Opolanka: Ktoś mi truje zwierzęta

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Agnieszka Kulikowska podejrzewa, że za tajemniczymi wypadkami zwierząt stoi jej sąsiad.
Agnieszka Kulikowska podejrzewa, że za tajemniczymi wypadkami zwierząt stoi jej sąsiad.
Tajemniczymi wypadkami czworonogów z ulicy Wróblewskiego zajęła się prokuratura i fundacja broniąca praw zwierząt. Jeden kot nie żyje, dwa psy zostały podtrute.

Podejrzana seria zdarzeń zaczęła się we wrześniu, po tym jak mieszkańcom nie udało się dojść do porozumienia w sprawie podziału strychu i piwnic.

- Sąsiadowi nagle zaczął przeszkadzać nasz pies, który mieszka w kojcu na podwórku - wspomina Agnieszka Kulikowska. - Powiedział, że jeśli sami go nie zabierzemy, to on go uśpi.

Jakiś czas później babcia pani Agnieszki znalazła na podwórku konającą kotkę, która od 16 lat mieszkała z rodziną. - Miała powybijane zęby, z nosa i pyszczka leciała jej krew. Było mi jej tak strasznie żal - wspomina pani Agnieszka.

Lekarz weterynarii, do którego trafiło zwierzę, stwierdził, że powodem obrażeń było uderzenie w głowę tępym narzędziem, prawdopodobnie silne kopnięcie. - Wykluczył, że kotka mogła zostać potrącona przez samochód - mówi kobieta.

Zwierzaka nie udało się uratować. - Dwa dni później mama wyszła na spacer z amstaffem, którego trzymamy w domu. Na podwórku pies znalazł jakąś bułkę i ją zjadł - wspomina kobieta.
Po kilku godzinach zaczęło dziać się z nim coś niedobrego.

- Krew lała mu się z oczu i dziąseł, a na skórze wyskoczyły olbrzymie bąble wielkości połowy kurzego jajka - wspomina rozemocjonowana. - Z każdą minutą było coraz gorzej. Paliło mu skórę, a z ran lała się krew. Pies tarzał się i skomlał. Widać, że sprawiało mu to ogromny ból - relacjonuje.

Weterynarz stwierdził, że zwierzę zostało podtrute. Dwa dni później, w podobnie tajemniczych okolicznościach zachorował Hektor, który mieszka w kojcu przed domem.
- Mama wyszła z nim na spacer, bo widziała, że nie najlepiej wygląda. Po kilkunastu minutach zadzwoniła zapłakana, że pies umiera - wspomina opolanka.

Pies trafił do lecznicy, w której stwierdzono, że ma problemy z sercem spowodowane prawdopodobnie... zatruciem.

- To wszystko stało się na przestrzeni tygodnia, więc trudno uwierzyć w przypadek - mówi rozżalona kobieta.

Z sąsiadem, którego Kulikowscy podejrzewają o podtruwanie zwierząt, próbowała rozmawiać Urszula Dembińska z Fundacji SOS dla Zwierząt.

- Chciałam mu przemówić do rozsądku, ale nie słuchał i był agresywny - wspomina. - W końcu chwycił mnie za ubranie i wyrzucił z mieszkania - opowiada.

Sprawa trafiła do prokuratury, która zleciła policji przeprowadzenie dochodzenia.

- W tym przypadku zachodzi podejrzenie zabicia kota i znęcania się nad psami - mówi Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Jeśli podejrzenia się potwierdzą, mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia - uzupełnia.

Chcieliśmy porozmawiać o całej sprawie z sąsiadem naszej czytelniczki, ale kiedy pojechaliśmy na miejsce, usłyszeliśmy, że nie będzie on na żadne nasze pytania odpowiadał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska