Opolanie otworzą sanatorium dla rannych dzikich zwierząt

Krzysztof Strauchmann
Lucyna to potrącona przez auto trzyletnia sarna. Dochodzi u siebie u pana Krzysztofa, pod opieką Marty Węgrzyn.
Lucyna to potrącona przez auto trzyletnia sarna. Dochodzi u siebie u pana Krzysztofa, pod opieką Marty Węgrzyn. Krzysztof Strauchmann
To będzie pierwszy taki ośrodek na Opolszczyźnie. W Piotrowicach Nyskich poprowadzą go Krzysztof Szumski i Marta Węgrzyn.

 

Zaczęło się od Lucyny, rannej sarny, którą potrącił samochód. Lucyna trafiła do nyskiej przychodni weterynaryjnej Arka w styczniu.

Zwierzę miało połamany łokieć, żebro i żuchwę.

Lekarz wstawił jej nawet blachę w nogę, żeby mogła chodzić.

 

Po leczeniu Lucyna trafiła do Piotrowic Nyskich koło Otmuchowa, do zagrody Krzysztofa Szumskiego.

Codziennie odwiedza ją tu Marta Węgrzyn z przychodni Arka, która ćwiczy sarnie złamaną nogę, żeby zlikwidować przykurcz.

Jak rehabilitacja się uda, Lucyna wróci do swojego środowiska.

 

 

 

Krzysztof Szumski, mieszkaniec Piotrowic Nyskich w gminie Otmuchów chce utworzyć na swoim terenie ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt.

Wystąpił o zgodę na jego powołanie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a jego projekt poparła już rada gminy w Otmuchowie.

 

To pierwszy taki ośrodek na Opolszczyźnie i jeden z nielicznych w Polsce, do którego mogłyby by trafiać na rehabilitację dzikie ranne zwierzęta z naszych pól i lasów.

- Dysponuję hektarową, ogrodzoną działką za wioską - mówi Krzysztof Szumski. - Czekam tylko na pozwolenie, chcę tam wybudować trzy boksy osiatkowane z domkami w środku oraz dwie woliery dla ptaków. Zwierzętom trzeba zapewnić dobrostan, ale nie ma dokładnych przepisów mówiących jak to zrobić. Wszyscy się tego dopiero uczymy.

 

Krzysztof Szumski zawodowo zajmuje się układaniem ptaków drapieżnych.

Prowadzi prezentacje i zajęcia z ptakami. Rehabilitację zwierząt finansuje sam, bez żadnej pomocy publicznych instytucji.

 

Żródło: X-news.pl

 

W polskich przepisach w tej kwestii jest spora luka.

Dzikie zwierzęta formalnie są własnością skarbu państwa.

Kiedy jednak takie zwierzę wpadnie pod samochód, nie ma się kto nim zająć, zapłacić za leczenie.

Spada to na barki wolontariuszy z dobrym sercem.

 

Pomagając dzikim ptakom Szumski skontaktował się z nyską poradnią weterynaryjną Arka, gdzie pracuje na co dzień pracuje wolontariuszka Marta Węgrzyn.

Ona też nie szczędzi swojego czasu i pieniędzy, żeby pomagać, utrzymywać, leczyć.

 

- Ludzie przywożą do naszej lecznicy w kartonach chore czy ranne ptaki, kuny, drobne zwierzęta - mówi Marta Węgrzyn. - Pracując w lecznicy na własną rękę zaczęłam się tym zajmować. Mamy klatki, prowadzimy na miejscu leczenie. Chcemy tam też otworzyć ośrodek leczenia, ale na rehabilitację zwierzęta będą trafiały do Piotrowic, bo my nie mamy wolnego terenu.

 

Krzysztof Szumski i Marta Węgrzyn planują powołanie fundacji „Pod Skrzydłami”, która będzie zarabiać i zbierać pieniądze na prowadzenie ośrodka rehabilitacyjnego dla rannych dzikich zwierząt.

Potrzeby są duże, bo kolejni pacjenci sanatorium dla saren, ptaków i jeży już czekają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska