Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatry zmierzone i kasy... nie ma

/ATA/

Stanisław Sobieraj z Górna stracił dach nad głową, dosłownie, bo 15 maja podmuch silnego wiatru zerwał dach z domu. Powszechny Zakład Ubezpieczeń odmawia wypłaty odszkodowania. Jego zdaniem, to nie był huragan, a dach spadł, ponieważ był przegniły.

- Wszystkie gazety opisywały huragan w Górnie, który przeleciał przez wieś 17 maja. Był też reportaż w telewizji. U mnie zerwało dach, połamało drzewa, straż pożarna interweniowała w kilku miejscach - relacjonuje Stanisław Sobieraj. - Nie stać mnie na nowy dach, materiały wziąłem "na krechę" i czekam na odszkodowanie, bo mam opłacone obowiązkowe ubezpieczenie. Przecież ono jest właśnie na takie nieszczęścia.

Powszechny Zakład Ubezpieczeń wyliczył, że poszkodowany rolnik dostałby prawie 5 tysięcy złotych, ale nie wypłaci pieniędzy. Inspektorzy kwestionują pojawienie się huraganu, który wiałby z prędkością większą niż 24 metry na sekundę, a odszkodowanie należy się tylko za szkody wyrządzone przez wiatr o takiej sile. Skąd wiedzą jaka była prędkość wichury w Górnie?

- Sprawdzamy to w Stacji Meteorologicznej w Sukowie - informuje Andrzej Zawisza, szef kieleckiego inspektorat PZU.

- Pytają nas o to, ale my wiemy jaki był wiatr w Sukowie, a nie w Kielcach czy Górnie - informuje Paweł Cudak ze Stacji Meteorologicznej w Sukowie. - Tego dnia u nas o godzinie 16 wiatr wiał z prędkością 15 metrów na sekundę, a w Górnie mógł mieć większą siłę (te dwie miejscowości oddalone są od siebie o około 10 kilometrów - przyp. red.). Mogły też wystąpić groźne porywy lokalne. Wichura 18 metrów na sekundę zrywa już dachy. Parametry przyjmowane przez zakłady ubezpieczeń są bardzo zawyżone, prędkość 24 metry na sekundę jest rzadko u nas spotykana, a zniszczenia występują już przy dużo niższych prędkościach.

- Taką prędkość przyjmują wszystkie zakłady ubezpieczeń, bo została podana w ustawie, na mocy której działamy - tłumaczy dyrektor Zawisza. - Nie opieramy się wyłącznie na pomiarach z Sukowa. Sprawdzamy na miejscu, czy wiatr wyrządził masowe szkody, a gdy uszkodzony jest jeden dom, czy w okolicy widać inne skutki działania huraganu. W Górnie poza zerwanym jednym dachem i złamaną gałęzią nie ma innych zniszczeń.

Towarzystwa ubezpieczeniowego nie przekonuje ani oświadczenie sołtysa, który potwierdził przejście przez wieś huraganu, ani opinia straży pożarnej, iż tego dnia interweniowali trzy razy po przejściu wichury. Strażacy przyznają, że dach nie zapadł się do środka, ale "coś" go poderwało do góry, przesunęło na bok, a potem spadł.

Gdyby nawet udało się panu Stanisławowi udowodnić, że przez Górno przeszedł huragan, to i tak nie dostanie ubezpieczenia. - Ten dach zawalił się, bo jego więźba była przegniła. To było próchno - zapewnia dyrektor Zawisza.

- Wiedzieli co ubezpieczają, to nie był nowy dom, ale 35-letni. Dwa lat temu wymieniłem poszycie dachu, a więźby zostały stare, ale nie aż tak, żeby miały się zawalić - dodaje poszkodowany rolnik. - Gdyby nie wichura, dach byłby na swoim miejscu.

Rolnik może jeszcze się odwołać do sądu. Wówczas stan dachu zbada niezależny rzeczoznawca i oceni, kto ma rację - ubezpieczyciel czy rolnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie