Brak konieczności zgłaszania zgromadzeń w dwóch lokalizacjach obowiązuje już w Kędzierzynie-Koźlu. Tamtejsi radni utworzyli bazując na art. 5 prawa o zgromadzeniach, w myśl którego gmina może określić miejsca, w których organizowanie zgromadzenia nie wymaga zawiadomienia.
Działacze Lewicy - Paweł Kampa z SLD, Piotr Paszkiewicz z Federacji Młodych Socjaldemokratów oraz Michał Kalinowski z Wiosny - zaapelowali do prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego, aby podobne miejsca wyznaczyć w Opolu. Zaproponowali dwie lokalizacje:
- plac Wolności, na którym odbywa się większość zgromadzeń i manifestacji w stolicy regionu,
- a także plac Daszyńskiego w okolicy Sądu Okręgowego, gdzie odbywały się protesty przeciwko zmianom w sądownictwie forsowanym przez rząd PiS.
W uzasadnieniu działacze Lewicy wskazują, że w dobie pandemii gromadzenie się jest obecnie szczególnie utrudnione, "co często wykorzystywała policja przy represjonowaniu obywateli". Zaznaczają, że mundurowi spisywali i wystawiali mandaty powołując się na nielegalność zgromadzenia. Pójście drogą Kędzierzyna-Koźla miałoby te sytuacje w Opolu wyeliminować.
- Przeanalizujemy temat, ale nie jest to sprawa tak prosta jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik ratusza. - Chodzi przede wszystkim o względy bezpieczeństwa. Będziemy się strać o opinię policji, pogotowia, straży pożarnej. Ważne są też kwestie komunikacyjne. Wydając pochopnie zgodę na takie rozwiązanie moglibyśmy w efekcie doprowadzić do blokowania ruchu kołowego i pieszego, a tego nie chcemy - argumentuje.
Projekt i tak musiałaby przegłosować rada Opola. A tam zdania w temacie propozycji Lewicy są podzielone.
Przemysław Pospieszyński, lider klubu Koalicji Obywatelskiej uważa, że miejsca, w których nie trzeba zgłaszać zgromadzeń, można byłoby w Opolu wyznaczyć.
- Proponowane lokalizacje są objęte monitoringiem. Informacje o zgromadzeniach i tak są wcześniej publikowane w mediach społecznościowych, a służby mundurowe niezawodnie się na nich pojawiają - mówi.
Michał Nowak, przewodniczący klubu PiS, zaznacza, że jest wolnościowcem i jego zdaniem każdy powinien móc prezentować swoje poglądy w przestrzeni publicznej. - Jednak obecny czas pandemii nie sprzyja takim zgromadzeniom. Zdrowie powinno być ważniejsze - stwierdza.
Piotr Mielec, lider klubu radnych prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego, jest zdania, że sama inicjatywa nie jest zła. - Wątpliwości budzi jednak samo uzasadnienie. Powinno być bardziej ogólne, bowiem powoływanie się na Strajk Kobiet może sprawić, że część radnych podejdzie do tej kwestii krytycznie - mówi.
- Działacze Lewicy muszą mieć przy tym świadomość, że wyznaczenie w Opolu miejsc, w których zgromadzenia mogą się odbywać bez rejestracji, będzie oznaczać, że swoje poglądy manifestować będą tam również środowiska z przeciwnego bieguna sceny politycznej - wskazuje.
- Nawet jak już takie przepisy będą w Opolu uchwalone, to nie będą miały mocy. Nadal mamy w Polsce stan epidemii i związany z nim zakaz zgromadzeń. Brak konieczności ich rejestrowania nie oznacza, że w tym czasie można je organizować - przekonuje Piotr Mielec.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?