Cały kraj od soboty podzielony jest na strefy czerwone i żółte. W każdej z nich obowiązuje inny zestaw obostrzeń, mających pomóc w powstrzymaniu rozprzestrzeniania koronawirusa.
W strefach czerwonych obostrzenia są ostrzejsze, niż w żółtych. W przypadku funkcjonowania oświaty w strefach czerwonych w szkołach ponadpodstawowych obligatoryjnie wprowadzone jest nauczanie zdalne. W strefach żółtych nauka ma być prowadzona hybrydowo. To oznacza, że uczniowie dzieleni są na grupy: jedna w danym tygodniu jest obecna w szkole, a druga uczy się zdalnie. Po tygodniu następuje zmiana. Szkoły podstawowe w obu strefach mają funkcjonować tak, jak od początku września, prowadząc naukę w trybie stacjonarnym.
- O tym, że Opole jest w strefie żółtej, a co za tym idzie nauka w szkołach ponadpodstawowych będzie prowadzona w trybie hybrydowym, dyrektorzy dowiedzieli się w czwartkowe popołudnie. Od tego czasu zajmowali się ustalaniem jak będą funkcjonować od poniedziałku - wskazuje Aleksander Iszczuk, naczelnik wydziału oświaty w opolskim urzędzie miasta.
- Większość szkół będzie się dzielić "w poziomie". To oznacza, że w poszczególnych grupach będą młodzi ludzie z tych samych roczników. W przypadku liceów planowane jest, że w pierwszej grupie będą klasy pierwsze i trzecie, a w drugiej klasy drugie. Trochę inaczej sytuacja wygląda w szkołach zawodowych, branżowych i technikach, w których oprócz matury uczniowie ze starszych klas przygotowują się też do egzaminów zawodowych. Tutaj uczniowie klas czwartych i pierwszych mają w poniedziałek pojawić się w szkołach, natomiast młodzież z klas drugich i trzecich będzie się w nadchodzącym tygodniu uczyć z domu - opisuje Aleksander Iszczuk.
W gronie opolskich liceów wyjątkiem jest największa placówka tego typu w mieście - II Liceum Ogólnokształcące przy ul. Pułaskiego.
- Ta szkoła dzieli klasy i grupy na pół, czyli „pionowo”. Połowa klasy będzie w szkole, a połowa w domu i będzie brać udział w lekcjach zdalnie. W kolejnym tygodniu uczniowie, którzy pracowali zdalnie, pójdą do szkoły, a na zdalnej nauce w domach pozostanie ta część klasy, która chodziła na zajęcia stacjonarne - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik ratusza.
Pan naczelnik przyznaje, że nauczanie w trybie hybrydowym może być dla szkół sporym wyzwaniem. - Sprawdzałem dzisiaj jeszcze, czy nie mamy możliwości przejścia na nauczanie w pełni zdalne, ponieważ jest ono logistycznie nieco łatwiejsze w realizacji, ale zarezerwowane jest tylko dla stref czerwonych. Musimy pamiętać, że sporo młodych ludzi uczęszczających do szkół ponadpodstawowych w Opolu to młodzież dojeżdżająca do nich spoza miasta, w tym z powiatów, które mają status czerwonych stref. Nie wykluczamy, że rodzice tych osób zdecydują o tym, by ich dzieci pozostały w domach. Będziemy obserwowali jaka jest skala tego zjawiska - mówi.
- Problemowe może się na przykład okazać skąd nauczyciel będzie prowadził zdalne lekcje. Jeśli będzie to robił ze szkoły, to może się okazać, że serwery, w które wyposażone są placówki, nie są w stanie tego udźwignąć, co skutkować będzie zrywaniem obrazu i dźwięku - wskazuje.
Sporym wyzwaniem może się też okazać dostępność kadry pedagogicznej. - Z racji o wiele większej dynamiki zachorowań na COVID-19, odsetek nauczycieli wyłączonych z pracy, czy to z powodu zakażenia, czy też kwarantanny, jest znacznie wyższy, niż miało to miejsce wiosną. To może być bolączką szczególnie dla mniejszych szkół - argumentuje Aleksander Iszczuk.
Naczelnik wydziału oświaty w Opolu nie kryje, że w najbliższych dniach wszyscy oświatowcy będą obserwować jak szkoły funkcjonują w nowych warunkach. - Wszyscy liczą na to, że nie potrwa to dłużej, jak kilka tygodni - stwierdza.
2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?