Opolanie zakładają firmy dzięki unijnym dotacjom

Lina Szejner
Opolanie zakładają firmy dzięki unijnym dotacjomMonika Feliks w Kotorzu Wielkim otworzyła kwiaciarnię.
Opolanie zakładają firmy dzięki unijnym dotacjomMonika Feliks w Kotorzu Wielkim otworzyła kwiaciarnię. archiwum prywatne
W swoich miasteczkach nie mieli szans na zatrudnienie. Ratunkiem przed bezrobociem jest własna firma, którą mogli założyć dzięki uczestnictwu w projekcie WUP "Po klucz do biznesu”.

Monika Feliks z Kotorza Małego od dawna marzyła o własnej kwiaciarni. Jednak nie miała pieniędzy na spełnienie tego marzenia. Ostatnio była na  urlopie wychowawczym i  z  niepokojem myślała, czy pracodawcy zechcą ją, matkę kilkulatki, zatrudnić.

Kiedy dowiedziała się, że Wojewódzki Urząd Pracy rekrutuje chętnych do programu "Po klucz do biznesu” i daje dotacje na założenie własnej firmy, doszła do wniosku, że oto otwiera się przed nią  możliwość urzeczywistnienia marzeń.

- Nie ukrywam, że bałam się ryzyka - przyznaje pani Monika. Żeby było jak najmniejsze, wcześniej zaczęłam rozpytywać mieszkańców, czy kwiaciarnia jest im potrzebna. Z mojego rozeznania wynikało, że mam dobry pomysł. Pozostało więc tylko znalezienie lokalu, który byłby w centralnym punkcie miejscowości. I znalazłam takie miejsce. Niestety, lokal, który chciałam wynająć, wymagał dużego remontu. Kiedy przedstawiłam swój biznesplan, okazało się, że mogę otrzymać dotację, która wystarczy na to, by ocieplić ściany, położyć regipsy, wyremontować zaplecze, położyć posadzki i kupić meble. Na kwiaty musiałam mieć własne pieniądze, ale za to otrzymałam także wsparcie pomostowe. Przez pierwsze, najtrudniejsze, półrocze funkcjonowania firmy otrzymuję 700 zł miesięcznie, za które mogę opłacić comiesięczne zobowiązania.

Kwiaciarnia ma doskonałą lokalizację w Kotorzu Wielkim - obok kościoła i cmentarza. Na śluby i pogrzeby klienci kupują najwięcej kwiatów. Teraz, przed dniem Wszystkich Świętych oferta wzbogacona jest o nagrobne stroiki i wieńce. Klientów nie brakuje, pani Monika czuje się  na swoim jak ryba w wodzie i uważa, że pomysł z otwarciem kwiaciarni był strzałem w dziesiątkę. Jednak gdyby nie "klucz” nigdy by do tego nie doszło.

Jacek Niedrygoś z WUP odwiedził kilkadziesiąt małych firm, które powstały dzięki programowi "Po klucz do biznesu”. W dwu naborach do programu, które odbyły się w ubiegłym roku,  wzięły udział 1103 osoby.

Podpisały umowy z WUP o założeniu własnych firm i otrzymały dotacje do 40 tys. zł oraz wsparcie pomostowe przez pierwsze półrocze funkcjonowania firmy. Wszyscy mogli także uczestniczyć w kursach, które uczyły jak prowadzić firmową dokumentację, jak obliczać ryzyko i sporządzać biznesplany.

W drugim naborze z możliwości projektu skorzystało 578 osób, które - tak jak pani Monika -  rozpoczęły działalność wiosną tego roku. 

- Wyraźnie widać, że wszyscy bardzo dokładnie przemyśleli, jaki profil działalności obrać, by firma przetrwała mimo kryzysu - uważa Monika Ogrodnik z biura projektu. - Dlatego większość uczestników postawiła na takie branże, których usługi są po prostu niezbędne: zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, samochodowe, budowlane ze specjalnością wykańczania wnętrz. Bardzo wiele osób od razu założyło nie tylko działalność stacjonarną.

Są mobilni, oferują usługi w domu klienta. Dotacja umożliwia zakup urządzeń, które służą nie tylko w siedzibie firmy. Tak jest np. w przypadku zakładów fryzjerskich. Przed weselem fryzjerka przyjeżdża pod wskazany adres i czesze wszystkie panie. Można też zamówić fryzjerkę dla osoby starszej i schorowanej, która nie wychodzi z domu.
- Nawet ze wsparciem na starcie małe firmy z trudem pokonują trudności - nie ukrywa Jacek Niedrygoś. -Malarze, kafelkarze czy fachowcy od ocieplania budynków funkcjonują dzięki szeptanej reklamie. Bez rekomendacji trudno zdobyć zlecenie, a początkujący dopiero na dobrą opinię muszą zapracować.

Osoby, które  zakładały firmy budowlane liczyły na większe  zlecenia, jednak zastój w inwestycjach powoduje, że nawet jako podwykonawcy nie często otrzymują propozycje. Na szczęście,  nie brakuje propozycji od właścicieli mieszkań i domów, którzy chcą mieszkać ładniej i wygodniej w nowoczesnych wnętrzach, ocieplić swoje domy, wykorzystać nowe możliwości technologiczne. Niestety, trudno nawet o duży zakres takich robót. Klienci przeznaczają na nie pożyczki i kredyty. Zakres prac przy remoncie jednego mieszkania bywa rozkładany na dwa lata.

Mimo tych wszystkich startowych problemów pracownicy WUP są optymistami jeśli chodzi o przyszłość nowo powstałych firm.

- Nie można nie zauważyć ogromnej determinacji u tych ludzi - mówi Monika Ogrodnik. - Własna firma jest jedyną możliwością zatrudnienia w przypadku osób z grupy 50+, a także kobiet, które chcą wrócić do pracy po urlopie wychowawczym, a pracodawcy nie chcą zatrudniać młodych matek. Ludzie mają tego świadomość, a ona dodaje energii.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska