Opolanin dostał 10 tys. kary za udział w proteście. Sanepid uchylił kontrowersyjną decyzję

Mirela Mazurkiewicz
Krzysztof Wolny, przedsiębiorca z Jemielnicy, osłupiał, gdy okazało się, że za udział w proteście w Warszawie ma zapłacić 10 tys. złotych kary. Odwołał się od decyzji strzeleckiego sanepidu, a wojewódzki inspektor sanitarny przyznał mu rację.
Krzysztof Wolny, przedsiębiorca z Jemielnicy, osłupiał, gdy okazało się, że za udział w proteście w Warszawie ma zapłacić 10 tys. złotych kary. Odwołał się od decyzji strzeleckiego sanepidu, a wojewódzki inspektor sanitarny przyznał mu rację. archiwum prywatne
Przedsiębiorca zaangażował prawnika i dowiódł, że strzelecki sanepid, który nałożył karę, niedokładnie wyjaśnił stan faktyczny oraz nie wziął pod uwagę m.in. tego, że uczestnicy tłoczyli się nie z własnej woli, ale dlatego, że policja otoczyła ich kordonem.

O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy kilkakrotnie. W maju 2020 r. właściciele firm z całego kraju protestowali w Warszawie przeciwko polityce państwa w walce z koronawirusem i niewystarczającej, w ich ocenie, pomocy dla przedsiębiorców. Wielu z nich, w tym Opolanie, wylądowali na komisariatach.

Trzy tygodnie później Krzysztof Wolny, przedsiębiorca z Jemielnicy, dostał decyzję strzeleckiego sanepidu, z której wynikało, że musi zapłacić 10 tys. złotych kary.

Opolanie, którzy brali udział w proteście, relacjonowali nam, że przedsiębiorcy szli w maseczkach i zachowywali wymagany dystans dopóki nie wkroczyła policja.

- Otoczyli nas kordonem. W ruch poszły policyjne pałki. Zaczęli nas wyłapywać jak kaczki, a później przewozić do komisariatów - mówili w rozmowie z nto.

Krzysztof Wolny nie przyjął mandatu za udział w nielegalnym zgromadzeniu (ta sprawa zapewne skończy się w sądzie), a od decyzji strzeleckiego sanepidu odwołał się do wojewódzkiego inspektora sanitarnego. - Ta kara to pokazówka, która ma zamknąć nam gęby, a innym pokazać, że walka z władzą będzie słono kosztować. To nic innego jak forma represji, żeby zastraszyć przedsiębiorców - mówił.

Do sprawy włączył się również Rzecznik Praw Obywatelskich, który stwierdził, że policja nie miała prawa przekazać danych osobowych organowi administracji państwowej, jakim jest sanepid, bo nie przewidują tego przepisy.

Dlatego dowód z notatek policyjnych, a do niego ograniczył się powiatowy inspektor sanitarny w Strzelcach Opolskich wymierzając karę, był - w ocenie rzecznika - sprzeczny z prawem.

RPO podkreślił też, że działania policji, które doprowadziły do zmniejszenia odległości pomiędzy uczestnikami protestu, nie były nakierowane na zapewnienie przepisów tylko na stłumienie publicznego manifestowania poglądów.

Wojewódzki inspektor sanitarny, który rozpatrywał odwołanie pana Krzysztofa, nie zostawił suchej nitki na decyzji powiatowego inspektora ze Strzelec.

Zwrócił m.in. uwagę, że tamtejszy sanepid nie ustalił, jaki był status zgromadzenia, czy udział w nim naruszał prawo, ani czy do naruszenia obowiązku zachowania dystansu doszło z przyczyn obiektywnych, niezależnych od przedsiębiorcy, na co zresztą zwracał on uwagę.

Dlatego uchylił decyzję o nałożeniu kary i umorzył postępowanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska