Opolanie oduczyli się palić w knajpach

Daniel Polak
- Palenie na zewnątrz ma nawet zaletę - mówią klienci pubu  N 13 w Kędzierzynie-Koźlu. - Ubrania nie nasiąkają tak dymem papierosów.
- Palenie na zewnątrz ma nawet zaletę - mówią klienci pubu N 13 w Kędzierzynie-Koźlu. - Ubrania nie nasiąkają tak dymem papierosów. Daniel Polak
Na dymka wychodzą za drzwi. Podobnie jak... pacjenci szpitali.

Niedługo minie rok od wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych.

Właściciele lokali alarmowali wówczas, że nowe przepisy przegonią z knajp klientów.

Sprawdziliśmy, czy spełnił się ten czarny scenariusz.

- Klientów mamy tyle samo co wtedy - mówi Zbigniew Wośkiewicz, właściciel klubu studenckiego Fabryka w Nysie. - Wydzieliłem salę dla palących, poza tym niektórzy wychodzą na dymka za drzwi. Wszyscy stosują się do tych przepisów i nie ma żadnych problemów.

Podobnie wygląda sytuacja w większości opolskich lokali. Ich klienci już się przyzwyczaili do tego, że na stole nie stoją popielniczki, a dymkiem zaciągać się można tylko w wyznaczonych miejscach. Choć niektórzy przyznają, że trwało to dość długo.

- Na początku dochodziło niemal do rękoczynów, bo niektórzy bywalcy nie chcieli się stosować do przepisów i kurzyli mi przy barze - usłyszeliśmy od właściciela jednej z piwiarni w Opolu. - Zwłaszcza jak na dworze lał deszcz albo padał śnieg. Potem odpuścili i teraz już palą za drzwiami.

Niektórzy próbowali zachęcić klientów w nietypowy sposób. Dariusz Syty z pubu H2O w Kędzierzynie-Koźlu wystawił przed drzwi... koksownik, przy którym amatorzy dymka mogli się ogrzać.
Strażnicy miejscy potwierdzają, że nie ma problemów z palaczami.

- Z powodu łamania tzw. ustawy antynikotynowej w pierwszym półroczu wlepiliśmy 19 mandatów i udzieliliśmy 72 pouczeń - mówi Mirosław Dąbrowski, komendant straży miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu. - Zdecydowana większość dotyczyła jednak przypadków palenia na przystankach autobusowych.

Problem mają za to lekarze opolskich placówek służby zdrowia.

W nyskim szpitalu przez nałogowców często włączały się alarmowe systemy przeciwpożarowe. - I mieliśmy problem, bo przyjeżdżała straż i trzeba było też wyłączać na pewien czas prąd - mówi Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego szpitala. Krajczy goni palaczy, dlatego ci kurzą przed drzwiami lecznicy.

Podobnie jest w Kędzierzynie-Koźlu. - Stoją ci biedni ludzie w tych piżamach z papierosem w ręku i marzną - ubolewa Adriana Nurzyńska, rzeczniczka kozielskiego szpitala. - Zamiast zdrowieć, łapią przeziębienia. Ale jak nie chcą zrozumieć, że palenie szkodzi, to już ich sprawa...

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska