Opolanie przemierzali Europę starymi samochodami

Archiwum prywatne
Norweski Przylądek Północny był celem tegorocznego rajdu. Ekipa Sztrucle na Złombolu z Opola na miejsce dotarła po pięciu dniach podróży polonezem z 1994 roku. Na zdjęciu od lewej: Radosław Szumny, Paweł Kalbarczyk i Mateusz Ołyniec.
Norweski Przylądek Północny był celem tegorocznego rajdu. Ekipa Sztrucle na Złombolu z Opola na miejsce dotarła po pięciu dniach podróży polonezem z 1994 roku. Na zdjęciu od lewej: Radosław Szumny, Paweł Kalbarczyk i Mateusz Ołyniec. Archiwum prywatne
W charytatywnym rajdzie startowało 147 załóg z całej Polski, w tym Opolanie. Jak mówią, to przygoda życia.

Warunki uczestnictwa w Złombolu są proste. Trzeba dysponować starym samochodem i pozyskać darczyńców na kwotę co najmniej tysiąca złotych, bo ideą jest finansowe wsparcie domów dziecka. Oczywiście, warunkiem koniecznym jest także zgrana ekipa, która przygód i trudów podróży się nie boi.

- Udział w tym rajdzie był moim marzeniem od kilku lat. W końcu udało mi się namówić znajomych i wyruszyliśmy w podróż polonezem z 1994 roku. Auto szykowaliśmy prawie pół roku - opowiada Mateusz Ołyniec z Opola, szef drużyny Sztrucle na Złombolu. - Przez pięć dni zrobiliśmy ok. 3 tys. km, a celem tegorocznego rajdu był norweski Przylądek Północny, czyli Nordkapp.

Wielka podróż rozpoczęła się w Opolu. Kolejnym przystankiem były Katowice, skąd oficjalnie startowało 147 drużyn z całej Polski.

- Pierwszy kemping rozbiliśmy w Suwałkach. Na ogół zatrzymywaliśmy się w miejscach wytyczonych przez organizatora, ale zdarzało się, że nocowaliśmy w polonezie - przyznaje Mateusz. - Dalej na naszej trasie była Litwa i tam zdążyliśmy zwiedzić Wilno. Byliśmy pod wrażeniem jakości litewskich autostrad, ale mocno się dziwiliśmy, kiedy trafiały się na nich przejścia dla pieszych. Przejechaliśmy Łotwę i w Estonii mieliśmy prom do Helsinek.
Jak podkreślają uczestnicy Złombola, warto było się odważyć na taką podróż, bo wspomnienia są bezcenne.

- Zachwyciły mnie wspaniałe jeziora i jakość dróg w Finlandii, choć tam prawie wcale nie ma autostrad. Najpiękniejsze krajobrazy zapamiętałem z Norwegii, z fiordami i górzystym terenem na czele. W Szwecji udało się zwiedzić nowoczesny i bardzo bogaty Sztokholm - opowiada Radosław Szumny ze Sztrucli. - Z Norwegii zapamiętam jeszcze klify i skaliste wybrzeża, a już na pewno renifery, których po prostu wszędzie było pełno.

Choć wyprawa przebiegała sprawnie, nie obyło się bez kłopotów technicznych.
- Właściwie problemów z samochodem najmniej się obawialiśmy. Pojechaliśmy w czwórkę, a dla trójki z nas mechanika samochodowa to hobby, przy czym ja uwielbiam stare samochody i nie mają one dla mnie tajemnic - mówi Mateusz. - Na Przylądku Północnym złapała nas awaria pompy paliwowej. Przyczyną było... zbyt czyste norweskie paliwo, do którego dodaje się etanolu, by nie zamarzało. Na szczęście, poradziliśmy sobie sami. Pomocni okazali się też nasi rodacy z Nordkapp, którzy po całym dniu naprawiania pompy paliwowej zaprosili nas na obiad i przenocowali u siebie w domu. Generalnie, byli pod wrażeniem, że udało nam się przejechać całą Europę polonezem i podobała im się idea całej akcji. Zaprosili nas do swojego domu.

Droga powrotna Sztrucli przebiegała przez Norwegię, Finlandię i Szwecję. - Promem dostaliśmy się do Gdyni i potem już polonezem do Opola. Nie żałujemy tej wyprawy i już czekamy na kolejną edycję - kończą swoją opowieść.

Wśród weteranów Złombola są na pewno zapaleńcy z załogi HippieNyss, która w rajdzie startowała już po raz trzeci.

- Zaczęło się od Szkocji, w tamtym roku przejechaliśmy Bałkany i Grecję, by w tym dotrzeć do norweskiego Nordkapp - mówi Piotr Graca, kapitan HippieNyss. - Podróżujemy nyską z 1992 roku, która kosztowała nas całe 400 zł. Z dumą mogę stwierdzić, że podczas trzeciej wyprawy nasz samochód spisał się na medal. Mieliśmy tylko drobne kłopoty z oponami, a w Estonii zaskoczyła nas burza z gradem, przez którą musieliśmy usuwać zwarcie instalacji elektrycznej nyski.

HippieNyss tworzy siedem osób, większość to studenci Politechniki Opolskiej, którzy pochodzą z Izbicka.

- To była nasza najdłuższa podróż na Złombolu. Najlepiej wspominamy nocne zwiedzanie Tallina, szczególnie średniowieczną starówkę. To miasto nawet o 3 w nocy tętni życiem! Byliśmy w centrum Helsinek, gdzie nasz samochód zrobił furorę. Ludzie robili sobie z nami zdjęcia, pytali skąd, gdzie jedziemy i po co to wszystko. Bardzo pozytywnie nas przyjęli.

Świetna była też Wioska św. Mikołaja w pobliżu Rovaniemi w Finlandii. To miejsce zwiedziła chyba większość ekip Złombola, a klimat gwarantowały kolędy, elfy, no i Mikołaj. W 14 dni odwiedziliśmy 8 państw, spaliliśmy 907 l gazu, 422 l benzyny i zużyliśmy 3,5 l oleju silnikowego - wylicza Piotr Graca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska