Opolanin: UKS zniszczył moją firmę

Mirela Kaczmarek
Przyszedłem po to, żeby urzędnicy wiedzieli, że patrzymy im na ręce i żeby nie czuli się bezkarni - mówi Tadeusz Byrdak.
Przyszedłem po to, żeby urzędnicy wiedzieli, że patrzymy im na ręce i żeby nie czuli się bezkarni - mówi Tadeusz Byrdak. Paweł Stauffer nto
Były przedsiębiorca z Opola twierdzi, że inspektor skarbówki zniszczył jego firmę. Dziś pikietował przed jej siedzibą w Opolu.

Tadeusz Byrdak pojawił się dziś przed budynkiem Urzędu Kontroli Skarbowej w Opolu w towarzystwie dwóch synów i kolegi ze Stowarzyszenia Obywatele Przeciw Bezprawiu, w którym działa.

- Miałem świetnie prosperującą firmę handlującą m.in. panelami podłogowymi, której roczne obroty wynosiły 7 milionów złotych. Zatrudniałem ok. 20 ludzi, ale musiałem porzucić tę działalność.  Bałem się, że urzędnicy po raz kolejny okradną mnie z tego, co mam - mówi.

Zobacz: film z protestu Tadeusza Byrdaka

Byrdak twierdzi, że w pod koniec 2002 roku inspektor UKS przyszedł do niego na kontrolę. - Zaproponował, żebym zapłacił mu 10 tys. złotych, to wtedy kontrola przebiegnie pomyślnie - opowiada. - Odmówiłem, bo wiedziałem, że nie mam nic do ukrycia - przekonuje.

Zobacz: Nalot skarbówki na ruski targ

Zdaniem byłego przedsiębiorcy inspektor, aby się na nim zemścić, spreparował dowody świadczące o jego winie. - On namówił jednego z moich bylych kontrahentów, zresztą kryminalistę, żeby napisał oświadczenie, że kazałem mu wystawiać fałszywe faktury. Mówiłem, że mam dowody na to, że transakcja nie jest fikcyjna, ale kontroler na siłę starał się udowodnić moją winę - mówi oburzony. 

Ostatecznie musiał oddać UKS 150 tys. z tytułu rzekomo niezapłaconego podatku. Dlaczego dopiero po tylu latach postanowił protestować?. - Uświadomili mi to koledzy ze Stowarzyszenia Obywatele Przeciw Bezprawiu. Przyszedłem po to, żeby urzędnicy wiedzieli, że patrzymy im na ręce i żeby nie czuli się bezkarni - mówi. 

Zobacz: Tylko 531 kas zainstalowali opolscy lekarze

Agnieszka Derkacz z Urzędu Kontroli Skarbowej w Opolu twierdzi, że zarzuty mężczyzny są nieuzasadnione. - Kiedy rzecznik dyscyplinarny działający przy UKS dowiedział się o zarzutach, jakie mężczyzna formułuje pod adresem naszego inspektora, skierował sprawę do prokuratury, ale ta uznała że zarzuty są bezpodstawne i umorzyła śledztwo - tłumaczy.

Pikietujący uważają jednak, że prokuratura również działała bezprawnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska