Opolanie za granicą ciężko pracują i wcale nie zarabiają kokosów

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
123RF
W Niemczech średnia stawka dla Polaka to po przeliczeniu na złotówki 7400 zł. W Anglii jeszcze mniej, bo 7100 zł, a w Holandii tylko 6400 zł. Wielu chce wracać, ale też wielu czeka w Polsce, by wyjechać na ich miejsce.

W Westfalii stawka minimalna wynosi 8,5 euro na godzinę. To właśnie tam pracowała do niedawna pani Anna. Rozliczała się w tzw. czwartej grupie podatkowej (miesięczny dochód wolny od podatku to 975 euro), dzięki czemu, wypracowując po 40 godzin w tygodniu, była w stanie zarobić 1200 euro na rękę miesięcznie. - To praca na produkcji przy mięsie. Pakowanie i kontrola, robota na dwie zmiany - opowiada pani Anna.

Praca przy mięsie daje w kość

Przyznaje, że bardzo męcząca. Na hali pracowały same kobiety. Do ich obowiązków należało między innymi pakowanie porcji mięs do dużych kartonów, które ważą nawet po 25 kilogramów. Trzeba je było przenosić, co bywało ponad siły niektórych pań. - Nie ma co ukrywać. To harówka i na pewno nie zajęcie na całe życie - podkreśla pani Anna.

Pracę w tej firmie skończyła dopiero wtedy, gdy zaszła w ciążę. Lekarz kategorycznie zabronił jej dźwigania 25-kilogramowych kartonów. Do końca kontraktu była na tzw. okresie chronionym, potem rozwiązano z nią umowę. Nikt się nie przejmował kobietą w ciąży i tym, czy będzie miała pracę po urodzeniu dziecka. Pani Anna przyznaje, że w Niemczech żadnych kokosów nie ma. I nie mając konkretnego fachu, aby cokolwiek zarobić, trzeba się nieźle narobić.

- Jak się ma rodzinę i pracuje we dwójkę, to można się utrzymać. Ale samemu byłoby bardzo trudno - opowiada. Jej mąż zarabia niewiele więcej niż ona, ale jakoś udaje im się spiąć miesięczny budżet, nieco zaciskając pasa. Utrzymanie, mieszkanie wraz z rachunkami za prąd i telefon to 800 euro miesięcznie. Tyle płaci się za wynajęcie 4-pokojowego mieszkania w niewielkiej miejscowości, liczącej parę tysięcy mieszkańców. Pani Anna już niedługo wyśle swoje dziecko do przedszkola. W związku z tym musi się liczyć z dodatkowym wydatkiem około 180 euro na miesiąc. Ale wtedy wróci do pracy. Jeszcze nie wie gdzie. Nie wyklucza, że do podobnej pracy jak ta przy pakowaniu mięsa. Dobrze, że zna język niemiecki. Bo bez niego nawet na taką pracę nie mogłaby liczyć.

Dziś w Niemczech pracuje około 620 tys. Polaków. Dokładnej liczby nikt nie zna, co wynika z dość dużej liczby rodaków pracujących w szarej strefie. Ponad wszelką wątpliwość składki na ubezpieczenia społeczne w Niemczech opłaca 305 tysięcy Polaków.

Z danych firmy Euro-Tax, która zajmuje się pomaganiem w zwrocie nadpłaconego podatku, średnia pensja Polaka w Niemczech, przeliczona na złotówki, wynosi 7400 zł. Biorąc pod uwagę aktualny kurs euro (4,43 zł) mowa o 1670 euro na miesiąc. Mniej więcej tyle zarabia Łukasz Wielicki z Kędzierzyna-Koźla. Pan Łukasz należy do tych nielicznych, którzy akurat bardzo chwalą sobie warunki pracy i zarobki u naszych sąsiadów. Przez pierwszych 9 tygodni pracy w Niemczech także zarabiał około 1200 euro. Ale dość szybko dostał podwyżkę. Pracuje na „bajerach”, czyli w dość bogatej Bawarii, konkretnie w fabryce Audi. Jego praca wygląda dokładnie tak: - Zjeżdżają zderzaki z lakierni. Wtedy biorę je na stojak i oglądam je pod światłem dokładnie - opowiada pan Łukasz. - Jeśli coś znajdę, zaznaczam skazę. Potem szlifuję, a następnie poleruję do powrotu lakieru, i tak w kółko. 7,5 godziny dziennie, w tym pauza 30 minut i przerwa na papierosa, co 2 godziny na 5 minut.

Wysyła do Polski nawet 1000 euro miesięcznie

Za pokój płaci 200 euro miesięcznie. Od 800 do 1000 euro wysyła do rodziny w Polsce. Reszta idzie na skromne wydatki albo zostaje odłożone. Pan Łukasz przyznaje, że dla siebie potrzebuje około 150 euro miesięcznie. - Chodzi o kupienie chleba, mleka, napojów. Resztę mam z Polski - opowiada.

Raz w miesiącu żona kupuje mu mięso za 50 euro, które następnie mrozi. To oszczędny tryb życia, ale pan Łukasz nie narzeka. - W Polsce bym nigdzie tyle nie zarobił - tłumaczy.

Rok 2015 był rekordowy pod względem zarobków Polaków pracujących w krajach Unii Europejskiej. Tylko w sześciu krajach członkowskich zjednoczonej Europy (Austria, Belgia, Holandia, Irlandia, Niemcy, Wielka Brytania) Polacy zarobili łącznie 70 mld złotych, podczas gdy w całej Europie ich dochody wyniosły ponad 119,6 mld złotych. W ciągu 12 lat w strukturach UE nasi rodacy zarobili łącznie ponad 1 bilion 127 mld złotych. Z danych firmy Euro-Tax wynika, że najwięcej Polacy zarobili właśnie w Niemczech. W 2015 roku było to aż 29 miliardów złotych. Druga pod tym względem była Wielka Brytania. Tutaj Poalcy zarobili 27,3 miliarda złotych. Przeciętny zarobek wyniósł 7113 zł. Wśród ponad 685 tysięcy Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii jest między innymi pan Piotr Różycki, opolanin. Pracuje w fabryce plastikowanych opakowań. Pensji podstawowej ma 1550 funtów miesięcznie. Za 750 funtów wynajmuje mieszkanie, ale udostępnia je dwóm współlokatorom. Płacą mu 100 funtów tygodniowo. Te pieniądze przeznacza na jedzenie i drobne przyjemności. Jest w stanie odłożyć około 500 funtów miesięcznie. - Pracuję 12 dni w miesiącu, tj. 6 dniówek i 6 nocek po 12 godzin - opowiada. Teoretycznie jest więc czas na to, żeby dorobić sobie do podstawowej pensji, np. w innej firmie. Pan Piotr mieszka sam i przyznaje, że parom jest dużo łatwiej. - Wówczas bez problemu można odłożyć jedną wypłatę z myślą o zainwestowaniu tego w Polsce - opowiada.

Ale tak naprawdę to, ile jest się w stanie odłożyć, zależy przede wszystkim od motywacji i zwykłych, codziennych nawyków. - Można jeść steki i chodzić na piwo do pubu i wtedy nie odłoży się nic. A można przez cały czas jeść zupy w proszku i wtedy po paru latach na naszym koncie uzbiera się przyzwoita sumka - opowiada. Chciałby jednak wrócić do Polski. Ale póki co ma problem z tym, żeby odłożyć więcej na sam przyjazd w odwiedziny.

W Holandii często pracuje się na „śmieciówkach”

Trzecim najbardziej popularnym krajem emigracji zarobkowej Opolan jest Holandia. Pracuje tam 109 tysięcy Polaków, z czego bardzo duża część to właśnie mieszkańcy naszego regionu. Pan Andrzej z Głubczyc wraz z żoną żyje tam od kilku lat. Ma stawkę 9,20 euro na godzinę, co daje mu miesięcznie 1470 euro na rękę. Jego żona zarabia podobnie. Nasz rozmówca pracuje w fabryce produktów z ziemniaków, tj. sałatek, frytek itp. To praca w systemie zmianowym. Niestety, na tzw. umowie śmieciowej. Pan Andrzej jest zatrudniony przez tzw. Uitzenbureau, czyli agencję pośrednictwa pracy. - Polega to na tym, że dziś ją mam, a jutro już mogę nie mieć - opowiada. - Nie są to komfortowe warunki.

Cieszy się, bo ma kontrakt na dwa lata

W trochę lepszej sytuacji jest jego żona, która co prawda pracuje w szklarni, gdzie wiosną i latem temperatury dochodzą do 40 stopni Celsjusza, ale ma przynajmniej kontrakt na dwa lata. - Większość Polaków pracuje na takich samych warunkach i za mniej więcej takie same pieniądze. Nie ma znaczenia znajomość języka. Holenderskim firmom nie opłaca się zatrudniać na kontrakty, bez względu na staż, narodowość - opowiada o realiach tamtejszego rynku pracy pan Andrzej. Życie w tym kraju także nie należy do tanich. Za mieszkanie socjalne płacą 670 euro na miesiąc. Rachunki za gaz i prąd to kolejne 170 euro. Do tego trzeba doliczyć ubezpieczenie zdrowotne (250 euro na miesiąc), przedszkole dla trzylatki (do 120 euro na miesiąc), koszty utrzymania samochodu (150/mies.). W sumie wszystkie wydatki rodziny mogą wynieść do 2,5 tysiąca euro. Na żywność wydają około 400 euro, a na ubrania 100 euro miesięcznie.

Mogą jednak liczyć na specjalne dodatki na pokrycie kosztów najmu mieszkania, ubezpieczenia i przedszkola w łącznej kwocie około 1000 euro. W praktyce zostaje im więc około 1000 euro, ale z tych pieniędzy muszą sobie odłożyć choćby na dentystę czy też dopłatę do niektórych kosztów zwykłego leczenia. Tęsknią jednak za ojczyzną. - Planujemy powrót - podsumowuje pan Andrzej.

Auta tanie w komisie, ale drogie w utrzymaniu

Powrotu nie planuje z kolei pan Dawid, były mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla. Pracuje w Rotterdamie już od kilkunastu lat. - Owszem, pracownik w szklarni ma 1500 euro, i to brutto, ale budowlaniec już około 2000 euro. A jak ktoś pracuje przy rusztowaniach albo jest spawaczem, to może liczyć na 2500-3000 euro brutto. To już całkiem sporo - opowiada pan Dawid. - Wszystko zależy od tego, czy jesteś zatrudniony przez agencję pracy tymczasowej, czy bezpośrednio w firmie. Do tego dochodzą diety, zwroty za dojazd do pracy oraz dopłaty za pracę po godzinach i w weekendy.

W Polsce pracownik budowlany zarabia 2 do 3 tysięcy złotych. Mając rodzinę na utrzymaniu, niewiele zostaje mu na przyjemności. Statystyczny Kowalski ledwo co odkłada więc na wakacje i jeździ 10- czy nawet 15-letnim autem. - Jak ktoś pracuje w Holandii, różnica jest taka, że budowlańca stać jest bez problemu na kupno 5-letniego samochodu i naprawdę fajne wczasy w tropikach - opowiada pan Dawid. - Inna sprawa, że życie jest tu drogie.

I opisuje to na podstawie kosztów utrzymania samochodu: - Opłaty zależą od jego ciężaru i rodzaju paliwa. Za swoje auto płacę kwartalnie 45 euro ubezpieczenia i dodatkowe 200 euro podatku drogowego. Do tego trzeba jeszcze doliczyć paliwo i serwis - opisuje pan Dawid. - Tanio więc nie jest.

