Opolanie zgłaszają rozboje, których nie było

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
44-latek z Opola powiedział policjantom, że został napadnięty przez dwóch bandytów i okradziony z 12 tys. zł. Okazało się, że pieniądze przegrał w salonie gier.
44-latek z Opola powiedział policjantom, że został napadnięty przez dwóch bandytów i okradziony z 12 tys. zł. Okazało się, że pieniądze przegrał w salonie gier. Andrzej Banaś
Ludzie zgłaszają policji, że padli ofiarą przestępstwa, by ukryć własne grzeszki.

Na Komendę Miejską Policji w Opolu zgłosiła się 40-letnia mieszkanka powiatu, która powiedziała funkcjonariuszom, że napadło ją dwóch zamaskowanych mężczyzn. Bandyci ukradli jej torebkę, dokumenty oraz 1,1 tys. zł. Policjanci rozpoczęli pracę. Zabezpieczali ślady, przesłuchiwali, próbowali wytypować sprawców. Nic jednak nie wiązało się w jedną spójną całość.

- Po kilku dniach śledczy nabrali podejrzeń, że do rozboju w ogóle nie doszło - mówi aspirant Karol Brandys z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Okazało się, że kobieta wszystko sobie wymyśliła, bo wydała nie swoje pieniądze, a że nie chciała ich zwracać, wymyśliła więc napad.

Kolejne zawiadomienie złożył 24-latek z Opola. Mężczyzna oświadczył, że został napadnięty w bramie w centrum miasta. Wtedy łupem złodziei miał paść złoty łańcuszek, telefon i dokumenty. Swoje straty wycenił na 1,9 tys. zł. Śledczy też doszli do tego, że historyjka została zmyślona.

Jak wynika z policyjnych statystyk, coraz więcej mieszkańców regionu zgłasza przestępstwa, których nie było.

- Rzekomi poszkodowani często liczą na to, że otrzymają na przykład odszkodowanie za ubezpieczone przedmioty - zdradza jeden z opolskich kryminalnych. - Najczęściej chodzi o telefony komórkowe, które łatwo ubezpieczyć, sprzedać, a potem jeszcze postarać się o pieniądze z polisy. Niektórzy w ten sposób próbują też ukryć, że przepuścili nie swoje pieniądze, na przykład na nałogi.

Tak było np. z 44-latkiem z Opola, który powiedział policjantom, że został napadnięty w okolicach Jełowej przez dwóch bandytów, pobity, sterroryzowany gazem łzawiącym i okradziony z 12 tys. zł, które należały do jego pracodawcy. Kryminalni szybko ustalili, że mężczyzna kłamie. Pieniądze przegrał w jednym z opolskich salonów gier. Aby uprawdopodobnić historyjkę o napadzie, rozdarł sobie koszulę i spryskał oczy gazem.

Policjanci przestrzegają jednak przed takim postępowaniem.

- Za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań grozi nawet do 3 lat więzienia - podkreśla aspirant Karol Brandys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska