jogurty, dania gotowe, ser, mięso, mleko.

Choć nie zarabiamy tyle co Niemcy czy Francuzi, jedzenia wyrzucamy dokładnie tyle co oni, tracąc w ten sposób około 50 mld zł rocznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska