Opolscy homoseksualiści nie wierzą w koniec homofobii

fot. archiwum
fot. archiwum
Czytelnicy "Gali" uznali Tomasza Raczka i jego partnera za najpiękniejszą parę roku. Byli tacy, co zwycięstwo gejowskiej pary w plebiscycie okrzyknęli początkiem końca homofobii w Polsce. Homoseksualni mieszkańcy Opolszczyzny w to nie wierzą.

Ważne

Ważne

W badaniach OBOP-u z 2005 roku 89 proc. ankietowanych Polaków stwierdziło, że kontakty homoseksualne są czymś nienormalnym, a 34 proc. zadeklarowało, że nie toleruje osób homoseksualnych. Ze statystyk CBOS z tego samego roku wynika natomiast, że połowa badanych nie zaakceptowałoby osoby homoseksualnej jako swego współpracownika, a 77 proc. jako nauczyciela. W badaniu CBOS z tego roku 37 proc. ankietowanych rodaków chciałoby, by państwo karało za kontakty homoseksualne.

To pobożne życzenia, zaklinanie niewesołej dla nas rzeczywistości - ucina Paweł, 27-letni gej z Opola. - Oczywiście gratuluję Raczkowi i Szczygielskiemu, kibicuję im i zazdroszczę, że mogli sobie pozwolić na ujawnienie swego związku. Ale w opowieści o bardziej tolerancyjnym społeczeństwie nie wierzę.

Żyją w ukryciu
Paweł zorientował się, że jest homoseksualistą, na początku liceum. Nie interesowały go randki z dziewczynami, uciekał, kiedy kumple zaczynali rozmowy o nowych doświadczeniach seksualnych. W końcu ktoś to zauważył i zaczęło się dokuczanie. Dla świętego spokoju umówił się więc na kilka randek. Z jedną z koleżanek spotykał się nawet dłużej. Kiedy pojawił się temat seksu, zerwał znajomość. Potem, by nie narażać się na docinki, stworzył wirtualny związek. Opowiadał, że na wakacjach poznał dziewczynę z Krakowa, z którą się spotyka. Żeby uwiarygodnić opowieść wyjeżdżał czasem na weekend. Kumplom mówił, że do dziewczyny, rodzicom, że z kumplami.

- Tak dotrwałem do końca liceum - wspomina. - Kosztowało mnie to bardzo dużo. W pewnym momencie sam już nie wiedziałem, co i komu nakłamałem. Kiedy zacząłem studia w Krakowie, wszystko się odmieniło. Okazało się, że takich jak ja jest więcej. Odetchnąłem.

Mimo upływu lat ciągle nie odważył się powiedzieć o tym rodzinie i nikomu z opolskich znajomych, że jest homoseksualistą.

- Ojciec by nie zrozumiał, matka by się załamała, więc po co? - tłumaczy. - Na razie nie dopytują mnie o życiową partnerkę. Pewnie dlatego, że ich też długo okłamywałem. Mówiłem, że jestem z koleżanką z roku, a potem, że się rozstaliśmy.
Z szacunków organizacji "Kampania przeciw Homofobii" wynika, że nawet 5-10 proc. społeczeństwa polskiego, czyli ok. 3 mln, to osoby homoseksualne. Gdyby statystykę przełożyć wprost na Opolszczyznę, można założyć, że żyje tu ok. 70 tys. gejów i lesbijek. Większość z nich ukrywa jednak swoją orientację. Wg badań "Kampanii..." z ubiegłego roku robi to aż 79 proc. osób homo- i biseksualnych. 22 proc. ankietowanych przyznało, że ukrywa ją nawet przed swoją rodziną. Psychologowie nie mają wątpliwości - to się odbija na ludzkiej psychice.

- Takie ukrywanie to życie w nieustannym stresie - mówi dr Alicja Głębocka, psycholog z Uniwersytetu Opolskiego. - Ciągle się obawiamy, że ktoś odkryje naszą tajemnicę. Przeszkadza też w kontaktach z bliskimi. Świadomość, że oszukujemy tych, których kochamy, nie jest łatwa.

- Raczkowi i Szczygielskiemu jest łatwiej - kwituje Paweł. - To ludzie popularni, ich wręcz nie wypada atakować. Poza tym żyją w Warszawie. Tam w niektórych środowiskach modnie jest nosić sztuczną skórę, a w innych mieć geja wśród znajomych. W Opolu sobie tego nie wyobrażam.
Na walizkach
- Katowice albo Wrocław są zaledwie godzinę drogi od Opola, a nastawienie do osób homoseksualnych jest zdecydowanie bardziej otwarte - mówi 25-letni Robert z Opola. - Tam ludzie się z nami obyli, bo są gejowskie kluby. We Wrocławiu "H2O", w Katowicach "Blue Box", "Tropicana Sauna" czy "Scena". Wiedzą, że wbrew krzywdzącym stereotypom geje to nie gwałciciele czy pedofile.

- Niestety, w świadomości wielu ludzi pojawia się znak równości między homoseksualistą a na przykład pedofilem - potwierdza dr Głębocka. - A to bardzo krzywdzące. Kontakty homoseksualne nawiązują przecież świadomie dorosłe osoby. Mają do tego prawo. A pedofilem może być też osoba heteroseksualna.
Robert jest prawnikiem. Pochodzi z niewielkiej miejscowości pod Krapkowicami. To, że jest gejem, wie od 19. roku życia.

- Choć pewne sygnały były chyba od zawsze - zastanawia się. - Zawsze dbałem o siebie, bywałem u fryzjera, kosmetyczki, lubiłem dobre ciuchy. Heteroseksualni faceci przywiązują mniejszą wagę do wyglądu. Mniej więcej do 19. roku życia próbowałem być hetero. Miałem nawet dziewczynę. Podobała mi się, ale wiedziałem, że to nie to.

W rodzinnej miejscowości nikomu się nie przyznał, że jest homoseksualistą.
- Bo tam jest konserwa! - mówi. - W Opolu też nie jest swobodnie, ale tu się człowiek gubi w tłumie. Na wsi wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą.
Tuż po szkole średniej wyjechał do Wrocławia na studia. Gdy skończył prawo, osiedlił się w Opolu. Mieszka tu ze swoim partnerem, są ze sobą trzy lata.
- Jasne, że czasem ktoś pyta, dlaczego mieszkam z chłopakiem - potwierdza. - Odpowiadam, że jest taniej. Ludzie to łykają.

Jeśli chce się poczuć swobodnie, wyjeżdża do Katowic, Wrocławia albo w świat. - Podróże to moja pasja. Znam pięć języków, więc łatwiej mi się poruszać w różnych częściach globu - mówi. - Wyjątkowo dobrze czuję się w Soho, gejowskiej dzielnicy Londynu. Tam nikogo nie dziwi facet przytulony czy całujący innego.

Nawracają słowem i pięścią
Brak tolerancji - oczywiście, że się z nim spotkał.
- Ciota, pedał - to typowy zestaw wyzwisk, który słyszał pewnie co drugi z nas - mówi Robert. - Kiedyś w mojej rodzinnej miejscowości tymi słowami naubliżały mi małolaty. Wkurzyłem się i wezwałem policję. Ta początkowo nie chciała się nawet zająć zgłoszeniem, ale się uparłem. Podzwoniłem do znajomych prawników, oni pociągnęli za sznurki i policja ruszyła. Chciałem - tak dla przykładu - ukarać gówniarzy za to, że sprawili mi przykrość. Ale jak emocje opadły, to sobie pomyślałem, że mogę im zniszczyć życie. Gdyby dostali wyrok w zawiasach, a potem choćby się pobili, poszliby do więzienia.
Dlatego Robert wycofał skargę.
- Wszyscy trzej przyszli mnie potem przeprosić - mówi. - Mam nadzieję, że to była nauczka i teraz dwa razy się zastanowią, zanim komuś naubliżają.
Według raportu "Kampanii przeciw Homofobii" i organizacji "Lambda Warszawa" z kwietnia 2007 r., aż 75 proc. badanych homo- i biseksualnych doświadczyło zaczepek lub agresji słownej, 51 proc. - przemocy psychicznej a 17,6 proc. - przemocy fizycznej.

