- Widziałem, że ten strop ledwie wisi, więc poszedłem do spółdzielni i powiedziałem jak sprawa wygląda. Nic było żadnej reakcji, więc w maju ubiegłego roku wysłałem do nich pismo. Po miesiącu dostałem odpowiedź, że zostanie ogłoszony przetarg i w drugiej połowie roku wyremontują ten rozsypujący się balkon - opowiada Stefan Brachowski, który mieszka w bloku przy ul. Batalionu Zośka w Opolu.
Choć spółdzielnia obiecała problem rozwiązać do końca ubiegłego roku, mijają kolejne miesiące a sprawa ani nie ruszyła z miejsca. Ruszył natomiast strop i tylko cudem nikogo nie zabił. - W środku nocy usłyszałem huk. Wyskoczyłem z łóżka, żeby sprawdzić, co się stało, ale nic podejrzanego nie znalazłem. Dopiero rano, kiedy otworzyłem balkon i zobaczyłem a nim kupę gruzu zorientowałem się co się stało. Przecież gdyby tyle betonu spadło komuś na głowę, to mogłaby go nawet zabić - mówi.
To, że fragment zdezelowanego stropu odpadł, problemu pana Stefana nie rozwiązało, bo na balkon nadal wychodzi z duszą na ramieniu i to tylko wtedy, kiedy musi. - O wystawieniu krzesełka w letnie dni nawet nie ma mowy. Nie chcę ryzykować, zwłaszcza, że ze stropu zwisa kolejny, dużo większy, fragment betonu i tylko patrzeć, kiedy i on poleci - tłumaczy zrezygnowany.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Spółdzielnią Mieszkaniową, która zarządza budynkiem. - W ciągu kilku dni nasi fachowcy się tym zajmą - zapewnia Jan Polaczek, kierownik administracji osiedla nr 3. - W lipcu podpisaliśmy umowę z firmą, ale w podobnej sytuacji było kilkudziesięciu lokatorów, więc nie wszędzie zdążyli już naprawić balkony - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?