- Najlepiej byłoby milczeć, płakać, uklęknąć i modlić się - mówił łamiącym się głosem Roman Kirstein, jeden z pierwszych liderów „Solidarności” na Opolszczyźnie. - Proszę państwa zaczynało się od tego, że palono kukły, wieszano na szubienicy portrety. Wczoraj zabito człowieka. Wydaje mi się, że nie będziemy się nad tym rozwodzić. Prosiłbym wszystkich o spokój, o rozwagę.
Stojący dotąd dość daleko od siebie, na obrzeżach placu ludzie przybliżyli się do siebie, stając w ciaśniejszym kręgu. Znicze oświetlały ich twarze. Roman Kirstein wezwał obecnych do uczczenia zamordowanego prezydenta Gdańska chwilą ciszy. Mężczyźni odsłonili głowy. Po jakimś czasie, ktoś postawił swój znicz w środku kręgu. Powoli dokładano do niego następne. Trwała cisza...
Pierwsi uczestnicy uroczystości przyszli na plac Daszyńskiego kwadrans przed 18.00. Kolejno zapalali znicze i trzymali je w rękach. Prawie nie rozmawiano.
Państwo Kaimowie (Beata, Wojciech i Mikołaj) całą rodziną przybyli zapalić „światełko dla Adamowicza”.
- Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby nas tu nie być - mówi pani Beata. - Musimy uczcić pamięć prezydenta Gdańska. Tak jak pojawialiśmy się w ubiegłym roku przez cały lipiec, jak przychodziliśmy protestować przeciw temu, co się dzieje z sędziami. To, co się w Polsce wyrabia, jaki rozmiar przyjęło, pokazuje, że coś musimy zrobić z nienawiścią. Działania przeciwko sędziom, nazywanie ich złodziejami, to wszystko powoduje, że tacy ludzie, którzy mają coś na sumieniu, jak morderca z Gdańska, poczuli się zwolnieni z poczucia, że robią źle. To się skumulowało i mamy efekt.
- Jestem tu dlatego, żeby w tym kraju było lepiej - przyznaje Andrzej Świerc. - Coś się dzieje niedobrego i śmierć pana Adamowicza pokazała to dobitnie. To tragedia. Przecież był dobrym prezydentem, dobrym człowiekiem, zasłużył na upamiętnienie po śmierci. I jeszcze Owsiak zrezygnował z kierowania Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Myślę, że to bardzo źle. On się chyba załamał. Ale może jak jutro się obudzi, zmieni zdanie.
- Chcemy tu być wspólnie - powiedział Paweł Kampa - żeby uczcić pamięć pana Adamowicza. W milczeniu. Jesteśmy przeciwni tej nienawiści, która jest w przestrzeni publicznej. Ta obecność w ciszy jest naszym protestem. Mam nadzieję, że ci, którzy sieją nienawiść, spojrzą w lustro. I powiedzą sobie: wystarczy.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu po ataku nożownika, do którego doszło w niedzielę, 13 stycznia, podczas finału WOŚP na scenie. 27-letni mężczyzna, wcześniej karany i wypuszczony niedawno z więzienia, wbiegł na scenę z nożem i kilkukrotnie ugodził prezydenta na oczach tłumu mieszkańców. Paweł Adamowicz natychmiast został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, gdzie przeszedł trwającą ponad 5 godzin operację. Niestety, nie udało się go uratować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?