Przeciętne dochody Polaków za granicą nie są wysokie, nierzadko nie przekraczają progu wolnego od podatku, co oznacza, że naliczone i zapłacone przez pracodawcę zaliczki na podatek należą się naszym rodakom w całości do zwrotu. W roku 2015 za pracę w Wielkiej Brytanii Polak przeciętnie odzyskał 3269 zł nadpłaconego podatku, natomiast w Niemczech było to średnio 3286 zł. Polacy mogą także liczyć na szereg świadczeń i zasiłków i właśnie to najbardziej trzyma ich za granicą. Średnia kwota zasiłku rodzinnego naliczonego na jednego Polaka pracującego w Holandii wyniosła w zeszłym roku aż 10 tysięcy złotych. Z kolei w Niemczech była jeszcze wyższa i wyniosła dokładnie 21 489 złotych.

Opiekunki w Niemczech to głównie szara strefa

Tego typu „socjal” nie dotyczy jednak osób pracujących w szarej strefie. A takich nie brakuje, zwłaszcza w Niemczech. Chodzi przede wszystkim o opiekunki do osób starszych. Portal Arbeitlandia, który zajmuje się niemieckim rynkiem pracy, przeprowadził niedawno badania wśród osób, które zajmują się niemieckimi niedołężnymi emerytami. Okazało się, że aż 80 procent z nich pracuje „na czarno”. Z przeprowadzonej ankiety wynikało, że główną przyczyną niepodpisywania umowy o pracę jest rzekomo obawa o utratę świadczeń w Polsce, głównie emerytur, rent, alimentów i zasiłków. Opiekunki przyznały też, że zwyczajnie nie chce im się załatwić tych formalności albo boją się, że w obcym kraju będzie to trudne.

Z danych Arbeitlandii wynikało też, że coraz więcej kobiet chce pracować w Niemczech w tym charakterze. Potwierdzają to także pracownicy opolskich urzędów pracy, gdzie coraz częściej zgłaszają się kandydatki. W naszych pośredniakach pojawiają się ogłoszenia, w których firmy oferują na raz aż 20 miejsc pracy w takim charakterze. Jednocześnie ponad połowa już pracujących w Niemczech opiekunek przyznała się, że płaciła pośrednikom za znalezienie pracy. Wielu z nich to naciągacze. Do Polskiej Rady Społecznej w Berlinie. (Polnischer Sozialrat e.V. Berlin), która zajmuje się interesami imigrantów z Polski, zgłasza się rocznie kilkaset oszukanych kobiet z naszego kraju. Nadużyć jest wiele. Tak zwani doradcy podatkowi biorą od nich po 50 euro miesięcznie za prowadzenie księgowości, której nie trzeba prowadzić. Inni z kolei biorą pieniądze za znalezienie pracy i znikają. Niemcom w ogóle nie zależy na tym, żeby rozwiązać problem „szarej strefy” związanej z opieką. Nieoficjalnie przyznają, że leży to w ich interesie, ponieważ legalne koszty zatrudnienia opiekunek byłoby bardzo duże. Dziś mogą płacić Polkom po 1000 euro miesięcznie. Chętnych kobiet nie brakuje. Szczególnie tych, które w Polsce mogą pracować za góra 1400 zł na rękę.

Łączne zarobki robią wrażenie

W ciągu ostatniego roku Polacy zarobili w Europie w sumie ponad 119,6 mld złotych. Zdecydowanie najwięcej zarobiliśmy w Niemczech, bo prawie 29 mld złotych (prawie 7 mld euro). Drugim w kolejności krajem pod względem zarobków jest Wielka Brytania. Tam łączny dochód Polaków w zeszłym roku wynosił ponad 27 mld zł (prawie 4,7 mld funtów). W Irlandii zarobiliśmy 4,9 mld zł, w Holandii 4,4 mld zł, a w Austrii i Belgii nieco ponad 2 mld zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska