- Decyzję sanepidu dostałem w sobotę (6.06). Przywieźli mi ją do domu policjanci - mówi Krzysztof Wolny, przedsiębiorca z Jemielnicy i pokazuje dokument. Wynika z niego, że powiatowy inspektor sanitarny w Strzelcach Opolskich ukarał go za "niezastosowanie się do zakazu imprez, spotkań i zebrań niezależnie od ich rodzaju". Nałożona kara to 10 tys. złotych. - Na zapłatę mam 7 dni, ale ja się nie zgadzam z tą decyzją, więc wziąłem adwokata i będę walczył. 10 tys. złotych to duża kwota, nawet dla przedsiębiorcy. Jeśli decyzja zostanie podtrzymana, będę musiał się zadłużyć, by zapłacić.
Chodzi o wydarzenia z 16.05.2020 r. Protest przedsiębiorców odbywał się na placu Zamkowym w Warszawie. W planach był przemarsz przed Pałac Prezydencki i przed Sejm, ale ostatecznie nie doszło to do skutku, bo wkroczyła policja. - W ruch poszły policyjne pałki. Zaczęli nas wyłapywać jak kaczki, a później przewozić do komisariatów - relacjonował krótko po tym zdarzeniu Opolanin, który trafił do oddalonego o 30 kilometrów od Warszawy Otwocka.
Mandatu za udział w nielegalnym zgromadzeniu nie przyjął, więc sprawa zapewne skończy się w sądzie. Teraz doszła jeszcze kara sanepidu. Pan Krzysztof nie wierzy, że za tą decyzją stała troska o zdrowie obywateli. Uważa, że sprawa ma wymiar polityczny.
- To nic innego jak forma represji, żeby zastraszyć przedsiębiorców. Nie sądziłem, że coś takiego może się zdarzyć w państwie prawa - mówi Krzysztof Wolny. - Do Warszawy pojechałem nie po to, by agitować politycznie, ale po to, by upomnieć się o interes przedsiębiorców. Nie naruszyłem prawa. Ta kara to pokazówka, która ma zamknąć nam gęby, a innym pokazać, że walka z władzą będzie słono kosztować. I to sensie dosłownym.
Piotr Gosztyła, który koordynował wyjazd opolskich przedsiębiorców, spodziewa się, że próba ukarania Krzysztofa Wolnego to zaledwie początek. - Z Opola jechało kilkanaście osób i podejrzewamy, że każdy z nas taki kwit z sanepidu dostanie - mówi właściciel firmy. - Nie złamaliśmy żadnych przepisów epidemicznych. Uczestnicy poruszali się w maseczkach, zachowując dystans. Później do akcji wkroczyła policja, otaczając nas kordonem i traktując jak pospolitych przestępców. W ruch poszedł gaz łzawiący. Zdążyłem się uchylić, dlatego dostałem tym gazem po czapce, a nie po oczach. Ludzie obok nie mieli tyle szczęścia. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Przecież w tym marszu szła kobieta w ciąży, matka z dzieckiem... To miał być pokojowy marsz.
O sprawę nałożenia kary na pana Krzysztofa zapytaliśmy strzelecki sanepid. - Otrzymaliśmy notatkę z policji z opisem zdarzenia. Po analizie sprawy uznaliśmy, że mężczyzna nie zastosował się do przepisów zakazujących zgromadzeń, za co została mu wymierzona minimalna kara, która wynosi 10 tys. złotych - mówi Katarzyna Kanoza, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Strzelcach Opolskich. - Strona może w ciągu 14 dni odwołać się od tej decyzji, przedstawiając ewentualnie nowe, istotne dowody. Jeśli podtrzymamy swoje stanowisko, sprawa trafi do Opolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który jest drugą instancją.
Czy pozostali uczestnicy protestu w Warszawie też mogą spodziewać się surowych kar? Tego strzelecki sanepid nie zdradza.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?