Opole. Przerysowała cudze auto na parkingu i... odjechała, by zatrzeć ślady. Finał ją zaskoczył

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Na osiedlu AK w Opolu kierująca toyotą (z prawej) uszkodziła podczas parkowania volkswagena golfa i odjechała z miejsca zdarzenia. Później zacierała ślady. Gdy do drzwi zapukała policja, była wyraźnie zaskoczona.
Na osiedlu AK w Opolu kierująca toyotą (z prawej) uszkodziła podczas parkowania volkswagena golfa i odjechała z miejsca zdarzenia. Później zacierała ślady. Gdy do drzwi zapukała policja, była wyraźnie zaskoczona. zdjęcia czytelniczki
Po tym, jak opisaliśmy bulwersującą historię, do której doszło w lipcu na osiedlu Armii Krajowej w Opolu, policja zapukała do drzwi sprawczyni. Kobieta była tą wizytą wyraźnie zaskoczona.

Sprawa ma szczęśliwy finał wyłącznie dzięki czujności jednej z czytelniczek Nowej Trybuny Opolskiej, która widziała zajście.

Do nietypowego zdarzenia doszło w rejonie budynku na ul. Bytnara Rudego 12 B w Opolu. W lipcowy wieczór kobieta spędzała na balkonie czas z rodziną.

- W pewnym momencie mój brat krzyknął "ale walnie" i faktycznie zaraz rozległ się huk. Okazało się, że kierowca, parkując auto przodem, zahaczył o stojący obok samochód - relacjonowała wówczas opolanka. - Za kierownicą siedziała kobieta i wyraźnie nie zamierzała przyznawać się do tego, co zrobiła. Błyskawicznie wycofała i odjechała. Ostatecznie zaparkowała auto kilkanaście metrów dalej, wyjęła ściereczkę i zaczęła polerować lakier w miejscu uderzenia.

Jak wynikało z relacji czytelniczki, sprawczyni po wszystkim zamknęła samochód i weszła do sąsiedniej klatki, gdzie mieszkała. Z tropu nie zbiły jej nawet ironiczne brawa, które rozległy się z balkonu. Kilkadziesiąt minut później wróciła do auta i zabrała je z parkingu.

Nim to się stało czytelniczka, w towarzystwie bliskich, zeszła na parking, aby ocenić straty. Toyota sprawczyni była zarysowana i miała wgniecenie na zderzaku. Volkswagen golf, który ucierpiał, miał uszkodzone nadkole i błotnik. Opolanka uznała, że musi działać.

- Malowanie dwóch elementów to wydatek ok. 800-900 złotych. Każdemu może się zdarzyć taka sytuacja, ale w głowie mi się nie mieści, że można tak perfidnie się zachować i zostawić właściciela z kosztami - mówiła w rozmowie z nto.

Aby ułatwić identyfikację sprawczyni i ofiary, kobieta zrobiła zdjęcia obu aut. Chciała też wezwać policję, ale - jak twierdziła - dyżurny poinformował ją, iż musi osobiście zgłosić się na komisariat.

Po tym, jak opisaliśmy sprawę, historia znalazła swój szczęśliwy - dla pokrzywdzonego - finał.

- Gdy dzielnicowy zapukał do drzwi, sprawczyni była bardzo zdziwiona. Nie chciała nic wyjaśniać, ale bez dyskusji przyjęła mandat - mówi asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Dzięki takiej postawie świadka (nasza czytelniczka złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa), pokrzywdzona właścicielka volkswagena będzie mogła dochodzić swoich roszczeń u ubezpieczyciela, który pokryje straty z polisy sprawcy. W innym razie pokrzywdzona musiałaby zapewne pokryć straty z własnej kieszeni.

Uszkodzenie mienia, w zależności od strat, może zostać zakwalifikowane jako wykroczenie (jeżeli szkoda nie przekracza 500 złotych) lub przestępstwo. Jeśli sprawca działał w sposób zuchwały, na przykład celowo zaciera ślady, to nawet w przypadku strat niższej wartości policjanci mogą skierować sprawę do sądu. W tym przypadku skończyło się na mandacie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska