Umowy między nimi a miastem wygasną na początku lutego. Tymczasem urząd dopiero w grudniu ogłosił przetarg na nowych zarządców.
Na 17 stycznia wyznaczono otwarcie ofert, ale już teraz wiadomo, że o rozstrzygnięcie przetargu w tym terminie będzie bardzo trudno. Pod koniec roku oprotestowali go bowiem obecni zarządcy. Na dodatek do urzędu wpłynęła prawie setka pytań dotyczących procedury przetargowej.
- Urządzono go chyba dla Świętego Mikołaja lub samobójcy - ocenia Krzysztof Pająk, prezes firmy Turhand - Ret.
Firma zarzuca urzędowi m.in., że nie precyzuje, w jakim zakresie mają być wykonywane konserwacje budynków, a z drugiej strony chce, by zarządca sprawdzał, czy prawidłowo działają wodomierze, a do tego uprawniony jest wyłącznie Urząd Miar.
Również według Feromy warunki przetargu są nieprecyzyjne. W piśmie do ratusza firma sugeruje jego unieważnienie.
- Wystarczy, że jedna ze spółek złoży odwołanie do Urzędu Zamówień Publicznych i...leżymy - przyznaje anonimowo jeden z urzędników. - Takie odwołanie opóźni przetarg i sprawi, że nie zdążymy wyłonić zarządców do lutego.
A ich brak oznacza brak gospodarza. Nie będzie więc komu np. wstawić wybitej szyby na klatce schodowej, czy przyjąć czynszu za komunalne "M". Wiceprezydent Janusz Kwiatkowski, odpowiedzialny za miejskie nieruchomości powiedział nam, że urząd przygotowuje się na każdą możliwość. Niewykluczone, że zarządców zastąpi miejska spółka TBS.
Więcej w piątek w Nowej Trybunie Opolskiej