Pomysł jest pokłosiem tego, że skończył się ogólnopolski program refundacji in vitro, który wygasił rządzący PiS. Obecnie pary walczące z niepłodnością mogą liczyć wyłącznie na siebie.
Tymczasem program, przygotowany przez działaczy Nowoczesnej, zakłada dofinansowanie kosztów jednego cyklu zapłodnienia pozaustrojowego w maksymalnej kwocie 5 tysięcy złotych. Założono, że pomoc ze strony urzędu miasta obejmie 83 pary, a rocznie na ten cel trzeba by znaleźć w budżecie 415 tys. zł.
- Nie można mówić, że nie ma na to funduszy - przekonuje Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej. - Mamy projekt Duże Opole, więc miasto będzie mieć pieniądze na finansowanie in vitro. Rząd praktycznie zamknął udział państwa, więc tu pojawia się miejsce na aktywność samorządu.
- Chciałbym, aby radni nie interpretowali procedur medycznych przez pryzmat światopoglądu i dali szansę rodzinom na samodzielne podejmowanie decyzji o posiadaniu dzieci - podkreśla Zembaczyński.
Warto jednak pamiętać, że obecnie w radzie miasta karty rozdaje koalicja radnych prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego, Razem dla Opola (głównie działacze partii Jarosława Gowina) oraz PiS. Większość tych radnych ma konserwatywne poglądy i metodę in vitro uznaje za "wątpliwą etycznie".
Nie bez znaczenia jest także fakt, że w ocenie prezydenta - który był pytany przez radnych o in vitro - tego typu zabiegi nie powinny być finansowane z budżetu gminy.
Uchwała w sprawie miejskiego programu in vitro może być głosowana najwcześniej w październiku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?