- Znam chłopaka z Kędzierzyna-Koźla, którego banda wyrostków pobiła w ramach "nawracania" na miłość heteroseksualną - przypomina sobie Robert. - Wyjechał za granicę, żeby mieć spokój.

Partner Roberta, Michał, też miał nieprzyjemności. Na drzwiach mieszkania jego rodziców w Opolu ktoś napisał: "tu mieszka ciota".
- Michał się załamał - wspomina Robert. - Najpierw zamknął się w sobie, potem zaczął pić. Pił tak bardzo, że któregoś dnia z zatruciem alkoholowym wylądował w szpitalu. Musiałem nim mocno potrząsnąć, zagrozić, że odejdę, żeby się opanował.
Potem były długie rozmowy i wielomiesięczna praca z psychologiem. - Michałowi z pewnością bardzo pomogło również to, że ma wsparcie rodziców - mówi Robert.

Potrzebne wsparcie bliskich
O swojej orientacji seksualnej 28-letni dziś Michał powiedział rodzicom kilka lat temu. Dla matki to był prawdziwy szok, ojciec przez rok się do niego nie odzywał.
- Ale w końcu się przełamali - opowiada Robert. - Do tego stopnia, że niedawno ich poznałem. I było bardzo miło.

W święta Robert chce na ten temat porozmawiać również ze swoją mamą. Wybiera się do niej z Michałem.

- Na pewno nie będzie żadnych problemów, bo ona już wszystkiego się domyśla - mówi Robert. - Dwa lata temu znalazła u mnie czasopisma gejowskie, ale wtedy nie byłem gotowy, by z nią o tym rozmawiać. Widziałem, że była zaskoczona, ale potem zaczęła dawać mi sygnały, że to akceptuje. Kiedyś powiedziała nawet, że będzie miała dwie synowe - bo mam dwóch braci - i jednego synowego. Jednak nigdy wprost o tym nie rozmawialiśmy. Chyba już nadszedł ten czas. Ojciec zmarł kilka lat temu. On chyba by tego nie zaakceptował.

Krzysiek (28) i Andrzej (27) swoim rodzicom nie powiedzieli, że są gejami. - I niech tak na razie zostanie, bo to by mogło wywrócić cały nasz świat - mówią zgodnie.
Póki co o ich związku wie rodzeństwo obydwu i bardzo wąska grupka przyjaciół. Nikogo więcej nie zamierzają wtajemniczać.
- Bo Opole to taka mała wioska - mówi Andrzej. - Mieszkają tu małomiasteczkowi ludzie. Pani Dulska to przy nich postępowa babka.

- Zresztą nie ma się co dziwić, skoro jeden z wiceprezydentów publicznie mówi, że gejostwo to zboczenie, a jeden z byłych parlamentarzystów zrobił szum na temat tak zwanych "misiowych czwartków", czyli spotkań na pływalni - dodaje Krzysiek. - Geje kąpią się w basenie! - oburzał się pan poseł. A gdzie się mają kąpać?! W zamkniętych akwenach?! I pewnie najlepiej pod ziemią, żeby ich nikt nie widział!
- W Opolu w ogóle nie ma miejsc, gdzie możemy się swobodnie spotykać - mówi 27-letni opolanin, Bartek. - Brak tu "branżowych" klubów, takich jak są we Wrocku czy Katowicach. Dlatego tutejsi geje często wyjeżdżają do sąsiednich miast albo za granicę - do Czech, choćby do Ostrawy. Tam ludzie są bardziej otwarci.

Pozostają też gejowskie portale: fellow.pl, gejowo czy gay.pl, pokój gay na czaterii.pl.
- Kiedyś było nam znacznie gorzej - wspomina Bartosz. - Jeśli chcieliśmy kogoś poznać, to pozostawały tylko anonse w gazetach - "Adamie" czy "Inaczej". Dziś internet daje nieograniczone możliwości. Mamy portale społecznościowe, fora dyskusyjne. To bardzo pomocne, zwłaszcza gdy otoczenie jest mocno konserwatywne. Można się zamknąć w czterech ścianach, żyć własnym życiem. I niech otoczenie dalej się łudzi, że nas nie ma. Jesteśmy, i to wszędzie - w bankach, szkołach, sklepach, firmach, kościołach, szpitalach.

Nie chcemy dzieci
Polska homofobia objawia się często podczas dyskusji o legalizacji małżeństw homoseksualnych, czyli tzw. związków partnerskich. Z tegorocznego sondażu CBOS wynika wprawdzie, że 41 proc. Polaków popiera ich usankcjonowanie. Opowiadają się jednak za tym głównie ludzie młodzi, dobrze wykształceni i mieszkajacy w dużych miastach. Natomiast możliwość zalegalizowania adopcji dla par homoseksualnych Polakom się nie podoba.

- Ależ my nie chcemy adoptować dzieci! - zapewnia Robert. - Nie znam geja - a na Opolszczyźnie mam kilkudziesięciu homoseksualnych znajomych - który myśli o
adopcji.

- Nie wiem dlaczego, jak mówi się o legalizacji związków partnerskich, to z automatu dodaje się do tego adopcję - denerwuje się Paweł. - Też nie znam geja, który chciałby mieć dzieci. Dziecko powinno mieć mamę i tatę i nie być narażane na nieprzyjemności ze względu na to, kto je wychowuje. Wyobrażasz sobie malucha, który w przedszkolu mówi, że ma dwóch tatusiów?

- Trzeba szanować naturę - kwituje Marek, właściciel jednej z opolskich firm. - Skoro ktoś, tak jak ja, zdecydował się żyć z facetem, a nie z kobietą, to powinien zapomnieć o dzieciach. Mam kilkuletnią chrześnicę i nie dopuszczam do tego, żeby mnie widziała z mężczyzną w objęciach.
Opolscy geje wierzą, że nieprzyjazne nastawienie wobec nich konserwatywnego społeczeństwa Opolszczyzny się zmieni.

- Wszędzie się zmienia, więc i u nas musi - twierdzi Paweł. - Choć to region bardzo katolicki i kult typowej rodziny jest tu bardzo silny. Zmieni się choćby dlatego, że sporo ludzi wyjeżdża stąd na Zachód - do Anglii, Holandii - i opatruje się tam ze środowiskiem gejowskim.

- Wokół gejów powstała cała masa mitów - na przykład taki, że wręcz rzucają się na wszystkich facetów - śmieje się Maciek, 26-latek spod Nysy, także homoseksualista. - A to nieprawda! Może mi ktoś wpaść w oko, ale jeśli wyczuję - a to naprawdę proste - że jest heteroseksualny, to odpuszczam. Bo po co mi zadyma. Chociaż - mamy taki swój "branżowy" żart: nie ma stuprocentowych heteryków, są tylko źle poderwani faceci… Ale to tylko dowcip.
- My naprawdę nie chcemy zbyt wiele - przekonuje Robert. - Chciałbym tylko móc za rękę przejść z Michałem przez miasto, tak jak robią to heterosekualne pary. Móc kupić z nim wspólne mieszkanie i zalegalizować nasz związek, żeby uregulować sprawy dziedziczenia i płacić razem podatki.

Dr Alicja Głębocka przekonuje, że aby się tak stało, nie wystarczy, by homoseksualną parę okrzyknąć parą roku. - Tolerancji i kultury wobec drugiego człowieka trzeba uczyć. Nie pomogą tu kampanie społeczne, w których ktoś afiszuje się ze swoimi upodobaniami seksualnymi czy billboardy z napisem: jestem gejem, jestem fajny. Trzeba przekonywać - w domu, w szkole - że homoseksualiści to nie zboczeńcy, tylko normalni ludzie. Świetnym kanałem dotarcia z takim przekazem byłyby na przykład uwielbiane przez Polaków seriale. Gdyby pojawiła się tam postać budzącego sympatię homoseksualisty z pewnością zdziałałaby więcej niż cała masa billboardów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska